Legia Warszawa z pucharem
Starcie na Bułgarskiej rozpoczęło się bardzo spokojnie – na starcie obie drużyny badały się i nie narzucały wysokiego tempa. Z biegiem minut inicjatywę zaczęła przejmować Legia Warszawa, która wysłała kilka groźnych znaków ostrzegawczych Kolejorzowi. Bartosz Mrozek był jednak na posterunku, broniąc przykładowo uderzenie Pawła Wszołka po rzucie rożnym.
Stopniowo Legia dochodziła do coraz groźniejszych akcji, a drugi strzał Wszołka po stałym fragmencie gry zakończył się już bramką. Od 33. minut Wojskowi prowadzili, a tuż przed przerwą zdołali jeszcze powiększyć przewagę, dzięki trafieniu Szkurina. Stało się jasne, że jeśli Kolejorz chce wrócić do meczu, to musi w drugiej odsłonie zaprezentować całkowicie inny futbol.
I rzeczywiście w drugiej połowie wyglądało to delikatnie lepiej z perspektywy Lecha. Ekipa Nielsa Frederiksena częściej miała piłkę i dłużej przesiadywała z nią na połowie rywala. Klarownych okazji bramkowych jednak jak nie było, tak nie było. Kontakt poznaniacy złapali dopiero w 81. minucie za sprawą trafienia Szymczaka po asyście Sousy. Mimo to trudno było mówić, by końcówka była dla Legii jakąś mocną nerwówką. Wciąż Kolejorz emanował niemocą w ataku pozycyjnym. Stąd też Wojskowi dowieźli wynik do końca i wygrali spotkanie.