Zacięty i pełen walki mecz, w którym z upływem czasu szala przechylała się na korzyść reprezentacji Polski. Ale nie przechyliła się przez 90 minut. W nich zabrakło większego przekonania w ofensywie, a w dogrywce, mimo wyraźnej już przewagi, przede wszystkim dokładności przy strzale Piotrowskiego. O wszystkim zdecydowały rzuty karne. Polacy wszyscy trafili, Szczęsny raz obronił. Jedziemy na Euro 2024.
83 mecze i prawie 8 lat czekaliśmy na to, żeby w dwóch kolejnych meczach reprezentacja zagrała w tym samym składzie. Tą drogą, co Adama Nawałka ze Szwajcarią i Portugalią na Euro 2016 poszedł Michał Probierz z Estonią i Walią, co miało go zaprowadzić na Euro 2024.
Bez celnych strzałów
Przez pierwsze 45 minut na drodze obowiązywał jeden znak: wzajemny respekt. Z obu stron było więc dużo uwagi i ostrożności, więcej grania w poprzek i do tyłu, z krótkimi fragmentami przenoszenia ciężaru pod pola karne. W przypadku reprezentacji Polski to zaowocowało dośrodkowaniem Frankowskiego w 12 minucie, po którym piłki nie sięgnął Świderski, i bardzo niecelnym uderzeniu z dystansu Piotrowskiego. A była możliwości zrobienia tego lepiej.
Z kolei gospodarze straszyli nas stałymi fragmentami gry, z których dośrodkowaniami celowali w Moore’a. Raz wysokiego napastnika uprzedził Davies i piłka przeszła nad poprzeczką. Drugi raz niecelnie strzelał już sam Moore. Do trzech razy sztuka? Niewiele brakowało. Bo udany okres od 40 minuty Walijczycy udokumentowali golem. Moore z Daviesa pogłówkowali w pobliżu bramki Szczęsnego i zaraz wpadli sobie w ramiona, ale uderzający kapitan Walii znajdował się na spalonym. A zatem do przerwy bez celnych strzałów. Też bez kartek, choć mecz pod wyczuwalnym wysokim napięciem. Najlepsi swobodny i błyskotliwy Zalewski oraz inteligentny Ampadu.
Lot Szczęsnego
W 48 minucie Szczęsny wystartował w lot pod poprzeczkę zakończony pełnym sukcesem, bo powstrzymał Moore’a. Pisanie, że było to uderzenie głową po rzucie wolnym to banał. Po pierwszym strzale w światło bramki pojawiły się dwie żółte kartki, ale najważniejsze, że trwał w najlepsze wyścig zbrojeń w stałych fragmentach gry. Nie pozostawaliśmy w tyle. Świetne szanse mieli Lewandowski i Kiwior, z naciskiem na tego drugiego.
W 59 minucie lekkie prądy wywołało nieporozumienie Bednarka ze Szczęsnym. W 90 minucie zza pola karnego strzelił obok słupka Lewandowski i była to ostatnia okazja na oddanie celnego strzału na bramkę Warda w regulaminowym czasie. Poza tym walka i walka oraz nieśmiałe próby obustronnych ataków. A więc dogrywka.
Dziesiąty nie strzelił
A w niej wyszliśmy z dużych opresji po dośrodkowaniu Daviesa i interwencji w parterze Szczęsnego. Po czym kontrę wyprowadzoną przez Lewandowskiego z Zalewskim piekielnie mocnym i niestety minimalnie niecelny strzałem popisał się Piotrowski, który w poczucie dobrze wykonanego zadania wkrótce ustąpił miejsca Romanczukowi.
W drugiej części dogrywki nie schodziliśmy z połowy Walii, ale doczekaliśmy się tylko czerwonej kartki dla Mephama w 120 minucie. Gola nie. A później loteryjne karne. Dziewięciu strzeliło. Dziesiąty nie strzelił. Szczęsny wygrał pojedynek z Jamesem. Polska wygrała z Walią.
WALIA – POLSKA 0:0, karne 4:5
WALIA: Ward – Davies, Mepham, Rodon – Roberts (84 Brooks, 113 Broadhead), Ampadu, Wilson, J. James, Williams – Johnson (70 D. James), Moore.
POLSKA: Szczęsny – Bednarek (80 Salamon), Dawidowicz, Kiwior – Frankowski, Slisz, Piotrowski (106 Romanczuk), Zieliński (101 S. Szymański), Zalewski – Świderski (80 Piątek), Lewandowski.