Przed meczem na Red Bull Arena w gorszej sytuacji byli gospodarze, którzy w 1. kolejce przegrali 1:2 z Atletico Madryt. W środę na ich drodze stanęła ekipa, która w sezonie 2024/25 bije rekordy związane z grą defensywną. Mowa oczywiście o Juventusie, który w Serie A nie stracił jeszcze gola. A co się działo Red Bull Arenie?
Sesko znowu trafia
W pierwszym kwadransie gospodarze nie zdołali zagrozić bramce Michele Di Gregorio. Piłkarze z Turynu kontrolowali przebieg spotkania, choć trener Thiago Motta miał powody do zmartwienia. Wszystko przez to, że tuż po pierwszym gwizdku sędziego kontuzji doznali Bremer i Nico Gonzalez.
Jak się okazało, nie był to koniec problemów Starej Damy. W 30. minucie ekipa prowadzona przez Marco Rose’a dość nieoczekiwanie objęła prowadzenie. Benjamin Sesko pewnie wykończył kontrę rozpoczętą przez Loisa Opendę.
Juventus obudził się dopiero przed końcem pierwszej części spotkania. Doprowadzić do wyrównania mógł Nicolo Fagioli, a także Weston McKennie. Te próby nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu. Goście schodzili więc do szatni ze stratą jednego gola.
Mocna odpowiedź Dusana Vlahovicia
Po dobrej końcówce pierwszej połowy Juventus nie zamierzał się zatrzymywać. W 49. minucie McKennie obsłużył podaniem Teuna Koopmeinersa, a Holender trafił w słupek bramki strzeżonej przez Petera Gulacsiego. Więcej szczęścia miał za to Dusan Vlahović. Niecałą minutę po akcji duetu McKennie-Koopmeiners serbski napastnik dobiegł do dośrodkowania Andrei Cambiaso i wpakował piłkę do siatki.
Chwilę później zespół z Lipska mógł wyjść na prowadzenie po raz drugi. Lois Openda mógł dołożyć bramkę do asysty, lecz po jego uderzeniu piłka odbiła się od słupka. W drugiej odsłonie meczu belgijski napastnik był niezwykle aktywny. W 57. minucie miał kolejną okazję ku temu, by wpisać się na listę strzelców, lecz Michele Di Gregorio w porę wyszedł z bramki. Następca Wojciecha Szczęsnego może jednak mówić o sporym pechu – po interwencji VAR okazało się, że były bramkarz Monzy dotknął piłki ręką poza polem karnym. Sędzia Francois Letexier musiał więc wyrzucić Di Gregorio z boiska.
Szalona końcówka
Po dwóch kontuzjach i czerwonej kartce dla bramkarza mogło się wydawać, że w spotkaniu Juventus wyczerpał już limit nieszczęść. Ale to nie był koniec zwrotów akcji w tym meczu. W 64. minucie David Raum strzelał z rzutu wolnego, po którym ręką we własnym polu karnym zagrał Douglas Luiz. Po interwencji VAR Letexier wskazał na wapno, a rzut karny pewnie wykorzystał Benjamin Sesko. Tym samym Słoweniec zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu i szóstą w tym sezonie.
Bianconeri nie chcieli jednak składać broni. W 68. minucie Vlahović przechwycił piłkę na połowie rywala, a następnie pokonał Petera Gulacsiego przepięknym strzałem zza pola karnego. Na tablicy wyników znów widniał remis. W końcówce meczu Francisco Conceição ustalił wynik spotkania na 3:2.
RB Lipsk – Juventus Turyn 2:3
Gole: Sesko 30′, 65′ (k.) – Vlahović 50′, 68′, Conceição 82′
Żółte kartki:
Czerwona kartka: Di Gregorio
Wyjściowy skład RB Lipsk: Gulacsi – Geertruida, Orban, Lukeba, Raum – Baumgartner, Seiwald, Haidara, Simons – Sesko, Openda
Wyjściowy skład Juventusu: Di Gregorio – Savona, Bremer, Kalulu, Cambiaso – Fagioli, McKennie – Gonzalez, Koopmeiners, Yildiz – Vlahović