Zapowiadało się świetne widowisko. Ponad 37 tys. sprzedanych biletów, piękna pogoda, oprawy, dwutysięczna delegacja kibiców gości. Było jednak niezbyt ciekawie. Gdy już każdy myślał o tym, jak najszybciej udać się do domu po nudnym widowisku, Lechia zdobyła zwycięską bramkę.
Statystycznie rzecz biorąc, to Lechia miała więcej okazji do zdobycia gola. Gospodarze rzucili się do ataku od pierwszych minut, spychając Arkę do obrony. Piłkarze Dawida Szwargi przypominali siebie sprzed tygodnia, gdy dali się stłamsić GKS-owi w Katowicach. Z każdą minutą jednak wykazywali się coraz większą dyscypliną, pomagała im też spora niedokładność piłkarzy Lechii.
Spośród lechistów najciekawiej prezentował się Camilo Mena, który szarpał skrzydłem, nie miał jednak odpowiedniego wsparcia; nie sprzyjała mu także gorsza dyspozycja dobrze spisującego się zazwyczaj Tomasa Bobcka.
Arka próbowała odpowiedzieć, ale z przodu brakowało jej jakości, a strzały nie docierały nawet do Szymona Weiraucha.
W 85. minucie stadion nareszcie się przebudził. Dawid Kurminowski wbiegł między dwóch obrońców i wykorzystał wrzutkę Matusa Vojtki, strzelając głową. W szale radości zdjął koszulkę. Lechia dopięła swego i odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Tym samym wyszła “na zero” w ligowej tabeli – zaczynała bowiem sezon z pięcioma minusowymi punktami.
Tym samym Lechia Gdańsk utrzymała imponującą statystykę – nigdy nie przegrała z Arką w Ekstraklasie.
LECHIA GDAŃSK – ARKA GDYNIA 1:0
Bramka: Kurminowski 85
LECHIA: Weirauch – Jaunzems, Diaczuk, Olsson, Vojtko – Mena, Kapić (90+2 Głogowski), Żelizko, Sezonienko (77 Awad) – Bobcek (70 Kurminowski), Wiunnyk (70 Neugebauer)
ARKA: Węglarz – Navarro, Hermoso, Marcjanik, Abramowicz (27 Zator) – Kerk (75 Nguiamba), Jakubczyk, Vitalucci (62 Kocyła) – Gaprindaszwili, Espiau (Percan), Oliveira (62 Sidibe)
Widzów: 37 500.
(mars)