Sekwencja kuriozalnych zdarzeń
Mecze między Lechem a Legią zawsze elektryzują niezależnie od sytuacji w tabeli w poszczególnym sezonie. Ostatnio też, jesteśmy niestety przyzwyczajani, że te “hity” nie są zbyt atrakcyjnymi widowiskami i często pada w nich maksymalnie jedna bramka. To niedzielne starcie w Poznaniu miało jednak ogromny ciężar gatunkowy w kontekście walki o mistrzostwo, a także o europejskie puchary. Porażka drużyny trenera Rumaka, definitywnie przekreśliłyby szanse na złoty medal.
Mocniej i bardziej zdecydowanie w ten pojedynek weszła drużyna ze stolicy. Bardzo szybko także Legia objęła prowadzenie w tym meczu, bo już w 6. minucie. Gospodarzy jednak uratował system VAR, który słusznie anulował gola Wszołka, ponieważ chwilę wcześniej faulował przeciwnika Maciej Rosołek.
Nie minęło 10 minut, a “Wojskowi” mieli rzut karny, który zmarnował Josue. Gdy wydawało się, że szczęście wciąż będzie sprzyjać gospodarzom, minutę po jedenastce, piłkę do własnej siatki skierował – Miha Blazic. Zatem Legia prowadziła i coraz śmielej poczynała sobie pod bramką strzeżonej przez Bartosza Mrozka. “Kolejorz” miał problem z oddawaniem celnych uderzeń mimo optycznej przewagi, co frustrowało kibiców zgromadzonych tego dnia na stadionie przy ul. Bułgarskiej.
W końcowej fazie pierwszej odsłony drugim w tym meczu golem samobójczym popisali się piłkarze trenera Mariusza Rumaka. Kolejnym pechowcem okazał się inny środkowy obrońca – Bartosz Salamon. W efekcie czego do przerwy Legia prowadziła w Poznaniu 2:0.
Koniec marzeń o mistrzostwie dla Lecha
Po zmianie stron tempo spotkania wyraźnie siadło. Lechowi brakowało konkretów pod bramką Kacpra Tobiasza po raz kolejny potwierdzając słabszą dyspozycję w linii ataku. Niewidoczny przez większość czasu był kapitan “Kolejorza” – Mikael Ishak, który miał problem ze znalezieniem sobie miejsca na boisku.
Legia starała się umiejętnie zarządzać uzyskanym wynikiem i bronić sie w niższej linii defensywy. Rzucało się w oczy z pewnością podczas tego spotkania kto udźwignął ciężar tej rywalizacji. Drużyna Goncalo Feio była pewniejsza siebie i bardziej zdecydowana od swojego przeciwnika. Lech co prawda stwarzał sobie w końcu jakiekolwiek sytuacje, aczkolwiek do pewnego momentu brakowało wykończenia.
W 84. minucie skuteczności nie zabrakło bocznemu obrońcy “Kolejorza” – Joelowi Pereirze, który pięknym strzałem z dystansu pokonał Kacpra Tobiasza. Zatem Lech miał jeszcze kilka minut, aby wrócić do tego spotkania.
Poznaniakom nie udało się zdobyć więcej bramek w doliczonym czasie gry i ostatecznie to drużyna Goncalo Feio wywozi ze stolicy Wielkopolski komplet punktów. Oznacza to, że ekipa trenera Rumaka straciła szanse na dziewiąty w historii tytuł mistrza Polski. Z kolei Legia dzięki zwycięstwie wywindowała do góry tabeli i obecnie plasuje się na trzeciej pozycji.
Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2 (0-2)
Joel Pereira 83′ – Miha Blazić 15′ (samobój), Bartosz Salamon 45′ (samobój)