Kamil Grabara nie miał nic do powiedzenia
Kamil Grabara to jedna z najjaśniejszych postaci VfL Wolfsburg, który może mówić o dużym rozczarowaniu. Choć w pewnym momencie wydawało się, że “Wilki” powalczą o europejskie puchary, na dwie kolejki przed końcem sezonu podopieczni Ralpha Hasenhuttla zajmowali 12. miejsce w tabeli. Jakby tego było mało, w sobotę piłkarzy z Volkswagen Arena czekał wyjazd do Dortmundu na mecz z Borussią.
Gospodarze otworzyli wynik meczu już w 3. minucie. Grabarę pokonał Serhou Guirassy. Napastnik “BVB” z łatwością minął polskiego bramkarza i wpakował piłkę do siatki. Na kolejny cios ekipy Niko Kovaca trzeba było czekać aż do 59. minuty. Fantastycznie zachował się Pascal Gross, który oszukał dwóch rywali prostym zwodem i posłał piłkę do Guirassy’ego. Była gwiazda VfB Stuttgart nie dała większych szans Grabarze.
Następnie miał miejsce pokaz umiejętności Karima Adeyemiego. Skrzydłowy strzelił dwa gole po pięknych indywidualnych akcjach. Choć w ostatnim kwadransie meczu swoje okazje miał zarówno Mohamed Amoura, jak i Jonas Wind, mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla Borussii. Co więcej, w samej końcówce Grabara musiał ratować swój zespół przed utratą piątej bramki. Polak obronił groźne uderzenie Juliena Duranville’a.
Dzięki wygranej “BVB” znajduje się obecnie na czwartym miejscu w tabeli Bundesligi. Dortmundczycy będą bronić miejsca dającego prawo do gry w europejskich pucharach w starciach z Bayerem Leverkusen i Holstein Kiel.