Pogoń Szczecin to, zachowując proporcję, taki Tottenham Ekstraklasy. Po 77 latach szczecinianie wciąż czekają na pierwsze trofeum w historii klubu. Choć Portowcy mają za sobą jeden z najlepszych okresów w dziejach klubu, to wciąż nie potrafią przełamać klątwy. Ostatnie dwa lata to dwa przegrane finały Pucharu Polski, dwa sezony zakończone tuż poza ligowym podium i zero występów w europejskich pucharach. Nic dziwnego, że nowe władze klubu powiedziały “dość” i latem solidnie wzmocniły zespół, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
A jednak już w 1. kolejce Ekstraklasy Pogoń została ośmieszona, przegrywając 1:5 z Radomiakiem. Szczecinianie nie mogli sobie pozwolić na kolejną wstydliwą wpadkę, ale już po dziewięciu minutach sobotniego meczu przegrywali 0:1, gdy do siatki trafił Mathieu Scalet. Koszmarny błąd w tej akcji popełnił Valentin Cojocaru.
Kilka minut później Pogoń doprowadziła do remisu. Do siatki trafił Marian Huja, a asystę z rzutu rożnego zanotował Kamil Grosicki. Jeszcze przed przerwą Pogoń prowadziła 2:1 po bramce Efthimiosa Koulourisa, króla strzelców Ekstraklasy.
Tuż po zmianie stron Motor przegrywał już 1:3, a strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza Fredrik Ulvestad, 33-letni Norweg. Ostatecznie Pogoń wygrała 4:1, bo w końcówce meczu znowu oglądaliśmy trafienie Koulourisa. To był już trzeci gol Greka w obecnym sezonie.
Po dwóch meczach Pogoń ma trzy punkty, czyli tyle co Motor. W 3. kolejce “Portowcy” zagrają na wyjeździe z Bruk-Betem, natomiast piłkarzy Mateusza Stolarskiego czeka starcie z Jagiellonią Białystok.