Lech stracił czyste konto w 28. minucie
Lech Poznań przystąpił do meczu z Breidablikiem w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów po porażkach z Legią Warszawa i Cracovią. Kibice mistrzów Polski mieli pewne obawy dotyczące tego, czy ich ulubieńcy poradzą sobie z Islandczykami. Okazało się jednak, że Kolejorz objął prowadzenie już w 4. minucie meczu. Po celnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkarza rywali pokonał Antonio Milić.
Podopieczni Nielsa Frederiksena mieli jednak pewien problem, jeśli chodzi o powiększenie przewagi. W 26. minucie piłkarze Breidablik weszli w pole karne gospodarzy. Wspomniany wcześniej Milić wszedł przed napastnika drużyny rywala. Sędzia Jasper Vergoote uznał jednak, że obrońca przekroczył przepisy. Mimo protestów zszokowanego Chorwata wskazał na “wapno”. W decyzję arbitra nie mógł też uwierzyć Niels Frederiksen. Hoskuldur Gunnlaugsson pewnie wykorzystał jedenastkę. Islandczyk nie dał większych szans Bartoszowi Mrozkowi.
W mediach społecznościowych już nie brakuje negatywnych komentarzy pod adresem sędziego z Belgii. Lechici mogą pocieszać się tym, że udało im się odzyskać prowadzenie przed końcem pierwszej połowy. Tym razem Vergoote przyznał rzut karny ekipie z Bułgarskiej. Jedenastkę na gola zamienił Mikael Ishak. Z kolei w 41. minucie do siatki trafił Joel Pereira. Jakby tego było mało, Breidablik będzie grać w “dziesiątkę” przez całą drugą połowę. W 32. minucie czerwoną kartkę zobaczył stoper Viktor Margeirsson.