HomePiłka nożnaFC Barcelona pogrążona w chaosie. Joan Laporta już nad tym nie panuje

FC Barcelona pogrążona w chaosie. Joan Laporta już nad tym nie panuje

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Powiedzieć, że w Barcelonie dzieje się dużo, to właściwie jak powiedzieć nic. “Duma Katalonii” to typ klubu, którego działania musisz śledzić codziennie, bo w innym wypadku pogubisz się szybciej, niż myślisz. Wszystko za sprawą Joana Laporty – największego showmana wśród prezesów.

Joan Laporta

PRESSINPHOTO SPORTS AGENCY / Alamy

Wypchanie Gundogana przykładem

Po kolei. 26 czerwca 2023 roku FC Barcelona ogłosiła transfer, który był prawdziwym hitem. Nie chodziło tu w żadnym stopniu o kwotę, jaką wyłożono za nowego piłkarza, a bardziej o jego status, jakość i doświadczenie. Zakontraktowano kapitana Manchesteru City, fundament projektu Pepa Guardioli, jednego z najlepszych pomocników świata – Ilkaya Gundogana. Podejrzewano, że będzie to zawodnik, który oprócz dostarczania wysokiego poziomu piłkarskiego, w najbliższych latach wskaże także drogę młodszym kolegom, ułatwi wprowadzenie ich w futbol na najwyższym poziomie, będzie niemal grającym trenerem.

I faktycznie tak wyglądał pierwszy sezon Gundogana w Barcelonie. Niemiecki pomocnik zagrał w 51 meczach, w których udało mu się strzelić 5 goli i zanotować 14 asyst. Na przestrzeni całej kampanii ligowej opuścił zaledwie dwa mecze – odpoczął z Cadizem w 31. kolejce oraz był zawieszony za kartki w starciu z Almerią w 36. kolejce. Imponował regularnością, mając wokół dużo młodszych kompanów, którzy mierzyli się z wahaniami formy, lub problemami zdrowotnymi. Przy 34-latku każdy jednak rósł. Zdawało się, że nikt o zdrowych zmysłach nie będzie nawet rozpatrywał pozbywania się Gundogana po takim sezonie, ale inny pogląd na tę sprawę miał Joan Laporta.

Kwestią czasu jest już bowiem oficjalne ogłoszenie powrotu Ilkaya Gundogana do Manchesteru City w ramach transferu bezgotówkowego. Pep Guardiola odzyska kluczowe ogniwo swojej drużyny, a sternicy klubu nie będą musieli zapłacić za niego nawet euro. Sprawa wydaje się absurdalna i powinna posłużyć jako pretekst do głębszego przemyślenia działań Joana Laporty.

Początek nie był zły

Zaczynając jednak od drugiej strony, czyli właściwych, dobrych działań prezesa Barcelony – trzeba zwrócić uwagę na unormowanie drabinki płacowej. To fundamentalny czynnik w funkcjonowaniu klubu. Blaugrana w sezonie 2020/21, czyli w kampanii, pod koniec której stery objął Laporta, miała tragiczną sytuację pod względem wynagrodzeń.

Według portalu “Capology”, Duma Katalonii w wspomnianym sezonie musiała wypłacić piłkarzom aż 330 milionów euro w ramach pensji. Lata dość swobodnego szastania klubową kasą przez Josepa Marię Bartomeu poskutkowały tym, że sytuacja ekonomiczna Barcy stała się niezwykle trudna. Spowodowały to między innymi ucięte źródła przychodu ze względu na pandemię.

Z biegiem czasu Laporcie udało się jednak unormować tę sferę funkcjonowania klubu. W aktualnym sezonie Barcelona ma wypłacić piłkarzom około 226 milionów euro. Mamy więc pokaźną, ponad stumilionową różnicę, a kwota zapewne jeszcze mocniej się zmniejszy przy kolejnych potencjalnych odejściach. Z perspektywy Excela, który od lat świecił się na czerwono, to wartościowa zmiana, choć jednocześnie nadal nie rozwiązała ona finansowych kłopotów klubu.

Prezes zdołał uszczuplić drabinkę płacową jednocześnie nie tracąc wiele na jakości sportowej kadry. W ostatnim spotkaniu ligowym przed objęciem przez Laportę sterów, 6 marca 2021 roku z Osasuną, pierwszy skład Barcelony nie robił szczególnego wrażenia. Zwłaszcza jeśli mowa o obronie, w której Ronald Koeman musiał liczyć na Desta, Minguezę, Lengleta, czy mającego już wtedy duże problemy zdrowotne Umtitiego.

Im dalej w las, tym gorzej

Laporta wraz ze swoimi ludźmi zakasał rękawy i już w sezonie 2022/23, zakończonym zdobyciem przez Barcelonę mistrzostwa Hiszpanii, skład wyglądał na dużo bardziej zbalansowany. Zdawało się wtedy, że nawet mimo niecodziennych sposobów zarządzania finansami wszystko w Blaugranie zmierza w dobrym kierunku. W pewnym momencie Laporta się jednak pogubił.

Jego największą przywarą stało się działanie pod wpływem impulsów, bez wyraźnego planu długoterminowego. Z biegiem czasu wyglądało to, jakby działania prezesa klubu dyktowały nastroje kibiców. Poszczególne decyzje 62-latka sprawiały wrażenie ruchów, które mają przede wszystkich udobruchać socios. Zarząd Blaugrany błyskawicznie zmieniał swoje podejście do niektórych spraw. Jednocześnie obnażyły one krótkowzroczność prezesa, jego świty czy nawet pionu sportowego Barcelony. Paradoks w całej sytuacji jest taki, iż fani Dumy Katalonii są teraz jeszcze bardziej wściekli na działania swojego ukochanego klubu. I trudno im się dziwić, skoro:

  • Przyśpieszono transfer Vitora Roque, utalentowanego brazylijskiego napastnika, który w domyśle miał uczyć się od Lewandowskiego, by już pół roku później wypychać go z klubu.
  • Najpierw ogłaszano pozostanie Xaviego Hernandeza i pełne wsparcie dla jego projektu, by po krótkim czasie jednak go zwolnić.
  • Zakontraktowano Daniego Olmo bez możliwości jego zarejestrowania – szukano więc opcji na wygenerowanie miejsca (padło na wypchanie Gundogana).
  • Z perspektywy sportowej to zresztą przedziwny ruch. Oddany zostanie absolutny lider, dla którego nie ma zastępstwa, a sprowadzono zawodnika na doskonale obsadzoną już pozycję.

Powyższe przykłady są idealnym odzwierciedleniem tego, w jaką stronę powędrował projekt Barcelony. Trener niewiedzący, na czym właściwie stoi; piłkarze kontraktowani niby według planu, ale ten bywa porzucany po chwili; ignorowanie poważnych problemów kadrowych, jak wzmocnienie pozycji defensywnego pomocnika, by zatrudniać zawodników wokół których akurat panuje pozytywny medialny szum (rewelacja reprezentacji Hiszpanii na EURO, czy nadzieja brazylijskiego futbolu na pozycji napastnika). A to raczej sprawia wrażenie działania populistycznego, a nie realizacji konkretnego planu sportowego.

W praktyce wygląda to tak – gdy już myślisz, że Barcelona obiera jakiś kierunek w swojej strategii(?), wystarczy najmniejszy impuls, by Joan Laporta kompletnie zmienił koncepcję w działaniach klubu. Chwilowe gorsze wyniki, zbyt głośne ruchy rywala, niezadowolenie kibiców, narastający niepokój wobec sytuacji zespołu – Laporta jako prezes i sternik powinien potrafić wytrzymać presję, egzekwując jakiś uzgodniony plan długoterminowy. W praktyce wygląda to tak, jakby te kryzysowe momenty przysłaniały mu zdolność racjonalnego myślenia.

Laporta ojcem chaosu

Blaugrana zaczęła zdecydowanie za mocno spoufalać się z niektórymi agentami piłkarskimi, w tym Jorge Mendesem. W strukturach klubu zamiast doświadczonych fachowców, na niektórych stanowiskach postawiono na ludzi z “DNA Barcelony”. Mimo unormowania drabinki płacowej, klub ciągle ma problemy z rejestrowaniem nowych piłkarzy.

Wychowankowie są często wprowadzani zbyt szybko, zbyt gwałtownie. Brakuje im weteranów obok, którzy odciążyliby ich mentalnie, ułatwili wejście do profesjonalnego futbolu. Brakuje szerszej kadry do częstszego rotowania ważnymi zawodnikami. Piłkarze często są dręczeni nawracającymi problemami zdrowotnymi, leczenie niektórych graczy przeciąga się w nieskończoność, jak u Frenkiego de Jonga. Wcześniej spore problemy zdrowotne miał też Pedri, którego kompletnie zamęczono jeszcze za kadencji trenerskiej Ronalda Koemana. Liczba mikrourazów zawodników Dumy Katalonii momentami bywa zatrważająca.

Wspaniała akademia i wspomniani wychowankowie – na przekór logice – często maskują problemy boiskowe, a nawet te organizacyjne. Jednocześnie działania zarządu coraz rzadziej miewają znamiona decyzji racjonalnych. Podczas tych trudnych chwil zarząd zamiast wykazać się spokojem i chłodną analizą, zaczyna gasić pożar benzyną, podejmując dziwne decyzje organizacyjno-kadrowe, bądź zmieniając wcześniejsze założenia. Wobec tego, będąc kibicem Barcelony, trudno uwierzyć, iż posiada ona przemyślaną strategię co do tego, jak walczyć o lepsze jutro. W stolicy Katalonii zdecydowana większość działań nosi raczej znamiona wielkiej improwizacji.

W tym wszystkim najtrudniejsze zadanie ma Hansi Flick. Zaczął on pracę w wyjątkowo nieprzyjemnym środowisku. Oczekiwania kibiców i prasy zawsze będą wysokie. W końcu mówimy o Barcelonie. W rzeczywistości jednak wokół drużyny panuje tak wielki bałagan, że nie da się tu mówić o komfortowych warunkach pracy pod względem spokoju czy pozytywnej atmosfery dookoła klubu. A największym winowajcą wszystkich problemów Blaugrany jest właśnie Joan Laporta.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

McGregor skomentował wyrok sądu! Podejmie jasne kroki
Conor McGregor usłyszał wyrok! Szybko opuścił sąd [WIDEO]
Bombardier wraca do Polski! Zawalczy na gołe pięści
Bartosiński przemówił po porażce z Chalidowem (WIDEO)
Juras docenił Quebonafide i… nawiązał do rapera z USA
Soldić ponownie zawalczy na KSW? Lewandowski podał warunek
Zawodnik UFC dostał propozycję od KSW, ale wybrał… FAME MMA. Teraz się tłumaczy
Denis Labryga wraca do klatki MMA. Przed nim prawdziwe sportowe wyzwanie
Rysiewski o reakcji Bartosińskiego po przegranej z Chalidowem. Musiał mu to wyjaśnić
To może być następny rywal Mameda Chalidowa! Hit marketingowy i sportowy