Urbański traci pierwszy skład
Kacper Urbański w pierwszej części tego sezonu był głębokim rezerwowym w Bolonii. W 21. kolejkach ligowych wystąpił jedynie raz jako zawodnik wyjściowego składu. W ostatnich siedmiu meczach Serie A przed odejściem na wypożyczenie do Monzy zaliczył okrągłe zero minut na murawie. Dla reprezentanta Polski stało się jasne, że nie może dłużej tak marnować czasu i musi znaleźć zespół, w którym będzie grał regularnie.
Padło na Monzę, która jest pogrążona w kryzysie. Znajduje się na ostatnim miejscu tabeli włoskiej ekstraklasy ze stratą aż dziesięciu punktów do wyjścia ze strefy spadkowej. Niewiele rzeczy w tej drużynie funkcjonuje, wobec czego spekulowano, że Urbański może szybko stać się ich istotnym zawodnikiem. Na początku rzeczywiście tak było. 20-latek w pierwszych czterech ligowych starciach nowej drużyny grał w pierwszym składzie na pozycji środkowego pomocnika.
W ostatnich tygodniach zaczęły ukazywać się jednak niepokojące sygnały. 26. kolejka przeciwko Romie to zdjęcie polskiego pomocnika z boiska po 56. minutach. W następnym starciu, z Torino, był już rezerwowym, który wszedł na ostatnie 30 minut spotkania. Z kolei w ostatnim meczu z Interem nie wszedł już w ogóle na murawę. Gołym okiem widać, że Urbański stopniowo traci na znaczeniu w nowej drużynie i niewykluczone, że taki stan rzeczy się utrzyma.

Monza bowiem nie ma perspektyw na utrzymanie, więc jednocześnie nie ma interesu w ogrywaniu piłkarza, który za kilka miesięcy wróci do Bolonii. W umowie wypożyczenia nie została zawarta opcja jego wykupu. Szkoleniowiec może szykować już zatem drużynę na przyszłą kampanię z misją jak najszybszego powrotu do włoskiej ekstraklasy. Bycie rezerwowym najgorszego zespołu tabeli byłoby fatalnym scenariuszem dla Urbańskiego.