Karol Świderski nie zagrał przez ludzki błąd. Kuriozalne kulisy
W piątkowym meczu Polski z Portugalią doszło do kuriozalnej sytuacji. Karol Świderski w 72. minucie miał pojawić się na boisku. Napastnik szykował się już do wejścia na plac gry, jednak w pewnym momencie okazało się, że… nie ma go w protokole meczowym. To sprawiło, że zawodnik nie mógł pojawić się na boisku. Ostatecznie wszedł Adam Buksa.
Portal Goal.pl dotarł do kulis kuriozalnego zdarzenia. Za brak zgłoszenia odpowiadał team manager Łukasz Gawrjołek. Jak doszło jednak do pomyłki? Oto kulisy. – Błąd powstał na drugim etapie działania, gdy maksymalnie na 75 minut przed rozpoczęciem meczu należy w kratkach znajdujących się po prawej stronie od nazwiska zawodnika zaznaczyć, czy dany piłkarz zagra w wyjściowym składzie, czy usiądzie na ławce. Kratki w sumie są trzy – jeszcze jedna dla kapitana. Przy Świderskim po prostu… nie zaznaczono żadnej z nich – czytamy. Co ciekawe, przekroczony został także komunikat informujący o braku oznaczenia przy nazwisku Świderskiego.
Gawrjołek jest świadomy swojego błędu. Jak donosi korespondent Kanału Sportowego z Porto Adam Sławiński, team manager miał po meczu spuszczoną głowę i był pocieszany przez innych członków zespołu. Z kolei Emil Kopański i Michał Probierz na konferencji prasowej po meczu przeprosili za to zamieszanie.