W piątek reprezentacja Polski zagra z Mołdawią, a cztery dni później, 10 czerwca, biało-czerwoni powalczą o punkty z Finlandią. W tym pierwszym meczu ostatni raz w reprezentacji Polski wystąpi Kamil Grosicki. Urodzony w 1988 r. “TurboGrosik” dla reprezentacji Polski rozegrał 94 spotkania,, strzelił 17 goli i wystąpił na dwóch mistrzostwach świata oraz trzech mistrzostwach Europy.
W czwartek był gościem Kanału Sportowego, gdzie w programie “Bajerka o futbolu” zabrał głos na temat każdego ze swoich selekcjonerów. Zabawnie się zrobiło, gdy zaczął mówić o Adamie Nawałce.
– Temu trenerowi zawdzięczam wszystko to, co później się mi w życiu przytrafiło, czyli te mecze w reprezentacji, transfery. To ojciec mojego sukcesu – mówił Grosicki.
– Haha, nie mogę! Coś mi się przypomniało. Frankfurt, gdy z tą tacą idziesz, a trener Nawałka z na przeciwka szedł. Trener udawał, że nie widzi, choć mijał Kamila na korytarzu o szerokości dwóch metrów. Jeden z tacą, a drugi patrzy w ścianę. A na zegarze 3:00 w nocy! – wtrącił mu Sławomir Peszko, kolega z tamtej reprezentacji. Po czym obaj zaczęli się długo śmiać.
– Wszystko działało w tamtej reprezentacji. Na boisku i poza – tłumaczył piłkarz Pogoni Szczecin.
– Ale raz miałeś żal do trenera, gdy w meczu z Kolumbią na MŚ wystawił Kownackiego zamiast ciebie – przypomniał mu Peszko.
– Powiedziałem nawet coś w stylu, że “ojciec mnie zawiódł”, bo trener Nawałka po raz pierwszy posadził mnie na ławce. Byłem w szoku, nie wiedziałem, o co kaman. To był ciężki moment, ale każdy trener ma prawo do swoich decyzji. Z trenerem mam do dziś kontakt i jest on mega dobry – wyjaśnił “TurboGrosik”. A całość obejrzycie poniżej:
Grosicki gościem “Bajerki o futbolu”
Probierz też był gościem Kanału Sportowego
W trakcie “Bajerki o Futbolu” selekcjoner został zapytany przez Mateusza Borka i Sławomira Peszkę o odczucia z gry kadry za jego kadencji.
– Największym plusem jest to, że po odbiorze piłki zdobyliśmy wiele bramek. Płynnie przechodziliśmy do fazy ofensywnej, że dobrze nakładaliśmy wysoki pressing, że namawiamy piłkarzy do gry jeden na jeden. Zaczynamy coraz częściej strzelać z daleka. Deficyty? Ostatnio na pewno stałe fragmenty gry, nie stwarzaliśmy z nich wystarczającego zagrożenia. Gorzej też przechodziliśmy do fazy defensywnej, bardzo często popełnialiśmy proste błędy będąc w posiadaniu piłki, przez co trudniej nam potem było zorganizować się w obronie – mówił Michał Probierz.