HomePiłka nożnaBorzęcki: Wierność idei cenniejsza od pieniędzy. Bociani lot do Bundesligi

Borzęcki: Wierność idei cenniejsza od pieniędzy. Bociani lot do Bundesligi

Źródło: Własne

Aktualizacja:

11 lat temu „Bociany” z Kilonii grały w czwartej lidze, 7 lat temu w 3. lidze, a już za chwilę zadebiutują w Bundeslidze. Dla kibiców awans Holstein na ten poziom jest ogromną sensacją a dla innych klubów – drogowskazem pokazującym, że niedobór pieniędzy można umiejętnie zrekompensować.

Holstein Kiel

Holstein Kiel. Fot. Alamy

MALUTCY WŚRÓD GIGANTÓW

Trudno o Holstein Kiel mówić jako o klubie, który odcisnął jakiekolwiek piętno na niemieckiej piłce. Wprawdzie w 1912 roku fani tej drużyny świętowali mistrzostwo Niemiec, ale to było przecież ponad 100 lat temu. W tym stuleciu zespół pałętał się na ogół w niższych ligach i nic raczej nie wskazywało, by sytuacja miała ulec zmianie. Już awans na trzeci poziom rozgrywkowy i przetrwanie na nim przez kilka sezonów odebrano jako spore osiągnięcie, a kiedy udało się wedrzeć na zaplecze Bundesligi – niektórym trudno było uwierzyć w to szczęście. Od początku przygody z 2. BL Holstein udowadniał jednak, że nawet mimo ograniczonych możliwości finansowych i przecież niezbyt bogatej historii można zamieszać wśród bardziej utytułowanych i zamożnych.

W sezonie 2017/18 beniaminek zajął trzecią pozycję, przegrywając baraże z VfL Wolfsburg. Rok później był szósty, potem jedenasty, znów trzeci (tym razem górą w barażach FC Koeln), a kolejno dziewiąty i ósmy. Niemal cały czas kręcił się więc w górnej połowie tabeli, ale akurat 12 miesięcy temu trudno było liczyć na to, że znów dobije do podium. Przecież o kończącej swój sezon 2. Bundeslidze znów – jak przed dwoma laty – mówiło się jako o najmocniejszej w historii. Z elity spadły ogromne piłkarskie ośrodki, które chciały błyskawicznie wrócić na najwyższy poziom (Schalke i Hertha), poza tym szóstą już próbę wykaraskania się z zaplecza miało podjąć HSV, a chrapkę na sukces przejawiano też w Hannoverze czy Fortunie Duesseldorf. Ciężko było więc w tych rozważaniach upchnąć znacznie biedniejsze i skromniejsze Holstein.

BUDŻET ŚREDNIAKA

Jeżeli za potencjalny sukces sportowy odpowiadałyby wyłącznie możliwości finansowe, Holstein nie miałoby prawa marzyć o Bundeslidze. W ostatnich pięciu latach klub wydał na nowych piłkarzy nieco ponad pięć milionów euro, zaś w tym samym czasie na odejściach zarobił właściwie równowartość tej kwoty. Najdroższym transferem w historii wciąż pozostaje ściągnięty z Austrii Wiedeń za okrągły milion napastnik Benedikt Pichler, a jeszcze więcej o sytuacji ekonomicznej powiedzą nam oficjalne raporty DFL. W Niemczech dokładne kwoty, jakimi obracają kluby Bundesligi i 2. Bundesligi, są bowiem publikowane w postaci raportów. Ten ostatni dotyczy sezonu 2021/22 i według niego Holstein wydało wówczas na pensje wszystkich ludzi pracujących w klubie 15 milionów euro. Przyjęło się, że mniej więcej 2/3 tej kwoty pochłania inwestycja w sztab szkoleniowy i zawodników, więc można śmiało założyć, że apanaże tej grupy kosztują rocznie około 10 milionów. To znacznie mniej niż Hertha, Schalke, HSV, Fortuna, Greuther, Hannover, Nuernberg czy St. Pauli. Krótko mówiąc – finansowo „Bociany” nie były w stanie konkurować z ligową śmietanką.

Jak to jednak zwykle w piłce bywa, tam gdzie brakuje pieniędzy, nie brakuje kreatywności. Skoro w Kilonii nie stać ich było na piłkarzy z najwyższej półki, na drogie transfery i opasłe kontrakty, musieli stworzyć takie know-how, które byłoby w stanie zniwelować te dysproporcje. I stworzyli. Kilka lat temu uznali więc, że cokolwiek by się nie działo, będą stawiać na trenerów młodych, dopiero pracujących na nazwisko w zawodzie, a jednocześnie o dość jednolitej wizji gry w piłkę – chcących grać ofensywnie, widowiskowo, przyciągając kibiców na trybuny. Z 3. ligi do 2. Bundesligi awansował więc z zespołem Markus Anfang, który był świeżo po prowadzeniu zespołu Bayeru Leverkusen do lat 19. Po nim drużynę przejął Tim Walter, którego wyciągnięto z rezerw Bayernu Monachium. Tego z kolei zastąpił Andre Schubert, wcześniej prowadzący wprawdzie Gladbach i Brunszwik, ale w Holstein przetrwał tylko kilka tygodni. W końcu zaś dano szansę Marcelowi Rappowi – będącemu świeżo po latach spędzonych w akademii TSG Hoffenheim. Każdy z tych utalentowanych szkoleniowców dawał i wyniki, i rozrywkę. Wprawdzie poprzednicy Rappa nie zdołali awansować do elity, ale nawet dwukrotna gra w barażach to był dla ekipy z północy kraju ogromny sukces.

ŚWIADOMY SPADEK

To co udawało się na drugim poziomie rozgrywkowym, niekoniecznie musi udawać się na pierwszym. Holstein trafi do Bundesligi z łatką potencjalnego outsidera, będzie – zresztą całkiem słusznie – porównywane choćby do Darmstadt, które po roku zleciało z BL z hukiem. Różnicę w obu przypadkach może zrobić trener, bo Rapp – w przeciwieństwie do Torstena Lieberknechta – oferuje swojemu zespołowi nieco więcej rozwiązań niż trzymanie dyscypliny taktycznej i płomienne przemowy w szatni. Tak czy owak jednak zatrzymać się na dłużej wśród Bayernu, Borussii czy Lipska będzie trudno. Kilończycy są bowiem ubodzy kadrowo. Zespół zostanie oczywiście wzmocniony, ale też straci wiele ważnych ogniw. Kapitan Philipp Sander już na fecie po awansie zapowiedział, że odchodzi do Gladbach, a mający najwięcej meczów w dorobku Tom Rothe wróci z wypożyczenia do BVB. Wiekowi Steven Skrzybski i Lewis Holtby dawali radę w 2. BL, ale Bundesliga to już dla nich za wysokie progi. Poza tym kilkoma młodszymi graczami już interesują się bogatsze ekipy.

Nawet jeśli jednak Holstein przystąpi do rozgrywek w roli faworyta do spadku, sam awans to dla tego klubu historyczny sukces. Zresztą potencjalne zakończenie rozgrywek w strefie spadkowej też nie musi oznaczać katastrofy. Wspomniane Darmstadt przeprowadziło bowiem w ostatnich miesiącach operację mającą na celu… świadome zlecenie do 2. Bundesligi. Klub po awansie postanowił nie wydawać wielkich pieniędzy, za to chciał wielkie pieniądze zarobić. Był świadomy, że utrzymać się w elicie będzie piekielnie ciężko, ale mając o wiele większy wpływy choćby z praw telewizyjnych można rozwinąć się jako klub. Powrót na zaplecze nikogo więc ze specjalnie nie zmartwił – był to zakładany element strategii, który sprawił, że teraz „Lilie” są mocniejsze, bogatsze i bardziej świadome tego, jak przy potencjalnie kolejnym awansie utrzymać się już w elicie.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Magiera zagra o posadę? Śląsk ma już kandydatów na zastępstwo!
Kwaśniewski wydał wyrok o polskiej piłce. Jedno zdanie
Kibice Wisły nie zyskali na wizycie w Tarnobrzegu. Kolejny klub ich nie wpuści
Anglicy znaleźli nowego selekcjonera? Jest na “pole position”!
Widzew Łódź stracił wielki talent. “Nie żałuje”
Goncalo Feio pod góruje nad wszystkimi. Szczere wyznanie kolegi po fachu
Sir Alex Ferguson straci pracę w Manchesterze United! Brytyjska prasa w szoku
Manchester United sięgnie po gwiazdy Bundesligi? Sensacyjne wieści
Raków Częstochowa wygrał wyścig z potentatami. Nieoczywista decyzja
Nitras zapowiada. To wydarzy się w przerwie meczu Polska – Chorwacja