HomePiłka nożnaKapitan Arki poznał zdobywcę Ligi Mistrzów! Trenował też z pogromcą Lecha Poznań

Kapitan Arki poznał zdobywcę Ligi Mistrzów! Trenował też z pogromcą Lecha Poznań

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Którego zdobywcę Ligi Mistrzów poznał we Włoszech? Jak wspomina niedawnego kata Lecha Poznań? Co czuje przed Derbami Trójmiasta? Michał Marcjanik, kapitan Arki, nie podbił Włoch, ale zamierza spełnić się w Gdyni.

Michał Marcjanik

FOT. Tomasz Zasinski / 400mm.pl

Derby Trójmiasta na horyzoncie

Jakub Kowalikowski: Z czym kojarzy się ci słowo “derby”?

Michał Marcjanik: Ten wyraz kojarzy mi się z  walką o prym w danym regionie czy mieście. Zwycięzca spotkania derbowego “rządzi” w swojej okolicy.

“Derby rządzą się swoimi prawami”, prawda?

Trzeba pamiętać, że takie mecze też są punktowane za trzy punkty. Pod tym względem podchodzi się do nich jak do każdego innego starcia. Wiadomo jednak, że derby wyzwalają w człowieku dodatkową adrenalinę. Cała otoczka związana z tym wydarzeniem robi swoje. Kibice czekają na to widowisko, już na początku sezonu zakreślają sobie datę w kalendarzu, gdy dwaj lokalni rywale spotkają się na boisku.

Jesteś wychowankiem Arki, więc mecze z Lechią mogą mieć dla ciebie dodatkowy smaczek. Z drugiej strony, pełnisz funkcję kapitana, więc powinieneś dbać o zbalansowanie nastrojów w zespole.

Tak, to ważne. W swojej karierze rozegrałem już kilka meczów derbowych z Lechią, również na poziomie juniorskim. Wiem, że często zawodnicy chcą za bardzo, są po prostu przemotywowani, co prowadzi do efektu odwrotnego od oczekiwanego. Warto jednak podejść do takiego spotkania ze spokojem. Motywacja sama przyjdzie, nie ma sensu przesadzać.

Arka chce przełamać złą passę

Do tej pory rozegrałeś przeciwko Lechii osiem meczów, z których tylko jeden zakończył się zwycięstwem Arki. Jak taka zła passa wpływa na piłkarza, w dodatku wychowanka klubu?

Na pewno nie jest to dobra statystyka. Te mecze należą już jednak do przeszłości. Teraz musimy przygotować się jak najlepiej do najbliższego spotkania. Wówczas będziemy mogli powalczyć o poprawienie tych liczb na korzyść Arki.

W ostatniej kolejce Arka przegrała z GKS-em Katowice (1:4), ale o bolesnej porażce Lechii w Lubinie (2:6) mówiła cała Ekstraklasa. Czujecie się w lepszej kondycji mentalnej przed derbami?

Nie wiem, jakie morale panuje w Gdańsku. My nie zdołaliśmy wygrać z GKS-em, więc nasze nastroje zostały nieco podrażnione. W starciu z Lechią zrobimy jednak wszystko, aby wygrać derby i zgarnąć trzy punkty. Musimy być skuteczniejsi, a także ustrzec się błędów, które przydarzyły nam się w poprzednim meczu. Wtedy będzie dobrze.

To idealny moment, aby wygrać z Lechią w Ekstraklasie?

Myślę, że kibice by sobie życzyli, aby był to właśnie idealny moment na zwycięstwo w derbach Trójmiasta. Wiemy, jaka jest historia meczów Arki z Lechią, tym bardziej na terenie rywala. Zrobimy wszystko, aby przełamać złą passę.

Trudny początek

Tyle o Lechii. Po pięciu kolejkach Arka ma na koncie pięć punktów. Jak oceniasz ten wynik?

Mogło być lepiej, choć mogliśmy też być w gorszej sytuacji. Nasze mecze różnie się układały. W starciu z Radomiakiem strzeliliśmy drugiego gola, ale nie został on uznany. To napędziło przeciwnika. Ostatecznie zgarnęliśmy tylko jeden punkt, choć mieliśmy jeszcze swoje sytuacje po stałych fragmentach gry. W spotkaniu z Pogonią natomiast przed naszą bramką rywal nie wykorzystał rzutu karnego. Mogliśmy mieć więcej punktów, ale trzeba szanować obecny rezultat. Pracujemy ciężko, aby zdobywać kolejne “oczka”.

Mecz z Radomiakiem pozostawił największy niedosyt?

Tak. Mogliśmy po prostu wygrać ten mecz.

Arka w letnim okienku transferowym przeprowadziła sporo transferów. Większość nowych piłkarzy to obcokrajowcy. Jak tobie jako kapitanowi udaje się poukładać szatnię?

Każdy całkiem szybko przeszedł proces aklimatyzacji. Wszyscy dobrze wkomponowali się w zespół. Trenerzy przykładają też dużą uwagę do tego, żeby zawodnicy rozumieli założenia taktyczne. W rozmowach indywidualnych jak najdokładniej przekazują wytyczne naszej gry. W szatni również staramy się, aby od samego początku nowi gracze poczuli się w Arce jak w domu. To zasługa całej drużyny, nie tylko moja.

Wsparcie z Barcelony

Napastnik Diego Percan przyszedł do was z akademii Barcelony. Na treningach widać, że otarł się o tak wielki klub?

Czasami faktycznie pokazuje takie zagrania, że człowiek nie dziwi się, że Diego trenował kiedyś w Barcelonie.

Ty natomiast tworzysz parę stoperów z Julienem Celestinem. Jak opisałbyś waszą współpracę na boisku?

Myślę, że całkiem nieźle się rozumiemy. Nasza współpraca na boisku z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Może nie licząc ostatniego meczu z GKS-em, w którym straciliśmy cztery bramki.

Jaki na co dzień jest trener Dawid Szwarga?

Jest niezwykle wymagający. To nie tyczy się tylko oczekiwań względem zespołu, ale również wobec samego siebie czy sztabu szkoleniowego. Każdy musi dawać z siebie sto procent. Trenerzy analizują też wszystkie treningi, więc jeśli jakiś piłkarz nie gra na miarę swoich możliwości, to ląduje na ławce.

Przejął żywiołowość od Marka Papszuna czy raczej zachowuje spokój w stresujących momentach?

Stara się panować nad emocjami, ale w skrajnych sytuacjach zdarzy się, że zareaguje bardziej emocjonalnie.

Dawid Szwarga uporządkował Arkę

Jaka jest największa różnica w porównaniu z obecnym trenerem a poprzednimi szkoleniowcami Arki?

Trener Szwarga bardzo zwraca uwagę na dyscyplinę taktyczną. To największa różnica, ponieważ przynosi ona wymierne efekty.

Wcześniej Arka nie była zdyscyplinowana taktycznie?

Inni trenerzy po prostu mniej skupiali się na organizacji gry. Nie koncentrowali się w takim stopniu na taktyce, dawali piłkarzom więcej swobody.

Jesteś wychowankiem Arki, ale miałeś krótki epizod we Włoszech. Byłeś w Empoli i Carpi, lecz nie zagrałeś tam ani minuty. Dlaczego?

Po półrocznym pobycie w Empoli, kiedy klub walczył o utrzymanie w Serie A, dostawałem sprzeczne sygnały. Najpierw trener mówił mi, że chce, abym zimą został w drużynie, bo będę potrzebny, gdy pojawią się kartki czy kontuzje. Potem jednak, gdy okienko się kończyło, dostałem informację, że mogę sobie szukać wypożyczenia. Trafiłem do Carpi, gdzie tak naprawdę nikt nie szukał środkowego obrońcy. To było stracone pół roku. Mam pretensje do klubu, bo wypchnęli mnie w potrzebie chwili, a w nowym zespole nie miałem szans na grę.

Michał Marcjanik nie zaznał dolce vita

Czyli dolce vita nie była dla ciebie.

Mam mieszane uczucia. Życie we Włoszech na pewno jest piękne. Możliwość przebywania w klubie, który rywalizował wtedy na poziomie Serie A, to świetna sprawa. Na co dzień trenowałem z zawodnikami, którzy obecnie grają w czołówce tej ligi. Miło to wspominam. Mój jedyny niedosyt jest związany z tym, że faktycznie nie udało mi się rozegrać ani jednego meczu. Szkoda.

Kiedyś w wywiadzie dla “Weszło” wspomniałeś, że organizacja klubu mocno różniła się między Empoli a Carpi. Na czym to polegało?

Przede wszystkim na tym, że w Empoli nie musiałem dojeżdżać tak daleko na treningi. Taka trasa mogła trwać nawet 50 minut.

Jak sam przyznałeś, grałeś z wieloma ciekawymi zawodnikami.  Jak wspominasz na przykład Giovanniego Di Lorenzo, kapitana Napoli?

Bardzo dobry zawodnik. Już wtedy było widać, że jest wyróżniającym się graczem. Ma szybkość, siłę i technikę. W Napoli został kapitanem, otrzymał powołanie do reprezentacji Włoch. Przypadkiem się tam nie znalazł.

Poznał zdobywcę Ligi Mistrzów

Luca Antonelli natomiast kiedyś wygrał Ligę Mistrzów.

To była na pewno bardzo wesoła osoba w szatni. Dobrze działał na atmosferę. O jego umiejętnościach piłkarskich mogę mówić wyłącznie pozytywnie.

A Samuele Ricci? W letnim okienku transferowym pozyskał Milan.

Gdy ja byłem w Empoli, Samuele miał dopiero 17 lat. Jeździł na zgrupowania młodzieżowych reprezentacji Włoch. Było widać, że dysponuje dużymi umiejętnościami. Wtedy nie miał jeszcze okazji do zaprezentowania ich w pierwszym zespole, więc z nami tylko trenował. Wiedziałem jednak, że kwestią czasu jest jego debiut w seniorach, a potem transfer do lepszego klubu.

Ciekawą osobą wydaje się też napastnik Francesco Caputo.

Zaimponowało mi jego wykończenie akcji w polu karnym. Byłem pod dużym wrażeniem tego, jak zachowywał się pod bramką rywala. Kapitalnie finalizował sytuacje, co później zaowocoało jego transferem do Sassuolo. Został też powołany do reprezentacji Włoch, gdy miał ponad 30 lat. To nie zdarza się często.

Hamed Traore, który gra teraz w Bournemouth, to faktycznie tak duży talent?

Był bardzo młody, gdy go poznałem. Jak to junior, nie za bardzo kwapił się do pracy na siłowni. Miał w głowie tylko trening z piłką. Gdy jednak dosawał futbolówkę do nogi na zajęciach, potrafił zrobić różnicę. Nic dziwnego, że trafił do Premier League.

Trenował z pogromcą Lecha Poznań

W Empoli miałeś też okazję trenować m.in. z Rade Kruniciem czy Ismaelem Bennacerem, którzy na swojej piłkarskiej drodze swego czasu wylądowali w Milanie. Jak wspominasz obu tych graczy?

Rade był raczej ofensywnym zawodnikiem ze świetną wizją gry. Potrafił jednak wrócić i popracować w defensywie. Gdy grał przeciwko Lechowi, też pokazał dużą klasę. Ismael natomiast występował jako “szóstka”. Nie imponował warunkami fizycznymi, ale był agresywny w doskoku, nieźle rozgrywał piłkę i dysponował dobrym dryblingiem.

Utrzymujesz jeszcze kontakt z którymś z tych graczy?

Raczej nie. Mój pobyt w Empoli nie był zbyt długi. Zdarza się, że wymienimy się wiadomościami na przykład przy okazji urodzin, ale na co dzień nie mam z nikim stamtąd kontaktu.

Z perspektywy czasu, co wyciągnąłeś z pobytu we Włoszech?

Możliwość życia w fajnym miejscu. Empoli nie było wielkim miastem, ale blisko miałem do Pizy czy Florencji. Mogłem sprawdzić się poza Polską, co również było ciekawym doświadczeniem. Zyskałem nowe spojrzenie na piłkę, tym bardziej w tak fascynującym kraju, jakim są Włochy.

Odpowiada ci podejście Włochów do życia?

W Italii czas płynie wolniej. Ja nie lubię jednak, gdy ktoś się z tobą umawia na spotkanie, a potem się na nie spóźnia albo w ogóle nie przychodzi. To jedyna rzecz, która naprawdę doskwierała mi podczas pobytu we Włoszech.

Po pierwsze Gdynia

Masz jeszcze chęć spróbowania swoich sił za granicą?

Jeżeli pojawi się jakiś temat, rozważyłbym go. Teraz mam jednak rodzinę, więc muszę trochę inaczej patrzeć na pewne sprawy. Dwa razy zastanowiłbym się przed kolejnym wyjazdem za granicę.

W ostatnich latach miałeś jakieś oferty?

Nie.

Jesteś typem stopera, który ma ciąg na bramkę. W poprzednim sezonie strzeliłeś sześć goli, we wcześniejszym pięć. To element gry, na który zwracasz szczególną uwagę podczas treningów czy przychodzi to naturalnie?

Nie skupiam się nad tym jakoś szczególnie. Ciągle pracujemy nad stałymi fragmentami gry, ale jako obrońca koncentruję się przede wszystkim na defensywie. Jeżeli uda mi się trafić do siatki, to jest to miły dodatek.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Oto następcą Pululu w Jagiellonii? Jego liczby są… fatalne
Son szybko zachwyca w USA. Piękny gol Koreańczyka [WIDEO]
Peña zdecydował ws. przyszłości. Szczęsny tylko na to czeka
Ależ pudło Piaseckiego. ŁKS mógł to wygrać [WIDEO]
Hiszpanie podsumowali powrót Lewandowskiego. “Przerażający”
Kapitan Arki poznał zdobywcę Ligi Mistrzów! Trenował też z pogromcą Lecha Poznań
Ależ comeback Barcelony! Gol na wagę trzech punktów w 91. minucie [WIDEO]
Chciał być niczym Zidane! Fatalne pudło z rzutu karnego w 98. minucie [WIDEO]
Sensacyjny wynik w debiucie Luki Modricia w Serie A. Nie tak sobie to wyobrażał [WIDEO]
Kuriozalny gol samobójczy w Ekstraklasie, co oni zrobili!? [WIDEO]