Znikający znak zapytania
Ostatnie tygodnie są dla kibiców mistrzów Anglii niespokojne. Zespół dopadł kryzys na kilku płaszczyznach i przegrał cztery ostatnie mecze we wszystkich rozgrywkach. To najgorsza seria klubu od 2006 roku i jednocześnie najgorsza w karierze Pepa Guardioli od przełomu kwietnia i maja 2015 roku, kiedy prowadził Bayern Monachium. Strata do prowadzącego w tabeli Premier League Liverpoolu urosła w tym czasie do 5 punktów, a już 1 grudnia oba kluby zmierzą się na Anfield w kluczowym spotkaniu.
W tych okolicznościach przeciągające się negocjacje z Guardiolą w sprawie nowej umowy nie pomagały ukoić nerwy kibiców. Katalończyk miał kontrakt wygasający z końcem obecnego sezonu. Sam po ostatnich porażkach mówił, że jest zmotywowany jak nigdy, by wyciągnąć Manchester City z dołka, ale o nowym kontrakcie nie było nic słychać.
W przeszłości zdarzało się już, że przerwy reprezentacyjny były dla szefów klubu i Guardioli okazją do spotkania się w podobnych celach i reguła się potwierdziła. W poniedziałek zajmujący się Manchesterem City w The Ahletic Sam Lee podał, że Katalończyk podpisze roczny kontrakt, a w umowie pojawi się również możliwość przedłużenia jej do czerwca 2027. Oficjalnie klub z Etihad ma to ogłosić w ciągu kilku najbliższych dni.
Odchodzi zaufany współpracownik Guardioli
Decyzja Guardioli jest ciekawa w kontekście ostatnich oraz zbliżających się wydarzeń w City. Kryzys sportowy to jedno, bo menedżer z taką renomą zapewne znajdzie sposób na to, by naprawić grę drużyny – szczególnie, gdy wrócą kontuzjowani piłkarze, a dla największego nieobecnego, czyli Rodriego, będzie mógł poszukać zmiennika w zimowym oknie transferowym, mając silniejsze argumenty, skoro zostaje na dłużej.
Kluczem są jednak ruchy w gabinetach i na salach sądowych. Ta druga kwestia to wciąż wielka niewiadoma i potencjalny game-changer, ale nic nie zostanie potwierdzone przed końcem roku. Wyroki zapadną najwcześniej w styczniu 2025. Ponadto niedawno Manchester City ogłosił, że wraz z końcem sezonu pracę zakończy dotychczasowy dyrektor sportowy Txiki Begiristain. Mówi się zawsze, że gdyby nie to, że wraz Ferranem Soriano przyszedł kilka lat wcześniej z Barcelony, to w ogóle nie byłoby szans na zatrudnienie Guardiola. Mowa więc o postaci fundamentalnej dla złotej ery City, którą zastąpi Hugo Viana, wcześniej sprawujący to samo stanowisko w Sportingu.
Gwarancja stabilizacji
Początkowo były takie przymiarki, że skoro nowy szef zamienia Lizbonę na Manchester, to po sezonie, gdy Guardioli wygaśnie umowa, Viana miałby ruszyć po swojego znajomego ze Sportingu, czyli Rubena Amorima. Ten faktycznie udał się do tego miasta, lecz do czerwonej części, gdzie objął Manchester United. Czy sąsiad ubiegł plan City? To wyłącznie teoria i zapewne planem A władz mistrzów Anglii była dalsza współpraca z Guardiolą, jednak możliwe, że wydarzenia na Old Trafford sprawiły, że Manchester City został bez planu B.
Guardiola popracuje więc z Vianą już podczas przygotowań do następnego sezonu, bo Begiristain będzie jeszcze odpowiadał za zimowe okno transferowe. To gwarancja zachowania stabilności w obliczu stojących przed Manchesterem City wyzwań. Bo decyzja Pepa, by pozostać na Etihad być może o kolejne dwa lata dłużej, zapadła w podobnych okolicznościach, co kilka lat temu.
Powtórka sprzed czterech lat
Obecna sytuacja przypomina to, co działo się w szeregach The Citizens jesienią 2020 roku. Wtedy wprawdzie nie było zmian na stanowiskach prezesów, jak teraz z Begiristainem, ale Guardioli również zostawało kilka miesięcy do wygaśnięcia umowy, a drużyna przechodziła lekki kryzys.
Sezon zaczynał się wówczas z opóźnieniem – 21 września, bo wcześniej latem dokańczane były rozgrywki przerwane przez lockdown. W krótkim okresie rozegrano dziewięć kolejek, po których City zajmowało 13. miejsce w Premier League, a warto pamiętać, że kilka miesięcy wcześniej zostało mocno w tyle w walce o mistrzostwo Anglii z Liverpoolem. Gdy w listopadzie doszło do przerwy reprezentacyjnej, temat przyszłości menedżera w obliczu gorszej formy stawał się głośny, jednak właśnie wtedy po podróży na Bliski Wschód Pep wrócił z podpisanym porozumieniem.
Taka iskra, jak cztery lata temu?
Guardiola zostawał wtedy na trzy lata, a więc dłużej niż obecnie, ale wyzwania miał podobne. Wtedy czuło się, że w drużynie kończył się pewien cykl. Ze sceny chwilę wcześniej zeszli David Silva i Vincent Kompany, za chwilę czekało to Sergio Aguero i Fernandinho, a lepsze oferty dostali Leroy Sane i Nicolas Otamendi. Przyszłość klubu mieli budować tacy gracze jak Kevin De Bruyne, Rodri, Bernardo Silva, Ruben Dias, Joao Cancelo, Raheem Sterling, a dalej także Phil Foden.
Pokoleniowa wymiana i nowa wersja Manchesteru City wyszła znakomicie. Jeszcze w tamtym sezonie zespół odpalił chwilę po ogłoszeniu nowej umowy Guardioli. Od 28 listopada do 7 marca nie przegrał w lidze ani jednego spotkania, po drodze śrubując serię 15 kolejnych zwycięstw. Analizy kryzysu formy nie zdążyły się jeszcze dobrze zestarzeć, a w końcówce stycznia The Citizens wskoczyli na pierwsze miejsce w Premier League, którego nie oddali do linii mety.
Czy to dobry prognostyk dla obecnej drużyny? Rozwiązanie wątpliwości co do przyszłości Guardioli może wpłynąć pozytywnie na zespół i ułatwić naprawianie składu w krótkiej perspektywie. Zastąpienie Rodriego będzie trudne – mowa w końcu o zawodniku światowej klasy na wymagającej pozycji – ale zimą trzeba rozejrzeć się za godną zaufania opcją, bo na jego absencji cierpi i atak, i obrona.
Potrzeba przebudowy
Resztę zadań Guardiola będzie pomagał realizować Vianie od lata. Manchester City po cichu stał się zespołem z jedną z najstarszych kadr w Premier League. Tylko West Ham opiera się tak mocno w tym sezonie na piłkarzach powyżej 29. roku życia. Wielu z graczy, na których opierała się przebudowa sprzed czterech lat, teraz sama zbliża się do rozdroża. Część z nich będzie wymagała zastępców. D Bruyne chwilę po sezonie skończy 34 lata, a Kyle Walker skończy 35. Ederson będzie miał 32. urodziny i o niego pytały już kluby arabskie. Ilkay Gündodan swoje 34. urodziny świętował niedawno. Po 30-tce są także Bernardo Silva, John Stones i Kovacić, a zaraz dołączą do nich Nathan Ake i Manuel Akanji.
Kręgosłup tworzyć będą teraz Phil Foden (24 lata), Erling Haaland (24), Josko Gvardiol (22), Jeremy Doku (22), Savinho (20) czy Rico Lewis (19) oraz Rodri (28), gdy dojdzie do pełni sprawności. Do nich wciąż trzeba będzie dołożyć jakości i zapewne w klubie uda się zatrzymać kilku ważnych, doświadczonych zawodników. Najważniejsze jednak, że wszystko nadzorować będzie nadal Guardiola. Oczywiście, wyrok sądu w sprawie, w której Manchester City mierzy się z wieloma zarzutami o finansowe nieprawidłowości, może tu wiele zmienić, ale Katalończyk już deklarował w przeszłości, że ma pełne zaufanie do zarządu i nawet gdyby miał wydobywać klub z League Two, to nie odejdzie.
O tym, czy będziemy mogli się o tym przekonać, zdecyduje sąd, ale przedłużenie umowy z Guardiolą i tak jest sprawą bez precedensu. Człowiek, który w Barcelonie i Bayernie nie pracował dłużej niż cztery sezony, w Anglii może ostatecznie spędzić ponad dekadę. To, jak po raz kolejny będzie zmieniał Manchester – szczególnie, jeśli będzie robił to po surowych karach – będzie fascynujące do obserwowania.