Santos o krok od zwolnienia
Kariera trenerska Fernando Santosa od odejścia z reprezentacji Portugalii zalicza niewiarygodny regres. Najpierw objął on kadrę Polski, z której został zwolniony po zaledwie sześciu meczach. Gra Biało-Czerwonych wołała wówczas o pomstę do nieba, czego efektem były porażki chociażby z Mołdawią, czy Albanią. Po kilkumiesięcznej przerwie objął turecki Besiktas, z którego został zwolniony tym razem po szesnastu spotkaniach.
Choć zaczął całkiem nieźle, to w ostatnich pięciu meczach przed zwolnieniem zaliczył bilans trzech porażek i dwóch remisów. Nie pozostawił zatem władzom klubu innego wyjścia, jak szybko podziękować mu za pracę. Spekulowano wówczas nad tym, jaki będzie jego kolejny krok w trenerskiej karierze. Padło na powrót do piłki reprezentacyjnej, a konkretnie objęcie kadry Azerbejdżanu.
I tutaj Fernando Santos przeszedł już samego siebie. Wiadomo, że reprezentacja Azerbejdżanu nie dysponuje olbrzymią jakością, ale takich rezultatów nie spodziewał się nikt. Po jedenastu rozegranych meczach zespół portugalskiego szkoleniowca ma bilans… dwóch remisów i dziewięciu porażek. A przypomnijmy, że wcale nie mierzył się on z potęgami.
W grupie C Ligi Narodów rywalizował bowiem ze Szwecją, Słowacją i Estonią. Później rozegrał mecze towarzyskie z Haiti, Białorusią, Łotwą czy Węgrami. Kwalifikacje do MŚ rozpoczął od meczu z Islandią. Zremisował jedynie z Łotwą i Estonią – w pozostałych starciach zaliczał porażki, często sromotne, tak jak teraz z Islandią (0:5). Jego bilans bramkowy w tych spotkaniach to cztery strzelone gole przy aż dwudziestu dziewięciu straconych.