Wielka radość w Słupsku. Czwartoligowy Gryf wyeliminował Polonię Warszawa z Pucharu Polski po golu w dogrywce. W programie “Tylko Sport” prezes klubu Mirosław Lewandowski opowiedział nam o swojej drużynie. Z Czarnymi Koszulami Gryfa dzieli przepaść, ale we wtorkowym starciu gospodarze zniwelowali różnice walecznością.
Ambicja wygrała z profesjonalizmem
Polonia na mecz przejechała ponad 450 km, jednak jak tłumaczy Lewandowski, nie może to być wymówką Czarnych Koszul. – Polonia przyjechała do nas dzień wcześniej, odległość nie jest argumentem. Czy doszło do zlekceważenia przeciwnika? Tego nie wiem. My każdy mecz traktujemy poważnie. Ten też chcieliśmy wygrać – powiedział prezes.
Choć to Polonia miała lepsze sytuacje, Gryf dzielnie się bronił i ostatecznie zdobył bramkę na wagę awansu już w dogrywce. – Nie ukrywam, że Polonia wyglądała lepiej. My nadrabialiśmy walcześnością. Mamy zawodników, których traktujemy jak rodzinę. Wygraliśmy z najstarszym klubem w Warszawie, każdy zna historię Czarnych Koszul. My jesteśmy tylko Gryfem Słupsk, gramy w IV lidze – dodał.
Strzelec służy w wojsku
A kim są bohaterowie Słupska? Nie jest zaskoczeniem, że ze stołecznymi piłkarzami dzieli ich przepaść. – 95 proc. naszych zawodników pracuje. Są to kurierzy, pracownicy w szkółkach, pracują fizycznie na różnych etatach. To nie jest tak, że my jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami. Pracujemy od 7 do 15, nie możemy sobie pozwolić na to, by przychodzić w pełni wypoczęci. Każdy z naszych piłkarzy musi pracować do 15 albo poprosić o zwolnienie. Strzelec zwycięskiego gola (Daniel Piechowski), jest w wojsku, musiał stawić się do jednostki, by odpracować swoje – zakończył Lewandowski.
Polonia Warszawa jest w kiepskiej formie – wcześniej przegrała u siebie z Puszczą Niepołomice (1:2) i zgubiła punkty z Miedzią Legnica. Duma Stolicy zajmuje 9. miejsce na zapleczu Ekstraklasy. W następnej kolejce czeka ją wyjątkowo trudne zadanie – wyjazd na mecz ligowy z wiceliderem Betclic 1 Ligi, Śląskiem Wrocław.
>> Czytaj także: Puchar Polski: Wielkie emocje w Katowicach
(mars)