Lech zaskoczył Islandczyków. Sześć goli do przerwy
Lech Poznań miał spore powody do obaw przed czwartkowym meczem z Breidablik. Na początku sezonu 2025/26 mistrzowie Polski przegrali z Legią Warszawa i Cracovią. Jakby tego było mało, Niels Frederiksen wciąż nie mógł skorzystać z takich piłkarzy, jak Patrik Walemark, Daniel Hakans i Radosław Murawski.
Wydawało się, że mistrzowie Islandii mogą sprawić problemy Kolejorzowi. Podczas konferencji prasowej trener Halldor Arnason twierdził, że jego drużyna ma już jasny plan na to spotkanie. Okazało się jednak, że lechici nie pozwolili rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. W 4. minucie Antonio Milić wyskoczył najwyżej po rzucie rożnym wykonywanym przez Joela Pereirę. Doświadczony obrońca pokonał zaskoczonego bramkarza rywali.
W 28. minucie na tablicy wyników był remis 1:1 po kontrowersyjnym rzucie karnym. W 37. minucie Mikael Ishak ponownie wyprowadził Lecha na prowadzenie pewnie wykorzystując rzut karny. Przed przerwą Pereira podwyższył na 3:1, a chwilę później ponownie trafił Ishak i było 4:1. Przed przerwą padł jeszcze jeden gol dla Lecha i schodząc do szatni prowadzili 5:1.
Choć Lech szybko otworzył wynik meczu, podopieczni Nielsa Frederiksena nie mogą zdjąć nogi z gazu. Przed spotkaniem rewanżowym na Islandii mistrzowie Polski muszą zapewnić sobie dużą przewagę. Drugi mecz Lecha Poznań z Breidablik rozpocznie się 30 lipca (środa) o godzinie 20:30. Zwycięzca dwumeczu zagra z Crveną Zvezdą Belgrad (Serbia) lub Lincoln Red Imps (Gibraltar). W pierwszym meczu lepsi byli Serbowie.