Kilka dni temu Stuttgart został rozbity przez Bayern Monachium 0:4 i spadł na 10. pozycję w Bundeslidze. W Lidze Mistrzów wicemistrzowie Niemiec też nie potrafili skutecznie punktować, bo najpierw przegrali z Realem Madryt 1:3, a później tylko zremisowali 1:1 ze Spartą Pragą. A jednak trener Juventusu zachwalał rywali przed wtorkowym meczem.
*Reklama
Transmisje meczów Serie A ZA DARMO w STS TV! Zarejestruj się z kodem KSVIP
Sprawdź18+ | Hazard może uzależniać | Graj legalnie
– Podoba mi się Stuttgart. To drużyna, która świetnie wywiera presję i gra bardzo zespołowo. Powiem więcej: to kompletny zespół, który doskonale wie, co robić na boisku. Musimy naciskać, żeby Stutgart nie czuł się komfortowo – zapowiadał Thiago Motta, ale w pierwszej połowie, w której co prawda nie zobaczyliśmy goli, Juventus został stłamszony. Wystarczyło spojrzeć na wskaźnik xG, czyli goli oczekiwanych, który turyńczycy po 45 minutach mieli na poziomie 0.04. Z kolei Stuttgart miał co najmniej dwie groźne sytuacje.
W 28. minucie Ermedin Demirović strzelił w słupek, a tuż przed przerwą groźnie główkował Deniz Undav, jednak świetną paradą popisał się Mattia Perin, który zastępował Michele’a Di Gregorio, pauzującego za czerwoną kartkę. – Nie czuję się jak rezerwowy bramkarz, tylko jak współwłaściciel pierwszego miejsca w składzie – zapowiadał przed meczem Perin.
A co się działo po przerwie?
Tuż po zmianie stron Undav ładnym strzałem zza pola karnego pokonał Perina, ale ostatecznie sędzia bramki nie uznał, bo stwierdził, że 28-letni Niemiec pomógł sobie ręką, podczas przyjęcia piłki. Była to jednak mocno kontrowersyjna decyzja arbitra, za którą niemiecka prasa na pewno go skrytykuje. Mijały kolejne minuty, a obraz gry się nie zmienia. To wciąż Stuttgart szukał gola, ale świetnie spisywał się Perin.
W końcówce spotkania Danilo, kapitan Juventusu, kopnął rywala we własnym polu karnym za co obejrzał drugą żółtą kartkę. Do rzutu karnego podszedł Enzo Millot, ale Perin – tak, zgadliście – świetnie wybronił to uderzenie.
I gdy już się wydawało, że to spotkanie mogłoby trwać kolejne 90 minut, a Perin i tak nie wpuściłby hola, to w doliczonym czasie gry strzałem z bliska pokonał go rezerwowy – El Bilal Toure, wypożyczony z Atalanty Malijczyk. Tym samym futbol okazał się sprawiedliwy, bo Stuttgart ostatecznie wygrał w Turynie 1:0.
W Turynie już zapomnieli o Szczęsnym
Juventus, trzeci zespół Serie A, ma po trzech kolejkach Ligi Mistrzów sześć punktów, bo wcześniej ograł PSV 3:1 oraz RB Lipsk 3:2. I choć Thiago Motta ma przed sobą dużo pracy, to przynajmniej nie musi się obawiać o pozycje bramkarza, co wcale nie było takie pewne jeszcze kilka tygodni temu.
Przypomnijmy, latem Juve wypchnęło z klubu Wojciecha Szczęsnego ze względu na zbyt wysoki kontrakt bramkarza. I choć w Turynie Polak zapracował sobie na miano legendy, to dziś już nikt za nim specjalnie nie tęskni. Motta rotuje bramkarzami, czasami gra Di Gregorio, czasami Perin, ale jedno się nie zmienia: Juve traci bardzo mało goli. W tym sezonie Stara Dama zachowała czyste konto aż siedem razy w 11 meczach. Drużyna Motty straciła w tym czasie zaledwie pięć goli. Nowy trener Juve musi się przede wszystkim skupić na skuteczniejszej budowie ataków, co uwypukliło wtorkowe spotkanie.