HomePiłka nożnaW pogoni za Lewandowskim. Czy Harry Kane pobije rekord?

W pogoni za Lewandowskim. Czy Harry Kane pobije rekord?

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Jeszcze żaden piłkarz w ponad 60-letniej historii Bundesligi nie miał – pod względem goli – tak owocnego debiutanckiego sezonu. Ale czy skuteczność Harry’ego Kane’a pozwoli mu już w pierwszym roku gry w Niemczech pobić rekord Roberta Lewandowskiego?

Harry Kane

diebilderwelt / Alamy

POSZUKIWANIA SNAJPERA

Gdy przed dwoma laty Lewandowski przenosił się z Bayernu do Barcelony, na rynku nie było zbyt wielu napastników, którzy byliby gotowi zastąpić Polaka. A precyzując: nie byliby gotowi, będąc jednocześnie w zasięgu finansowym klubu z Bawarii. Uznano więc w Monachium, że przeczekają tę sytuację, korzystając z rozwiązań doraźnych. Julian Nagelsmann to w końcu trener-innowator, więc skoro w Hoffenheim świetnie wychodziła mu gra czterema napastnikami, to może w Bayernie mógłby skomponować system bez ani jednego? Dorzucono więc do ofensywnej plejady gwiazd Sadio Mane i liczono na to, że galimatias w ataku zakręci w głowach obrońców. Zakręcił, owszem, ale tylko przez kilka pierwszych tygodni. Grając w „redbullowym” ustawieniu 4-2-2-2 mistrzowie Niemiec rzeczywiście byli trudni do rozczytania, ale tylko do czasu. Jeszcze w trakcie rundy jesiennej okazało się, że tą taktyką świata się nie zwojuje. Tymczasowo w roli „dziewiątki” obsadzono więc Erica-Maxima Choupo-Motinga i już sama postawa Kameruńczyka – w skali świata przecież co najwyżej przeciętnego snajpera – znacznie poprawiła osiągi monachijczyków.

Wiosną było zatem jasne, że Bayern będzie musiał pójść po napastnika. Na przestrzeni 12 miesięcy sytuacja na rynku nie zmieniła się jednak diametralnie – ktoś tam odpalił (Randal Kolo Muani), ktoś zwiał do Arabii Saudyjskiej (Karim Benzema) i wreszcie ktoś zbliżył się do końca kontraktu w obecnym klubie (Harry Kane). Anglik stał się więc priorytetem transferowym, a jego przeprowadzka na południe Niemiec wydawała się logiczna dla obu stron. Na Allianz-Arena potrzebowali skutecznego napadziora, napadzior potrzebował klubu, który pozwoli mu zdobywać trofea. Trzeba było jeszcze tylko przekonać prezesa Tottenhamu, co z „tylko” przerodziło się w „aż” – bo okazało się, że na Danielu Levym pieniądze niespecjalnie robią wrażenie. Ostatecznie udało się jednak znaleźć kompromis.

EGZEKUTOR I KREATOR

Kane dość szybko stanął przed szansą uzupełnienia gabloty w Monachium. Już kilkanaście godzin po transferze miał bowiem wystąpić w meczu o Superpuchar Niemiec z RB Lipsk. Wystąpił – ale na boisko wszedł w końcówce, gdy jego drużyna przegrywała. Koniec końców skończyło się bolesnym 0:3 i eskalacją żartów z kapitana angielskiej drużyny narodowej. Te nasiliły się kilka miesięcy później, gdy Bayern wyleciał też z Pucharu Niemiec (po porażce z 3-ligowcem), a wszystko wskazuje na to, ze rzeczywiście ten sezon skończy się bez ani jednego pucharu. Do liderującego w Bundeslidze Bayeru Leverkusen wciąż panujący mistrz traci bowiem aż dziesięć punktów, a w ćwierćfinale Ligi Mistrzów czeka go wycieńczający dwumecz z będącym w świetnej dyspozycji Arsenalem.

Kane jednak robi swoje. Przyszedł, by strzelać gole i strzela je taśmowo. Co więcej – stał się dla Bawarczyków chyba nawet ważniejszym piłkarzem, niż można było się tego spodziewać. Odgrywa bowiem w ofensywie rolę znacznie poważniejszą niż tylko egzekutora – bierze udział w rozgrywaniu piłki, konstruuje kolejne akcje, kreuje sytuacje strzeleckie kolegom. W dużej mierze to dzięki jego inteligentnej grze tak znakomitą jesień rozegrał Leroy Sane, który często korzystał z przestrzeni pozostawianej mu w świetle bramki przez byłą gwiazdę Spurs. Ale i inni są beneficjentami nieszablonowych podań Anglika.

JESIENNY REKORD

Po 26 meczach tego sezonu ligowego Kane ma w dorobku 31 bramek. To wynik o tyle imponujący, że można raczej odnieść wrażenie, iż koledzy niespecjalnie pracują na jego osiągnięcia. Nie chodzi oczywiście o to, że nie podają mu złośliwie piłki lub traktują go jak powietrze – po prostu Bayern gra jeden z najgorszych sezonów od lat. Głównym problemem Bawarczyków jest tworzenie sytuacji bramkowych, na czym cierpi w końcu nie tylko legenda Tottenhamu, ale i pozostali zawodnicy z formacji ofensywnej. Dość powiedzieć, że te 31 goli udało mu się strzelić, wykręcając równolegle xG (bilans goli oczekiwanych) na poziomie 27,36. Krótko mówiąc: Kane strzela więcej, niż powinien.

Tak atrakcyjny bilans na tym etapie sezonu każe się więc zastanowić, czy możliwym jest, by już w debiutanckim sezonie udało się dobić do rekordu Roberta Lewandowskiego. Bo inne pobić lub wyrównać już się udało. Nikt poza nimi dwoma nie strzelił w końcu tak wielu goli w rundzie jesiennej (22, tak jak „Lewy” w sezonie 2020/21), nikt też tak często nie trafiał w swoim pierwszym roku w lidze niemieckiej (w sezonie 1963/64, a więc pierwszym w historii rozgrywek, Uwe Seeler 30-krotnie pokonywał bramkarzy). Pozostał ten jeden – najistotniejszy.

Rzut oka na terminarz Bayernu każe przypuszczać, że rzeczywiście Anglikowi może się udać. Musiałby oczywiście popisać się niezwykłą regularnością i skutecznością (wykraczając poza średnią bramki zdobywanej na mecz), ale w sumie dlaczego miałoby się to nie wydarzyć? W tym sezonie błysnął już w końcu czterema hat-trickami i czterema doppelpackami (niemieckie określenie opisujące dwa gole strzelone w meczu). 

SPRZYJAJĄCY KALENDARZ

Ważną kwestią pozostaje jednak zdrowie samego zainteresowanego. Tuż przed przerwą reprezentacyjną Kane nabawił się bowiem drobnego urazu, gdy zbyt pazernie ruszył do piłki w meczu z Darmstadt, wskutek czego wpadł w słupek i delikatnie podkręcił kostkę. Dwutygodniowa przerwa spadłą mu więc z nieba, bo zdołał się wyleczyć, wrócił do treningów i wystąpi w sobotnim szlagierze z Borussią Dortmund. Nie wiadomo jednak, jak noga zareaguje na obciążenie meczowe. Na teraz – czyli na kilka godzin przed spotkaniem – wszystko jest dobrze, więc czarnowidztwo jest zbędne. Ale jednak niewielki margines trzeba zostawić.

Istotne jest też to, jak będzie wyglądał cały Bayern. W meczach domowych z Lazio i Mainz piłkarze Thomasa Tuchela spisali się fenomenalnie – grali z polotem, widowisko, ofensywnie. To tez przełożyło się na skuteczność całej drużyny. Ale już w poprzednich miesiącach gra nie była tak lekka i przyjemna. To było raczej toporne wbijanie bramek i deficyt kreatywności w polu karnym przeciwnika. Zresztą po tych dwóch wspominanych spotkaniach, będących fajną odtrutką dla kibiców, przyszło kolejne przeciętne – z ostatnim w tabeli Darmstadt. Wprawdzie ostatecznie mistrzowie Niemiec wygrali wysoko, ale jednak nie bez problemów i tracąc przy tym dwa gole.

Nie ma pewnie nikogo, kto podjąłby się przewidzieć, czy angielski napastnik zdoła pobić rekord Lewandowskiego. Kalendarz mu sprzyja, bo musiałby zdobyć 13 goli w meczach z Borussią Dortmund, Heidenheim, Koeln, Unionem, Eintrachtem, Stuttgartem, Wolfsburgiem i Hoffenheim. Indywidualna forma również na to wskazuje, ale jaką twarz pokażą monachijczycy na finiszu rozgrywek? To już jest wielką zagadką, ale pierwszą wskazówkę otrzymamy od zespołu Tuchela już w sobotę. O 18:30 Bawarczycy zmierzą się bowiem w niemieckim klasyku z Borussią Dortmund. Z tą samą Borussią, której jesienią Kane wpakował trzy gole… 

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Eliminacje MŚ 2026: Koszyki, format, baraże [ZASADY, TERMINY]
Kosecki ujawnił historię z szatni. Doszło do duszenia [WIDEO]
Kluczowy gracz zostaje w PSG! Długoletni kontrakt podpisany
Oficjalnie: Guardiola przedłużył umowę z Manchesterem City
Opluł sędziego, dalej oglądał mecz, klub jest bezkarny. Dlaczego? Związek prosi o pytanie na piśmie
Załatwił Cracovii prawdziwego lidera. Teraz ujawnił kulisy
To już pewne! Gwiazda Kotwicy odeszła z klubu
Ronaldo odejdzie z Al-Nassr? Pojawiła się konkretna oferta
Ameyaw o symulacji przeciwko Jagiellonii. To nim kierowało
Kulesza szczerze o powołaniach Probierza. Nie liczy na cud