Kibice Legii postawili sprawę jasno
Legia Warszawa ma za sobą trudne chwile. Pojawiły się nawet problemy finansowe, które sprawiły, że klub miał zaległości wobec piłkarzy. Rumuńskie media przekonywały, że zatrudniony latem Edward Iordanescu “czuje się oszukany”. Były selekcjoner reprezentacji Rumunii ma twierdzić, że władze klubu nie zapewniły mu odpowiednich wzmocnień. Do tej pory na Łazienkowską trafił jedynie Petar Stojanović, który nie został nawet zgłoszony do gry w Lidze Europy.
Brak szybkiej reakcji na słabe wyniki w minionym sezonie PKO BP Ekstraklasy rozwścieczył kibiców. “Nieznani Sprawcy” ogłosili bojkot. W oficjalnym komunikacie przekazali, że nie zamierzają “finansować dziadostwa”. Podczas czwartkowego meczu z Aktobe FK w pierwszej rundzie Ligi Europy stadion przy ul. Łazienkowskiej świecił pustkami. Wpływ na niską frekwencję z pewnością miało to, że UEFA postanowiła zamknąć “Żyletę”. Najbardziej zagorzali kibice Legii zwykle przenosili się na inne trybuny. Tym razem tak nie było.
Ta część kibiców, która kupiła bilety na to spotkanie postanowiła wyrazić swoje zdanie na temat działań klubu.
– Gdzie są transfery, Mioduski, gdzie są transfery? – śpiewali tuż po pierwszym gwizdku.
Nie jest to raczej atmosfera, o której marzył Edward Iordanescu. Rumun może pocieszać się tym, że legioniści ostatecznie wygrali mecz 1:0 po bardzo ładnym trafieniu Wahana Biczachczjana. Ormianin zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Legii.