Jerzy Brzęczek po meczu Polski z Estonią
Nie było niespodzianki. Polska bez najmniejszych kłopotów rozprawiła się z Estonią 5:1 na PGE Narodowym. W finale baraży zagramy z Walią w Cardiff o mistrzostwa Europy 2024 w Niemczech.
– Nasza reprezentacja rozegrała to spotkanie tak, jak takie starcie z takim przeciwnikiem powinno się rozegrać. Pod pełną kontrolą. Było dużo ciekawych akcji i bramek – wyznał Brzęczek. – Stracona bramka, to taka lekka lampka ostrzegawcza – dodał.
Były selekcjoner kadry ocenił postępy Jana Bednarka w reprezentacji. – Pamiętam, jak za mojej kadencji był rezerwowym w Southampton. Podjęliśmy decyzję, że stawiamy na niego. W tamtym okresie był zbyt delikatny, jak na obrońcę – wspomniał. – Obecnie patrzymy na obrońców, czy ładnie wyprowadzają piłkę, ale musimy pamiętać, że powinni być bezkompromisowi, bezpośredni i agresywni w pojedynkach – zaznaczył.
– Nie spodziewam się przed Walią zbyt wielu roszad. Trzeba obiektywnie powiedzieć, że trudno jest ocenić naszą linię defensywną. Test przyjdzie dopiero w Cardiff – zauważa. – U Nicoli Zalewskiego było widać entuzjazm. Miał dużo dośrodkowań. Ten mecz pokazał jego potencjał i może zrobić dla reprezentacji i jak może być skuteczny – chwali gracza AS Romy.
– Rola Bartka Slisza w akcenty ofensywne była znikoma. Nie zapamiętamy jego występu na długo. Przy straconym golu zachował się zbyt naiwnie. Musi się jeszcze przystosować po zmianie ligi na MLS i we wtorek z Walią powinien zagrać – stwierdził.
Poniżej pełny program poświęcony spotkaniu Polski z Estonią.