Lech zmiażdżony przez eksperta
Lech Poznań po piorunującym początku sezonu wskoczył na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Nielsa Frederiksena oprócz jednej wpadki z Widzewem Łódź długo byli niepokonani i w każdym kolejnym meczu coraz bardziej imponowali swoją formą. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc i seria Kolejorza dobiegła końca, a drużyna zaliczyła trzy kompromitujące wpadki – z Resovią w Pucharze Polski i Motorem Lublin oraz Puszczą Niepołomice w lidze.
Zwłaszcza sobotnia porażka z niepołomiczanami może być dla Lecha bolesna. Lidera tabeli zaliczył wpadkę na terenie czerwonej latarni ligi, nie pokazując właściwie nic ze swojego dobrego czasu. W rozmowie z “Przeglądem Sportowym Onet” po poznaniakach i ich występie w Krakowie mocno przejechał się ekspert zajmujący się polską ligą, Kamil Kosowski. Były piłkarz nie szczędził słów, m.in. nazywając Lecha kolosem na glinianych nogach.
– Nawet występując w dziesięciu, Lech powinien samą jakością piłkarską ograć zawodników Tułacza, zbudować przewagę i ukłuć przeciwnika, ale tak się nie stało. Kolejny raz zespół z Poznania pokazał, że w pewnych momentach, szczególnie gdy coś nie idzie po jego myśli, staje się kolosem na glinianych nogach – ocenił Kosowski.
*Reklama
Oglądaj Ligę Mistrzów i Ekstraklasę w Canal +
Kosowski przejechał się także na sposobie rozgrywania meczów przez poznańską ekipę. Jego zdaniem wystarczy nawet drobny kłopot sprawiony przez rywala, czy jak w sobotę gra w osłabieniu, żeby drużyna kompletnie się pogubiła. Zdaniem eksperta będą liderem tabeli i drużyną, która otwarcie mówi o walce o najwyższe cele, taka postawa po prostu nie przystoi i w Poznaniu mają wiele powodów do wstydu i przemyśleń.
– Wystarczy drobny lub po prostu kłopot, jak np. gra w osłabieniu, i nawet najsłabsza drużyna Ekstraklasy potrafi rozmontować lidera rozgrywek. Wszystko runęło. Lech Poznań jest za dobrym zespołem, by tak prezentować się na ekstraklasowych boiskach – nawet jeśli występuje o jednego piłkarza mniej niż rywal. Kibice się złoszczą na dyspozycję swoich zawodników i mają do tego pełne prawo, bo piłkarze sami się wystawiają na krytykę, skoro tak się prezentują na murawie – dodał.