W historii nowożytnej Ligi Mistrzów, czyli od 1992 roku, tylko trzy razy oglądaliśmy polskie zespoły w najbardziej elitarnych rozgrywkach Europy. Raz polscy fani trzymali kciuki za Widzew Łódź (sezon 1996/97) i dwa razy za Legię Warszawa (1995/96 i 2016/17). Po meczu Lecha Poznań z islandzkim Breidablikiem wciąż można mieć nadzieję, że “Kolejorz” także trafi do LM, ale to już przecież wiedzieliśmy tydzień temu, gdy Lech wygrał w Poznaniu aż 7:1.
A co się działo w rewanżu?
Trener Niels Frederiksen zdecydował się na kilka zmian w podstawowym składzie i dał swoim liderom trochę odpoczynku. Duński szkoleniowiec zdecydował się na sześć zmian względem podstawowego składu w ostatnim meczu ligowym. Tylko Bartosz Mrozek, Timothy Ouma, Antoni Kozubal, Filip Szymczak i Mikael Ishak znaleźli się w podstawowej jedenastce. Ci dwa ostatni byli autorami pierwszej bramki, ale o tym za chwilę.
Lech w pierwszej połowie nie wyglądał zbyt dobrze i już w 16. minucie gości uratował słupek przed stratą goli. Ale choć Lech nie wyglądał najlepiej, to i tak schodził na przerwę z jednobramkową przewagą. W 29. minucie “Kolejorz” wykorzystał fatalną pomyłkę obrońców rywali, piłkę przejął Filip Szymczak dograł do Mikaela Ishaka, a Szwed z bliska pokonał bramkarza. To był jego szósty gol w tym sezonie, czwarty w obecnych eliminacjach oraz już 96. w barwach Lecha.
Po przerwie Lech wciąż nie wyglądał zbyt dobrze, momentami był wręcz zdominowany, ale co najważniejsze dowiózł zwycięstwo 1:0, czyli w dwumeczu wygrał aż 8:1. I to jest najważniejsza informacja.
Co teraz czeka Lecha?
Dzięki zwycięstwu Lech już na sto procent za gra w europejskich pucharach, choć wciąż nie wiadomo, czy będzie to Liga Mistrzów, Liga Europy czy Liga Konferencji. Na razie zespół z Poznania zagra w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Rywalem “Kolejorza” jest Crvena Zvezda Belgrad. Mistrzowie Serbii we wtorek rozprawili się z Lincoln Red Imps z Gibraltaru – po remisie 1:1 w pierwszym spotkaniu, w rewanżu rozbili niżej notowanego rywala 5:1.
Za wyeliminowanie Breidabliku mistrzowie Polski zarobią 3,17 mln euro, bo właśnie taką kwotę UEFA wypłaca za udział w fazie ligowej Ligi Konferencji. Lech będzie jednak walczył o jak najdalsze zajście w Lidze Mistrzów, gdzie czekają na niego wielkie pieniądze. W najbardziej optymistycznym scenariuszu, czyli za awans do fazy ligowej LM, na Lecha czeka około 18,5 mln euro. Taką kwotę otrzyma każdy z 36 uczestników tej fazy. Więcej o finansach przeczytacie TUTAJ.
BOREK, WICHNIAREK I GOŚCIE: CZY LECH JEST GOTOWY NA CRVENĘ?
Mateusz Borek, Adam Sławiński, Igor Lewczuk i Artur Wichniarek zapraszają na program po meczu Lecha.