Joan Laporta w ogniu krytyki
Od kilku lat FC Barcelona zmaga się z problemami finansowymi. Niektóre środowiska związane z klubem twierdziły, że za dziurę w budżecie odpowiedzialny jest Joan Laporta. Czarę goryczy przelała afera dotycząca rejestracji Daniego Olmo i Pau Victora. Blaugranie nie udało się zgłosić piłkarzy do rozgrywek La Liga, choć prezydent klubu robił, co mógł. Mimo sprzedaży miejsc w loży VIP na stadionie Spotify Camp Nou władze ligi hiszpańskiej i RFEF nie wyraziły zgodę na grę Olmo i Victora w dalszej części sezonu 2024/25.
Działania Laporty spotkały się ze zdecydowaną reakcją opozycji. Przeciwnicy prezydenta klubu zaznaczają, że Blaugrana miała aż cztery miesiące na ponowną rejestrację dwóch piłkarzy.
– Chcemy zwrócić uwagę na to, że ciągłe życie na krawędzi sprawia, że czasem moneta nie spada na pożądaną stronę, co wywołuje szkody materialne, gospodarcze i społeczne. Już od jakiegoś czasu wizerunek i reputacja klubu zostały poważnie uszkodzone. Apelujemy do zarządu Barcelony. Musi zrezygnować i zrobić miejsce ludziom, którzy wniosą nową energię klubowi, który potrzebuje zmian i profesjonalnego zarządzania. Brak reakcji na nasze poprzednie komunikaty oznacza, że musimy rozważyć ostateczny scenariusz, czyli zastosowanie wotum nieufności. Dlatego prosimy Was o potraktowanie priorytetowo waszego uznania i szacunku dla Barcelony – czytamy w liście, który ujawnił hiszpański portal “Mundo Deportivo”.
Następne wybory prezydenta Barcelony odbędą się latem 2026. Już teraz można jednak powiedzieć, że szanse Joana Laporty na reelekcję stopniowo maleją. Tymczasem władze klubu mają przed sobą batalię sądową. To ostatnia deska ratunku, jeśli chodzi o zgłoszenie Olmo i Victora do gry w lidze hiszpańskiej.