Katastrofalna pierwsza połowa
Poniedziałkowe starcie w Teatrze Marzeń dla podopiecznych Rubena Amorima było arcyważne. Po dwóch dotkliwych porażkach z Wolves i Bournemouth w Manchesterze znów nastały minorowe nastroje. Potencjalna klęska ze Srokami byłaby swoistym podsumowaniem degrengolady Czerwonych Diabłów w 2024 r.
Nadzieje kibiców gospodarzy legły w błyskawicznym tempie. Po czterech minutach Alexander Isak uciszył stadion bramką, która dała prowadzenie gościom. A to był dopiero początek dominacji przyjezdnych. United nie miało nic do powiedzenia przez co najmniej pół godziny, a przewagę Srok udokumentował Joelinton strzelając drugiego gola. Do przerwy gospodarze byli bezradni.
Trzecia porażka z rzędu United
Siłą rzeczy w drugiej połowie Czerwone Diabły musiały się otworzyć i grać zdecydowanie odważniej. A przede wszystkim – oddawać strzały na bramkę Dubravki. I mimo że goście nie byli już tak groźni jak przed przerwą, to piłkarze Rubena Amorima nie potrafili tego wykorzystać.
United doznali trzeciej porażki z rzędu, a co więcej – znów zakończyli mecz bez zdobyczy bramkowej. To sprawia, że w nowy rok gracze z Old Trafford zaczną z 14. miejsca w tabeli i starcia z odwiecznym rywalem – Liverpoolem. A przy tak świetnie dysponowanym zespołem Arne Slota, trudno sobie wyobrazić inny rezultat niż zwycięstwo The Reds.
Manchester United – Newcastle United 0:2 (0-2)
Isak 4′, Joelinton 19′