W futbolu pewnie nie ma lepszego połączenia niż Argentyńczyk z lewą nogą, o czym mogą świadczyć kariery Diego Maradony czy Lionela Messiego. W Serie A ten miks również od lat zdaje egzamin. W ostatnich latach furorę robili m.in. Alejandro Papu Gomez czy Paulo Dybala, a teraz rozdawać kart chcą Matias Soule oraz Nico Paz.
Ten drugi w zeszłym sezonie został wybrany najlepszym piłkarzem młodego pokolenia we Włoszech. Teraz może już walczyć o główną nagrodę dla MVP Serie A. W niedzielę poprowadził Como do zwycięstwa 2:0 nad Juventusem. Paz najpierw popisał się piękną asystą, a później strzelił efektownego gola.
Niesamowity statystyki Paza
Za nami siedem kolejek Serie A. Como zajmuje szóste miejsce (dające Ligę Konferencji), a 21-letni Paz ma na koncie już cztery gole, cztery asysty i cztery nagrody dla najlepszego piłkarza meczu. Argentyńczyk to urodzona “10” i choć w nowoczesnym futbolu to wymierający gatunek, to nie ma żadnych wątpliwości, że przyszłość należy właśnie do piłkarza Como. Wystarczy zagłębić się w statystyki.

Całą tabelę Serie A znajdziecie na “SuperScore“
Paz to zawodnik z największą liczbą kluczowych podań w Serie A. Jeśli chodzi o liczbę wykreowanych groźnych sytuacji, tylko Federico Dimarco z Interu Mediolan go wyprzeda. A to nie koniec! Argentyńczyk to także jeden z najlepiej dryblujących piłkarzy w Serie A (5. miejsce). Ale to co go wyróżnia od pozostałych ofensywnych pomocników, to fakt, że też sporo haruje w obronie. Zajmuje piąte miejsce w Serie A pod względem liczby skutecznych odbiorów. I duża w tym zasługa trenera Cesca Fabregasa, ale do niego jeszcze dojdziemy.

Wyrzut sumienia Realu Madryt
Nico to syn Pablo Paza, 14-krotnego reprezentanta Argentyny, który jako obrońca wystąpił na mundialu w 1998 roku, a w lidze hiszpańskiej rozegrał niemal sto meczów. – To mi bardzo dużo daje. Przeżywał to samo, co ja teraz, więc doskonale wie, jak mi pomóc. Jego rady pozwalają mi zachować równowagę i skupienie – powiedział Nico, który również poznał La Ligę.
Już jako dziecko trafił do akademii Realu. W pierwszej drużynie zdołał rozegrać osiem meczów. W sezonie 23/24 strzelił nawet ładnego gola w Lidze Mistrzów przeciwko Napoli, tym samym dokładając cegiełkę do Pucharu Europy. W kolejnym sezonie, czyli latem 2024 roku, “Królewscy” sprzedali Argentyńczyka do Como, ówczesnego beniaminka Serie A, za sześć milionów euro.
Jeszcze do niedawna Como grało w czwartej lidze, a miasto przyciągało turystów przede wszystkim przepięknym jeziorem u podnóża Alp. Teraz furorę robi także klub piłkarski. Nic dziwnego, skoro w ten projekt zaangażowali się m.in. Fabregas, Thierry Henry czy Raphael Varane.
Fabregas jest dopiero na początku drogi trenerskiej, ale nie brakuje mu inspiracji, bo w przeszłości prowadzili go: Arsene Wenger, Pep Guardiola, Jose Mourinho, Antonio Conte, Maurizio Sarri czy Guus Hiddink. Przez moment w Monaco trenował go także Henry. Francuz był wielkim piłkarzem, ale wciąż nie wiadomo, jakim jest trenerem. Na razie zawiesił tę przygodę. Wiadomo za to, że – tak jak Fabregas – jest udziałowcem w Como. Ale nie głównym.
Właścicielami klubu są bracia Hartono – Robert Budi i Michael Bambang, indonezyjscy miliarderzy, których ”Forbes” umieścił na 61. miejscu na liście najbogatszych ludzi świata. Ich łączony majątek szacowany jest na niemal 50 miliardów dolarów. Bracia zarabiają m.in. na rynku tytoniowym, nieruchomości oraz bankowym. W swoim portfolio mają też potężną firmę elektroniczną Polytron.
Walory przyrodnicze Como doceniły też gwiazdy show-biznesu. Swoje letnie posiadłości mają tu m.in. George Clooney, Sylvester Stallone, Madonna czy Brad Pitt. A na meczach często na trybunach można dostrzec celebrytów.
W debiutanckim sezonie w Serie A Como zajęło 10. miejsce. Teraz celem jest awans do europejskich pucharów. Como, dzięki Fabregasowi, nie tylko regularnie punktuje, ale także zachwyca widowiskowym stylem gry. Hiszpański trener stawia na intensywny pressing oraz na akcje budowane z setek krótkich podań, często granych z pierwszej piłki.
– Architektem naszego sukcesu jest trener. Fabregas zaraża nas swoją pewnością siebie. Na boisku widać, że wszyscy piłkarze są ambitni i są połączeni zaufaniem, a to głównie zasługa trenera. Bardzo nam pomaga osiągnąć najlepszą formę. Jestem też szczęśliwy z Como jako miasta do życia. Zapuściłem tu już korzenie, moja rodzina też jest szczęśliwa. Być może zostane tu na długie lata – mówił ostatnio Paz.
Latem 2025 roku chciał go kupić Tottenham. Podobno oferował nawet ok. 70 milionów euro, jednak Como nie było zainteresowane sprzedażą swojej gwiazdy. Włoski klub musi jednak uważać na Real Madryt. Królewscy zachowali sobie prawo do wykupu piłkarza. I to za grosze. Latem 2026 roku klauzula będzie wynosiła 10 mln euro, a rok później o zaledwie milion więcej. Oczywiście, w Madrycie Paz miałby wielką konkurencję, tym bardziej że na jego pozycji błyszczy Arda Gueller. Ale magia Realu może zadziałać na wyobraźnie Argentyńczyka. Nawet jeśli musiałby początkowo grzać ławkę.
Paz następcą Messiego?
Nico Paz może zostać następcą Leo Messiego. Nie chodzi o to, że może osiągnąć tyle, co gwiazdor Interu Miami, ponieważ w historii futbolu być może już nigdy nie doczekamy się tak genialnego piłkarza. Argentyńczycy mogą jednak liczyć, że Paz zostanie nowym liderem kadry. Nico zadebiutował w reprezentacji już w 2024 roku. Z Boliwią zagrał wtedy 17 minut, a i tak zdołał zanotować asystę przy trafieniu Messiego. Zresztą otrzymał nawet pochwałę od starszego kolegi.
– Nico ma niesamowite nastawienie i właśnie dlatego znalazł się w tym miejscu. Ma wiele jakości i doskonale rozumie futbol. Jego sposób myślenia jest wyjątkowo, a jego trener Fabregas to mój przyjaciel. Wiem, że na pewno pomoże mu się jeszcze bardziej rozwinąć – powiedział Messi.
To nie był pierwszy raz, gdy się spotkali. Paz już jako zawodnik reprezentacji do lat 17 miał okazję trenować z seniorską kadrą.
– Ale wtedy z nim nie rozmawiałem, bo byłem zbyt zawstydzony. Szczerze mówiąc, to nadal się denerwuję, gdy spotykam Messiego – mówił wtedy Paz, który dziś ma już sześć spotkań w reprezentacji. Podczas październikowego zgrupowania 90 minut z Wenezuelę (1:0) i ponad pół godziny z Portoryko (6:0).
Jeśli jeszcze nie znacie Paza, to już zerkajcie w kalendarz, by zapisać, kiedy kolejny mecz gra Como, bo Paz to zawodnik, w którym zakochuje się już po jego pierwszym kopnięciu piłki.