Bolesny konkurs dla Tamberiego
Rywalizacja w finale skoku wzwyż potoczyła się niezwykle przykro dla Gianmarco Tamberiego. Obrońca tytułu sprzed trzech lat w Tokio od kilku dni uskarżał się na poważne problemy zdrowotne, a na kilkanaście godzin przed finałem znalazł się nawet na ostrym dyżurze. Powodem był ból wywołany kolką nerkową.
Włoch nie zaliczył trzech prób na 2,27 i zakończył konkurs z wynikiem 2,22, który ostatecznie dał mu 11. miejsce. Walka o złoto była natomiast niezwykle zacięta, a udział w niej brali Hamish Kerr z Nowej Zelandii i Shelby McEwen ze Stanów Zjednoczonych.
McEwen stracił złoty medal
Po udanych próbach na 2,36, obaj mieli identyczny bilans wszystkich skoków. Oboje również spalili trzy próby na 2,38. W takiej sytuacji, podobnie jak przed trzema laty w Tokio, mogliby pójść na pewien kompromis i sięgnąć po złote medale – wówczas oficjalnie mianowanych zostałoby dwóch mistrzów olimpijskich.
Amerykanin nie chciał takiego rozwiązania – postawił wszystko na jedną kartę i zażądał dogrywki. Kerr i McEwen spalili po jednej próbie na 2,38, a następnie na 2,36, dlatego sędziowie ustawili poprzeczkę na wysokości 2,34. Reprezentant Nowej Zelandii zdołał ją przeskoczyć, natomiast Amerykanin spalił również i tę próbę.
Jak się zatem okazało, Shelby McEwen stracił złoty medal olimpijski, chcąc walczyć o samodzielne wyróżnienie. Przeliczył się jednak i finalnie będzie musiał się zadowolić “jedynie” srebrnym krążkiem.