Robert Lewandowski kontra… dyrektor ds. komunikacji
Robert Lewandowski wywołał gigantyczną burzę w reprezentacji Polski. Po tym, jak Michał Probierz postanowił odebrać mu opaskę kapitańską, napastnik Barcelony zrezygnował z gry w kadrze. Choć Cezary Kulesza chciał rozwiązać konflikt, Tomasz Zawiślak – a więc “prawa ręka” Lewandowskiego – zadeklarował, że 36-latek nie przystąpi do żadnych rozmów. Selekcjoner “Biało-Czerwonych” ostatecznie podał się do dymisji.
Sensacyjne informacje przekazał portal “Weszło”. Okazuje się, że otoczenie gwiazdy Barcelony jest też złe na Tomasza Kozłowskiego, czyli dyrektora ds. komunikacji PZPN. Zarzuca się mu, że to on przekazał mediom informację o tym, że Lewandowski przyjeżdża na Chorzowa na pożegnalny mecz Kamila Grosickiego. Kozłowski jest też obwiniany za ogólny chaos komunikacyjny i… budowanie narracji uderzającej w Lewandowskiego.
– Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak pracownik PZPN nie tylko nie broni kapitana reprezentacji Polski, ale wręcz dokłada ręce do tego, aby budowana wokół niego negatywną narrację – mówi portalowi otoczenie Lewandowskiego.
Do zarzutów odniósł się sam Kozłowski. Dyrektor PZPN ds. komunikacji nie chce komentować doniesień.
– Widzę, że żądni krwi dyskutanci potrzebują kozła ofiarnego, a z racji mojego nazwiska chyba najbardziej im pasuję. A to, że ich dywagacje zupełnie odbiegają od faktów – tym gorzej dla faktów. Ja koncentruję się dziś na pracy, a nie na bezpodstawnym knuciu – odpowiedział.
Jedno jest pewne – jeśli chodzi o konflikt na linii Lewandowski – PZPN, żadna ze stron nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.