Górnik potwierdza fantastyczną formę
Domowy mecz z ŁKS-em Łódź, który jest czerwoną latarnią Ekstraklasy, był dla Górnika doskonałą okazją ku temu, by zbliżyć się do ligowej czołówki. Piłkarze Jana Urbana od początku spotkania ruszyli do ataku. Już w czwartej minucie czujność Aleksandra Bobka strzałem z dystansu sprawdził Adrian Kapralik. ŁKS odpowiedział na tę akcję próbą Kaya Tejana. Górnik z minuty na minuty przejmował kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi, aż w końcu dopiął swego. W 25 minucie obrońca łodzian Kamil Dankowski wybił piłkę wprost pod nogi Szymona Czyża, który wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Znany z ofensywnego stylu gry Górnik szedł po kolejne bramki. 10 minut po bramce Czyża piękną indywidualną akcję golem skończył Lawrence Ennali, a więc jedna z kluczowych postaci “Górników”. Zabrzanie schodzili na przerwę z uśmiechami na twarzy. Po zmianie stron ŁKS długo nie potrafił zagrozić bramce strzeżonej przez Daniela Bielicę. W 63. minucie łodzianie otrzymali kolejny cios – pięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Kamil Lukoszek. Tuż pod koniec meczu ekipa, której trenerem jest Marcin Matysiak zdołała zdobyć gola honorowego. Jego autorem został Dani Ramirez, który wrócił do składu po tym, jak w meczu z Lechem Poznań stracił przytomność.
W doliczonym czasie gry Górnik przypieczętował swoje pewne zwycięstwo. Po strzale Filipe Nascimento Aleksander Bobek musiał wyciągać piłkę z siatki po raz czwarty. Dzięki efektownej wygranej Górnik wskoczył na drugie miejsce w ligowej tabeli. Wobec niemocy faworytów do gry w europejskich pucharach “Trójkolowi” mogą być tym zespołem, który na ostatniej prostej wykorzysta słabość przeciwników. Jeśli chodzi o ŁKS, los tej drużyny jest już praktycznie przesądzony. Piłkarze z Łodzi w tym momencie tracą aż 11 punktów do bezpiecznych miejsc. Powrót do I ligi wydaje się być kwestią czasu.