Szkoleniowcy przez lata traktowali konferencje prasowe jak zło konieczne i bardzo starali się w ich trakcie nic nie powiedzieć. Jedni nie chcieli się zdradzać ze swoimi pomysłami, drudzy bali się łapania za wyrwane z kontekstu słówka, a jeszcze trzeci zwyczajnie uważali, że okrągłe, puste zdania to jest to, czego oczekują media i kibice. Do wyboru, do koloru.
Dopiero w ostatnim czasie ten trend się zmienia i jednym z przykładów pozytywnej transformacji są wystąpienia prowadzącego Legię Warszawa Goncalo Feio, które mówią bardzo dużo o szkoleniowcu i o tym, w jaki sposób pracuje. Oto wnioski po konferencji prasowej po wygranej z Lechem Poznań.
Wspólnota
– Jestem cztery tygodnie w klubie, ale jeszcze nie miałem okazji wspomnieć o tym, w jak dużej instytucji i organizacji pracuję. Żeby to funkcjonowało, wiele trybików i wiele działów wykonuje swoją pracę codziennie. Chciałbym wykorzystać szczególny dzień dla Legii, jakim jest zwycięstwo nad Lechem, tym bardziej na wyjeździe – żeby podkreślić, że to wygrana każdej osoby, która pomaga nam na co dzień. Od ludzi zajmujących się organizacją, logistyką, kuchnią, po osoby sprzątające, przygotowujące nam boisko. Nie chcę nikogo ominąć, więc wszystkim działom gratuluję za tą wygraną – powiedział Feio.
Pozornie ta wypowiedź nie ma w sobie niczego wyjątkowego – zwykła kurtuazja, prawda? W końcu trenerzy po prostu od czasu do czasu dziękują w ten sposób szerszemu gronu niż zawodnicy. Ale w tym konkretnym przypadku to element długofalowej strategii.
Feio stawia sobie za cel zbudowanie poczucia wspólnoty, jedności, kolektywu w klubie. Od tego zaczął robić porządki w Motorze Lublin, który obejmował jako najgorszą ekipę drugiej ligi, i od tego rozpoczął ogarnianie bajzlu w zespole ze stolicy. Z tego powodu po triumfie nad Stalą w Mielcu (3:1) mówił o kitmanie Krzysztofie Rzymowskim czy o oddaniu przez Josue karnego Maciejowi Rosołkowi, a teraz dziękuje wszystkim działom.
Feio chce, by wszyscy szli w jednym kierunku i oczekuje, by każdy czuł się częścią drużyny, a w jego zamyśle drużyna jest najważniejsza, zawsze ponad jednostką. Dlatego ta wypowiedź to nie tylko element dyplomacji, tylko próba umocnienia czy w ogóle wytworzenia wspólnoty wewnątrz Legii.
Duże sytuacje
– W sytuacjach, w których jest realne zagrożenie bramki przeciwnika, to jest 10:5 dla nas. (…) Uważam, że byliśmy drużyną bliższą zwycięstwa. Byliśmy drużyną, która miała więcej szans wygrać. I w mojej ocenie, całkowicie doceniając rywala, uważam, że zasłużenie odnieśliśmy zwycięstwo – odpowiedział Feio na pytanie o to, czy był zadowolony ze stylu, w jakim Legia pokonała Lecha.
Właśnie w ten sposób Portugalczyk ocenia przebiegu spotkania, nie na podstawie liczby celnych strzałów, jako że ekipa z Warszawy przy Bułgarskiej oddała tylko jeden, a obie bramki zdobyła po samobójczych uderzeniach obrońców Kolejorza. Według Feio to, ile kreowałeś i na ile pozwoliłeś przeciwnikom tak naprawdę świadczy o tym, kto zasłużył na triumf. Według oficjalnych danych Kolejorz strzelał trzykrotnie celnie, a Wojskowi raz, ale to nie mówi nic o tym, w jak groźnych sytuacjach dochodziło do uderzeń. Przecież lekki strzał w bramkarza będzie w tych statystykach uwzględniony tak samo jak potężna bomba w okienko. Ale liczba sytuacji – w tym wypadku 10:5 zgodnie z wyliczeniami sztabu Legii – oddaje bardziej to, co działo się na murawie.
Styl
– Chcemy być lepsi z piłką, natomiast byliśmy na tyle lepsi od przeciwnika, że więcej kontrolowaliśmy futbolówkę w polu karnym rywala niż Lech, mimo że częściej się przy niej utrzymywali. Ale to nie jest gra na posiadanie – stwierdził Feio.
Szczególnie to ostatnie zdanie należy potraktować poważnie – Portugalczyk uważa, że nie potrzebuje piłki do kontrolowania meczu. Przez 18 miesięcy pracy w Motorze wielokrotnie to powtarzał zawodnikom i kilkukrotnie zespół z Lublina odnosił zwycięstwa w ważnych potyczkach z mniejszym posiadaniem, by wymienić choćby obie wygrane z Lechią, najlepszym zespołem pierwszej ligi – 1:0 w Lublinie z 44% i 1:0 w Gdańsku z 40%.
Odpowiednia organizacja w defensywie i bycie konkretnym z piłką – to w zamyśle Feio istotniejsze niż kulanie futbolówki dla samego kulania. Motor wysokim pressingiem potrafił trzymać rywali z daleka od własnej szesnastki i choć przeciwnikom się wydawało, że w sumie to przeważają, ostatecznie podawali głównie z jednej strony na drugą, bez zdobywania terenu.
Oczywiście przy umiejętnościach piłkarzy Legii pewnie do takich sytuacji będzie dochodzić rzadziej, ale – jak pokazało starcie w Poznaniu – będą się zdarzać i nie będzie to dla Feio problemem.
Dane
– Graliśmy z przeciwnikiem, który ma dużo jakości. Tutaj był potrzebny duży poziom zaangażowania i dyscyplina całej drużyny. Lech wykonał 22 dośrodkowania w nasze pole karne, tylko cztery okazały się celne. To pokazuje, na jakim poziomie byliśmy w obronie pola karnego – tłumaczył Feio.
To kolejny pokaz tego, w jaki sposób Portugalczyk będzie oceniał grę – konkretne dane. Zaraz po meczu chce mieć dokładne statystyki i w ten sposób weryfikować wrażenia. Nie na czuja, bez wydaje mi się, bez bazowania na tym, co udało się zapamiętać. Liczby to fakty, a na faktach chce opierać się Feio.
Legia broniła dobrze? Tak, bo z 22 dośrodkowań ledwie cztery były celne, czyli 18%. Fakty, nie opinie i nie budowanie narracji na podstawie tego, że zawodnik X raz się spóźnił i doszło do groźnej sytuacji.
To rzecz jasna wstęp do głębszej analizy, a te pomeczowe są dla Portugalczyka najważniejsze.
Pressing
– Maciej Rosołek i Marc Gual wykonali niesamowitą pracę w pressingu – odpowiedział Feio zapytany o postawę tego pierwszego.
Pressing – to piekielnie ważny element dla szkoleniowca Legii. Bardzo dużo czasu poświęcał na doskonalenie organizacji tej fazy w Motorze i także dzięki efektom tej pracy zdołał w miesiąc przekonać zespół, że będzie w stanie pokonać w Pucharze Polski KGHM Zagłębie Lubin.
Piłkarze oglądali, w jaki sposób zakładają wysoki pressing, jakie skutki to przynosi i jak duże kłopoty mieli rywale, a to sprawiło, że wychodząc na potyczkę z Miedziowymi byli święcie przekonani, że wygrają. I wygrali 1:0.
W Legii jest tak samo i dla Feio to, że Rosołek z Gualem odpowiednio poruszali się bez piłki w wysokiej obronie, jest równie istotne, co robili później z piłką.
Jakie to wszystko da efekty? Na razie dało ekipie z Warszawy miejsce na najniższym stopniu podium i bardzo realne szanse na awans do eliminacji europejskich pucharów. Ale cokolwiek nie wydarzy się w następnych dwóch kolejkach, można się spodziewać, że Feio opowie o tym, co działało, a co nie na konferencjach prasowych. Akurat wystąpienia Portugalczyka warto oglądać.