Jagiellonia prowadzi z Bodo/Glimt
Po pierwszym meczu Jagiellonii Białystok z Bodo/Glimt wydawało się, że w rozgrywanym na sztucznej murawie rewanżu piłkarzy Adriana Siemieńca czeka niezwykle trudne zadanie. Mistrza Polski nie przestraszyła jednak minimalna strata z pierwszego starcia. Ekipa z Podlasia od początku próbowała grać z nieco większą odwagą.
Takie podejście się opłaciło. Już w 4. minucie niekryty Afimico Pululu dostał świetną piłkę w pole karne. Znany ze swojej siły fizycznej napastnik Jagiellonii strzelał z ostrego kąta, lecz bramkarz norweskiej ekipy Nikita Haukin był na posterunku. Mimo tego, że całej sytuacji przyglądali się obrońcy mistrza Norwegii, do piłki nagle dopadł Jesus Imaz. Po uderzeniu doświadczonego Hiszpana futbolówka odbiła się od poprzeczki.
W ostatniej chwili piłkę chciał wybić Patrick Berg, lecz miał sporego pecha. Po jego interwencji piłka przekroczyła linię bramkową. Zespół prowadzony przez Adriana Siemieńca musiał jednak nieco wstrzymać się z radością. Sędziowie sprawdzali, czy po otrzymaniu podania Afimico Pululu nie znajdował się na pozycji spalonej. Ostatecznie bramka została uznana.
Jeśli w meczu Jagiellonii Białystok z Bodo/Glimt utrzyma się wynik 1:0 dla mistrza Polski, o awansie do następnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów zdecyduje dogrywka.