Czy 35-letni Francois Letexier, arbiter mało doświadczony, który debiutował w takim turnieju, a wcześniej nie sędziował choćby półfinału Ligi Mistrzów, podołał zadaniu w meczu o mistrzostwo Europy? – pytał Michał Pol.
– Jestem przekonany, że władze UEFA są zadowolone z sędziowania finału, ponieważ Francoise Letexier prowadził ten mecz bardzo dobrze – odpowiadał Rafał Rostkowski. – W pierwszej fazie spotkanie było wręcz bardzo łatwe do sędziowania, bo w pierwszych dwudziestu kilku minutach fauli było raptem parę. Sędzia był prawie niepotrzebny, więc naturalnie był też prawie niewidoczny. Kiedy musiał sięgać po gwizdek, były to decyzje proste do podjęcia.
W meczu o mistrzostwo Europy zawodnicy obu drużyn popełnili zaledwie 16 fauli. Pierwszą żółtą kartkę Letexier pokazał w 25. minucie, a drugą w 31.
– W momentach, które wymagały już reakcji sędziego i wkroczenia z kartką, Francuz to robił. Nie przespał żadnego momentu istotnego, reagował tak jak należy – ocenił Rostkowski.
Ekspert przyznał jednak, że sytuacja z 35. minuty, kiedy Declan Rice zatrzymał w polu karnym Aymerica Laporte’a, była co najmniej kontrowersyjna. Podobnie uważa wielu sędziów i byłych sędziów.
– W świetle „Przepisów gry” to był po prostu faul. Anglik podstawił nogę, uderzając nią w udo rywala, próbował go zatrzymać prawą ręką i pomagał sobie w tym celu również lewą, więc trudno udawać, że nic się nie stało. Z drugiej strony niektórzy sugerują, że to „za mało na rzut karny”, bo Laporte „tylko na to czekał i dlatego się przewrócił”. Cóż, to trochę taka interpretacja „z okręgówki na przetrwanie, żeby cało wyjechać”. Rice był skupiony na rywalu, nie na piłce. Chciał go zatrzymać i zrobił dużo, żeby cel osiągnąć. Laporte miał powody, żeby się przewrócić z powodu faulu lub po to, aby ten faul zasygnalizować. Całe szczęście, że ta sytuacja nie wpłynęła na losy mistrzostwa Europy – tłumaczy nam ekspert TVP Sport i KanalSportowy.pl.
Michał Pol w „Mocy Euro” zwrócił też uwagę, że w czasie wręczania medali za pracę w finale prezydent UEFA Aleksander Ceferin dłużej rozmawiał z Szymonem Marciniakiem niż sędzią głównym tego meczu Francuzem Francoisem Letexier.
– Czytając język ciała Ceferina i Marciniaka, odniosłem wrażenie, że prezydent UEFA pocieszał naszego sędziego, dodawał mu otuchy, przekazywał słowa uznania, że „my cię doceniamy, ale nie zawsze możemy ciebie nominować”. Najgorsze w sytuacji Szymona Marciniaka w czasie tego turnieju jest to, że prowadził tylko dwa mecze. To jest największy problem, bo tak być nie powinno. Tak jak dobry trener ma wybitnych piłkarzy, to daje im pograć, wykorzystuje ich w miarę możliwości maksymalnie, tak samo powinno być z najlepszymi sędziami. Szymon Marciniak był w formie, a wielu innych sędziów nie było w takiej formie – powiedział Rostkowski.
Ekspert wytłumaczył, że problemem nie było to, że Marciniak nie został wyznaczony do prowadzenia finału, lecz to, że w tym turnieju, po licznych błędach innych sędziów, polski arbiter nie został wyznaczony ani do finału, ani do półfinału.
– Problem dotyczy nie tylko Szymona Marciniaka, ale również pominięcia takich arbitrów jak Daniele Orsato i Istvan Kovacs. To dlatego w środowisku piłkarskim słychać coraz więcej głosów, że Roberto Rosetti, przewodniczący Komisji Sędziowskiej UEFA, powinien podać się do dymisji, ponieważ obsadę na mecze robił po prostu źle.