W poprzednim sezonie Kacper Urbański był ważnym ogniwem Bolonii, która sensacyjnie awansowała do Ligi Mistrzów. Rozegrał 22 spotkania i zanotował jedną asystę. Polscy kibice cieszyli się każdą kolejną rozegraną minutą przez Urbańskiego. Jednak przed obecnym sezonem oczekiwania wzrosły. Reprezentant Polski nie wydawał się jednak tym przestraszony.
– To normalne, że z roku na rok są coraz większe oczekiwania. Rozumiem to i jestem na to gotowy. Choć nie chcę zdradzić konkretnych liczb, które zamierzam osiągnąć, to ta zewnętrzna presja mnie tylko napędza – mówił nam latem Urbański. I choć w obecnym sezonie były pomocnik Lechii Gdańsk zadebiutował w Lidze Mistrzów, mierząc się z Liverpoolem czy Aston Villą, a także strzelił premierową bramkę w Serie A (przeciwko Monzy), to przez pół roku rozegrał zaledwie 484 minuty.
Tak skromna liczba minut nie była związana tylko z dużą konkurencją w środku pola Bolonii, ale także z kwestiami poza boiskowymi. Polak nie chciał przedłużyć umowy z Bolonią, co miało rozjuszyć trenera Vincenzo Italiano, który od grudnia wręcz ostentacyjnie go lekceważył. No i Kacper zimą trafił na wypożyczenie do Monzy.
Telefon od Gallianiego
Co prawda klub był na dnie tabeli Serie A, ale można było mieć nadzieję, że przynajmniej Polak będzie w Monzy regularnie grał. Tym bardziej że na jego transfer osobiście nalegał Adriano Galliani, prezes klubu.
– Galliani osobiście zadzwonił do Kacpra, by powitać go w rodzinie Monzy i dodał, że z niecierpliwością na niego czekają. Powiedział także, że Kacper nie może jechać samochodem do Monzy, bo jest późna pora i to niebezpieczne, więc kupi mu bilety na pociąg, a szofer będzie już czekał na stacji. I że kierowcy będą do dyspozycji Kacpra, dopóki nie sprowadzi sobie samochodu. Poprosiliśmy jednak prezesa, aby zgodził się na transport samochodem, bo Kacper musiał spakować mnóstwo rzeczy z domu. Pan Galliani ostatecznie się zgodził, ale podkreślił, że w takim razie Kacper musi jechać powoli i bardzo bezpiecznie. Słowem, jak dzwoni do ciebie pan Galliani osobiście, to nie da się mu odmówić – tłumaczył nam Przemysław Urbański, ojciec Kacpra.
Coś się nagle zacięło…
Pod koniec stycznia Urbański wylądował w Monzy i na dzień dobry wskoczył do pierwszego składu. Między 22. a 27 kolejką Serie A rozegrał sześć meczów z rzędu, w tym trzy w pełnym wymiarze czasowym. Początkowo nawet zbierał niezłe recenzje, ale później zgasł, przestając się wyróżniać na tle niemrawych kolegów. W ostatnich czterech kolejkach Urbański nie zagrał już ani minuty! Powtórzmy: ani minuty!

(źródło: Transfermarkt)
W międzyczasie Urbański ominął także dwa mecze reprezentacji Polski. Postanowiliśmy więc sprawdzić, co się dzieje z 20-latkiem. Z otoczenia Kacpra usłyszeliśmy, że nie dokucza mu żadna kontuzja i że jest w formie. Zwróciliśmy się więc też do Stefano Peduzziego, redaktora naczelnego “Monza News”.
– Ja również nic nie słyszałem o żadnej kontuzji Kacpra. A skoro Urbański nie ma żadnych problemów fizycznych, to najwyraźniej nie cieszy się po prostu uznaniem trenera. To dla mnie dziwne, bo pamiętam, jak świetnie potrafił wyglądać w Bolonii, zwłaszcza od strony jakości technicznej. Polak trafił w trudnym momencie do Monzy, która rozgrywa dramatyczny sezon i już prawie spadła do Serie B. Obawiam się, że w najbliższych meczach Alessandro Nesta będzie dawał szanse zawodnikom Monzy, zwłaszcza młodszym, a nie Urbańskiemu, który i tak po sezonie wróci do Bolonii. W końcówce sezonu sytuacja Polaka może się już nie poprawić – mówi Kanałowi Sportowemu włoski dziennikarz.
Do końca sezonu pozostało siedem kolejek, a Monza uzbierała zaledwie 15 punktów w 31 meczach i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Do bezpiecznej strefy, czyli 17. miejsca, traci 11 punktów. Już w najbliższy weekend piłkarze Nesty zagrają z Venezią, która jest 19. i ma 21 pkt.