Lepsza gra, ale skuteczność do poprawy
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nie ma powodów do szczególnego zadowolenia. Przecież Manchester United był faworytem meczu otwarcia sezonu z Fulham, a wygrał tylko jednym golem. Czuć jednak, że atmosfera wokół drużyny znacznie się poprawiła przez lato i pierwszy mecz był pokazem bardzo dobrej gry, co potęguje takie odczucie. Drużyna Erika Ten Haga tylko w pierwszych 15-20 minutach miała problemy z niżej notowanym rywalem, a potem zaczęła dominować.
Czerwone Diabły miały dużo okazji, by bramkę zdobyć wcześniej niż ostatecznie w 87. minucie i byłby czas, by jeszcze podwyższyć prowadzenie. Ich współczynnik goli oczekiwanych w starciu z Fulham wyniósł niewiele ponad 2,0 – w poprzednim sezonie lepszy osiągali tylko w ośmiu meczach Premier League, z czego cztery razy z beniaminkami, a raz z Nottingham Forest, które zakończyło tuż nad kreską. Sam Bruno Fernandes mógł mieć dwa lub trzy gole, swoje szanse miał Casemiro, a najlepszą w doliczonym czasie zmarnował Alejandro Garnacho.
Skuteczność jest więc jeszcze do poprawy, podobnie jak zabezpieczenie środka pola przed kontrami, z czym gracze MU mieli problemy w poprzednim sezonie i z Fulham też przeszło nieraz kilka groźnie zapowiadających się ataków, które później rozbijały się na defensywie. Ten Hag apeluje o cierpliwość, ale czuć, że w ciągu ostatnich miesięcy powstał na Old Trafford konkretny plan działania, który klub realizuje.
Przemyślane ruchy
Kibic piłkarski zawsze odczuwa ekscytację, kiedy w jego ulubionej drużynie pojawiają się nowe twarze, choć akurat fani Czerwonych Diabłów w ostatnich latach wiele razy się już na takich oczekiwaniach sparzyli. Teraz sprowadzono kolejne nowe twarze i skupiono się na newralgicznych pozycjach, a jeszcze przed zamknięciem okna ma przyjść Manuel Ugarte. Defensywny pomocnik byłby ostatnim potrzebnym elementem i nic dziwnego, że Ten Hag chwali swoich przełożonych za dotychczasowe działania.
– Jestem zadowolony. Oni (nowy zarząd z Jimem Ratcliffem na czele – przyp. red.) pokazują, że wiedzą, jak sprawić, żeby klub szedł we właściwym kierunku. Musimy gonić, jednak transfery i inne decyzje świadczą o ambicjach. Zrobiliśmy dobry interes. Sprowadziliśmy bardzo dobrych piłkarzy, którzy podnieśli jakość drużyny i szybko mogą jej pomóc – mówił Holender na konferencji prasowej przed sobotnim meczem z Brighton.
Udane debiuty
Pierwsza kolejka pokazała, że takie słowa są uzasadnione. Owszem, Leny Yoro leczy uraz kostki i potrwa to jeszcze nawet kilka miesięcy, ale przed pierwszym gwizdkiem zaprezentowano go na murawie razem z Matthijsem De Ligtem, Joshuą Zirkzee oraz Noussairem Mazraouim. W jedenastce wyszedł tylko ten ostatni, jednak De Ligt z ławki, a przede wszystkim Zirkzee również zaliczyli bardzo udane debiuty.
To właśnie Zirkzee strzelił zwycięskiego gola i przez 30 minut był bodaj najlepszym graczem swojej drużyny. Wcześniej na środku ataku grał Bruno Fernandes i dochodził do okazji, jednak gdy pojawił się były gracz Bolonii, kapitan MU mógł się cofnąć do rozgrywania, a tę przestrzeń wypełnił Zirkzee. Jeden z holenderskich dziennikarzy opisał kiedyś jego grę tak, że to „motyl poruszający się w ciele bawoła” i trudno o lepszą charakterystykę. Zirkzee nie unikał pojedynków i był w nich skuteczny, choć przede wszystkim z gracją poruszał się po boisku. Szukał wolnej przestrzeni, rozgrywał i umiał odnaleźć się w polu karnym, o czym świadczy sprytnie zdobyta bramka. Na środku ataku będzie ciekawą alternatywą – a może partnerem – dla Rasmusa Hojlunda. Duńczyk obecnie leczy kontuzję, ale to klasyczna „dziewiątka” i Zirkzee ze swoją charakterystyką powinien się z nim dogadać.
Na prawej stronie obrony świetnie spisał się za to Mazraoui. Miał stuprocentową skuteczność odbiorów i pojedynków główkowych, przechwycił trzy podania, a sam zagrywał niecelnie tylko trzykrotnie na blisko 40 prób. Gdy MU atakował, Mazraoui wklejał się w linię środkową i był niczym dodatkowy pomocnik, co przy jego technice i dobrej postawie w defensywie dałoby w tej strefie bardzo dużo. To znacznie bardziej nowoczesny gracz na tej pozycji niż Aaron Wan-Bissaka, który zresztą został oddany do West Hamu. A to nie koniec zmian w obronie, bo jeśli De Ligt zbuduje formę, powinien szybko wskoczyć do jedenastki, bo jego znajomość z Ten Hagiem robi tu swoje.
Poprawa w kluczowych obszarach
Debiutanci byli w szeregach Czerwonych Diabłów powiewem świeżości, ale też dobrze zaprezentowali się ci, którzy już w klubie byli. Po problemach z kontuzjami, przez które nie zagrał w finale FA Cup oraz nie pojechał na Euro, Harry Maguire znów był liderem obrony i kilka razy ratował zespół. Jak nowonarodzony wyglądał Casemiro. Fizycznie prezentował się doskonale, wygrywając każdy pojedynek w powietrzu i na murawie. Widać było, że schudł i bardziej przypominał wersję z Realu Madryt. Na pomocnika światowej klasy rośnie Kobbie Mainoo, przywódcą MU był na boisku Bruno Fernandes i tylko Marcus Rashford spośród ważnych postaci był bardzo przeciętny.
Tak czy inaczej na Old Trafford dokonali ciekawych wzmocnień. Jeśli jeszcze dojdzie Ugarte, nie zostanie pominięta żadna pozycja, na której Manchester United miał w poprzednim sezonie wyraźny deficyt. Być może komuś będzie brakowało jeszcze skrzydłowego, ale Ten Hag ma tam Rashforda, Garnacho, jednego z wygranych okresu przygotowawczego, czyli Amada Diallo, może tam zagrać również Zirkzee, a trener wyciąga również dłoń na zgodę do Jadona Sancho, mimo że nie było go w meczowej kadrze przeciwko Fulham.
Kadra MU jest silniejsza niż w poprzednim sezonie. Teraz przydałoby się poprawić fatalne ósme miejsce z tamtych rozgrywek i pierwsze spotkanie rozbudziło nadzieję, że to może być bardzo solidna ekipa. Przed Czerwonymi Diabłami dwa ciekawe testy. Brighton rozbiło w otwierającej kolejce Everton i zawsze w ostatnich latach sprawiło im problemy, a 1 września Old Trafford odwiedzi Liverpool. W starciu dwóch przedstawicieli szkoły holenderskiej na ławce trenerskiej Ten Hag będzie miał dużo argumentów po swojej stronie i będzie chciał podtrzymać dobre nastroje. W ostatnich latach było z tym kiepsko i cały klub potrzebuje mocnego rozpoczęcia sezonu. Pierwsze sygnały się jednak bardzo pozytywne.