HomePiłka nożnaGutka: Czy to jest ten sezon? Arsenal wierzy, że nadszedł jego czas

Gutka: Czy to jest ten sezon? Arsenal wierzy, że nadszedł jego czas

Aktualizacja:

Dwa sezony temu byli zaskoczeniem i choć w końcówce wypadli z wyścigu o tytuł, osiągnęli bardzo dobry wynik. W poprzednim sezonie szli już krok w krok z Manchesterem City, ale potknęli się o jeden raz za dużo. Teraz The Gunners chcą w końcu zdobyć mistrzostwo Anglii.

Arsenal

Arsenal. Fot. SPP/SIPA USA/PressFocus

Wiara kibiców

Każdego roku przed rozpoczęciem sezonu Premier League ceniony serwis „The Athletic” przeprowadza wśród swoich czytelników tę samą ankietę. Zaznacza się w niej klub, któremu się kibicuje, a potem zaznaczyć, czy przed zbliżającymi się rozgrywkami odczuwa się optymizm czy pesymizm.

Właśnie opublikowano wyniki przed sezonem 2024/25 i raczej nikogo nie powinno dziwić, że optymizm najrzadziej wykazywali kibice pogrążonej w chaosie Chelsea. Tylko 29% fanów The Blues jest dobrej myśli przed powrotem Premier League. Na drugim biegunie znalazło się Nottingham Forest, którego fani w 94% stwierdzili, że towarzyszą im optymistyczne uczucia.

W oczy rzuca się fakt, że w przypadku Manchesteru City, za którym cztery z rzędu mistrzowskie tytuły, ten współczynnik wyniósł 79%, co daje im miejsce w dolnej połowie zestawienia. Gorzej perspektywy swojej ekipy widzą tylko kibice Tottenhamu (78% optymistów), Evertonu (76%), Southampton (61%), Brentford (61%), Manchesteru United (49%), Leicester City (31%) i wspomnianej Chelsea (29%). Jeszcze bardziej zauważalne jest jednak drugie miejsce Arsenalu. Aż 93% kibiców odczuwa przed sezonem optymizm i tę ekscytację czuć ze strony fanów The Gunners na każdym kroku. Po dwóch latach na drugim miejscu, wiara w zdobycie mistrzostwa Anglii jest bardzo duża i ma bardzo solidne podstawy.

Mało transferów, ale same konkretne

Często takie nastroje potęgowane są u kibiców tych drużyn, które dokonały głośnych transferów, ale to nie ten przypadek. Arsenal wzmocnił się bardzo konkretnie. Gdyby na koniec poprzedniego sezonu stworzyć listę największych potrzeb w ekipie Mikela Artety, zapewne – w różnej kolejności – czołową trójkę stworzyliby lewy obrońca, środkowy pomocnik i klasyczny napastnik.

Na pierwszą z tych pozycji pojawił się już Riccardo Calafiori. Włoch, który ma za sobą rewelacyjny sezon w Bolonii i udane występy na Euro, kosztował 45 mln euro i ma to, co Arteta lubi, czyli uniwersalność. Calafioriego można traktować jako wzmocnienie lewej obrony, ale przecież może też zagrać na środku defensywy, a tam zwolnić miejsce dla zdrowego Jurriena Timbera. Tak czy inaczej najlepsza obrona poprzedniego sezonu Premier League zyskała kolejną silną postać.

Do środka pola za chwilę przyjść ma Mikel Merino i tylko z napastnikami jest zastój. Wymieniano już nazwiska Alexandra Isaka z Newcastle, Viktora Gyökeresa ze Sportingu czy Briana Brobbeya z Ajaksu. Problemu ze zdobywaniem bramek jednak nie ma. W okresie przygotowawczym Arsenal rozbił Bayer Leverkusen 4:1, a niedawno pokonał Lyon w Emirates Cup po dwóch golach ze stałych fragmentów gry, co było specjalnością zespołu w ostatnich latach.

Młodzi, choć doświadczeni

Arteta przyzwyczaił do tego, że The Gunners pod jego wodzą robią postęp małymi krokami, co sezon umacniając jakiś element. W poprzednim sezonie to były gra w defensywie, fizyczność, wspomniane stałe fragmenty i kontrolowanie meczów przy prowadzeniu 1:0, które jeszcze rok wcześniej nieraz wymykało się z rąk. Wszystko to udało się poprawić i stąd bierze się optymizm kibiców – Arsenal to dziś drużyna z jednej strony stabilna, a z drugiej nadal rozwijająca się. W poprzednim sezonie tylko Chelsea i Burnley miały niższą średnią wieku w Premier League, jednak od zespołu Artety bije rodzaj dojrzałości i pewności siebie.

Wszystko dlatego, że kręgosłup tej drużyny to piłkarze wciąż młodzi, choć tacy, którzy grają na seniorskim poziomie już od dłuższego czasu. Bukayo Saka ma 22 lata, a rozegrał już ponad 200 meczów dla klubu i 40 meczów w reprezentacji Anglii, z którą był na trzech turniejach. Martin Odegaard ma 25 lat i za chwilę minie dekada od jego objazdówki po największych klubach w Europie. Zebrał już mnóstwo nauki w świecie futbolu i nieprzypadkowo jest kapitanem.

Inni też są w odpowiednim wieku. William Saliba ma 22 lata, Gabriel Martinelli 23 lata, Declan Rice i Kai Havertz po 25, a Ben White i Gabriel po 26. Timber i Calafiori, którzy mają odgrywać w tym sezonie ważne role, to kolejno 23- i 22-latkowie. 30 lat w całej kadrze skończone mają tylko Jorginho i Thomas Partey, a w trakcie sezonu dołączy do nich Leandro Trossard. Taka grupa to dla Artety gwarancja tego, że pracuje z piłkarzami ambitnymi, głodnymi sukcesów i chcącymi się nadal rozwijać. Mieszanka idealna.

Do trzech razy sztuka?

Arsenal był już blisko pierwszego od 2004 roku mistrzostwa Anglii w poprzednim sezonie, ale przekonał się, jak mały jest margines błędu, kiedy rywalizujesz z Manchesterem City. W rozgrywkach 2022/23 ich wystrzał był mniej oczekiwany i scenariusz był nieco inny. To The Gunners prowadzili przez większość sezonu, jednak wygrali tylko trzy z ostatnich dziewięciu spotkań ligowych i panowało poczucie, że poniekąd tak musiało być. Pep Guardiola podpuścił, a potem skasował rywala jak miało to miejsce w przeszłości z Liverpoolem, a poza tym Manchester City zmierzał wtedy po potrójną koronę i to była jego najsilniejsza wersja.

Miniony sezon już był inny. Czołówka była bardziej wyrównana i prowadzenie w tabeli przez długi czas przechodziło z rąk do rąk. Arsenal też wskakiwał na pierwsze miejsce, jednak przede wszystkim utrzymywał równe tempo punktowania. I choć ostatecznie poprawił się o pięć oczek, kończąc z dorobkiem 89, to zapłacił za drobne potknięcia. Decydująca okazała się kwietniowa porażka 0:2 z Aston Villą, bo po niej było jasne, że jeśli City wygra wszystkie mecze do końca sezonu, to obroni mistrzostwo. Fani mogą też żałować bezbramkowego remisu w bezpośrednim lutowym starciu z drużyną Guardioli na wyjeździe, a także kryzysu z końcówki roku, kiedy w ciągu 22 dni Arsenal przegrał z Aston Villą (0:1), West Hamem (0:2) i Fulham (1:2). Gdyby jednak nie to, być może Arteta nie zabrałby piłkarzy na zimowy obóz w Dubaju, po którym od razu wygrali osiem kolejnych spotkań w Premier League, w tym dwa razy po 6:0 i dwa razy po 5:0.

Teraz zebrane po drodze szlify mają sprawić, że uda się zdystansować The Citizens – tym bardziej, że ich kadra znów się skurczyła. Julian Alvarez odszedł do Atletico, uczestnicy Euro będą oszczędzani na starcie sezonu, a utalentowany i błyszczący w sparingach Oscar Bobb złamał nogę i nie zagra do końca roku. Już w zeszłym sezonie można było stwierdzić, że to Arsenal zasłużył na większe pochwały za całokształt rozgrywek, mimo że przegrał ostatecznie z City. Teraz londyńczycy są dodatkowo zmotywowani, a po drużynie Guardioli widać pewne zmęczenie. Arsenal ma stabilną kadrę i jest na fali wznoszącej, a na Etihad zaraz może dojść do większych zmian.

Śladami Liverpoolu

Praca Artety przypomina to, co dawniej w Liverpoolu robił Jürgen Klopp. Niemiec także ciągle próbował udoskonalić swoją drużynę i nie kupował tabunami nowych zawodników, tylko rozwijał tych, których już miał i udało mu się wyrwać tytuł z rąk Guardioli. Arteta marzy o tym, by pokonać swojego mentora i też szuka ciągłych usprawnień. Teraz przed nowym sezonem skupił się na lewej stronie, która w poprzednim sezonie odstawał od prawej, gdzie współpraca White’a, Odegaarda i Saki jest na światowym poziomie. Lewa strona kosztowała go w kilku meczach, a najwyraźniej w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi, stąd sięgnięcie po Calafioriego i Merino, który ustawiony będzie w środku pola po tej stronie boiska.

Te marginalne zyski mają sprawić, że Arsenal nie będzie miał żadnych słabości. Znak zapytania towarzyszy ofensywie, ale Saka zapewne nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, na powrót do wyższej formy liczy Martinelli (15 goli w sezonie 2022/23 i tylko 6 w poprzednim), swoje bramki dokłada Trossard, a Havertz grając na „dziewiątce” od połowy lutego strzelił 9 goli i dorzucił 6 asyst. W tym czasie w klasyfikacji kanadyjskiej był drugi w całej Premier League.

Jeżeli uda się podtrzymać Niemcowi formę, a Martinelli – którego Arteta chwali za to, jak przepracował wakacje – przypomni sobie, jak strzelać gole, brak klasycznego środkowego napastnika może nie być aż tak bolesny. Pierwsze testy dla Arsenalu przyjdą szybko, bo w pierwszych pięciu kolejkach na rozkładzie są Aston Villa, derby z Tottenhamem i Manchester City, a każdy z tych meczów jest na wyjeździe. To dla Artety i jego piłkarzy wyzwanie, ale również dobra okazja, by od początku zaznaczyć, jak duże mają ambicje. W końcu przecież to ma być „ten sezon”.

MICHAŁ GUTKA

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jens Gustafsson zalicza bolesny początek w Arabii. Nie tak to miało wyglądać!
Ekipa filmowa na meczu Ekstraklasy! Śledzili gwiazdę naszej ligi
Krystian Bielik wraca do formy. Polak bohaterem Birmingham City
Pogoń Siedlce zmieni trenera? Zaskakujący ruch
Reprezentant Polski w coraz trudniejszej sytuacji! Znów znalazł się poza kadrą
Legia dzieli się punktami z Górnikiem. Hit Ekstraklasy rozczarował [WIDEO]
Barcelona dotkliwe rozbita. Nokaut na Estadio El Sadar [WIDEO]
Górnik skrzywdzony w meczu z Legią?! Vinagre złamał przepisy!
Śląsk Wrocław bez kolejnej wygranej. Jacek Magiera nie gryzł się w język
Luquinhas pomylił dyscyplinę. Komiczne zagranie w meczu Legii [WIDEO]