HomePiłka nożnaZasłużony polski klub po trudnej serii wychodzi na prostą. “Priorytetem jest to, aby zdobyć jak najwięcej punktów do końca rundy”

Zasłużony polski klub po trudnej serii wychodzi na prostą. “Priorytetem jest to, aby zdobyć jak najwięcej punktów do końca rundy”

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

FKS Stal Mielec nie notuje w ostatnich tygodniach dobrych wyników. Mimo to w klubie wszyscy pozostają optymistami. Po ostatnim remisie z Puszczą Niepołomice porozmawialiśmy o aktualnej sytuacji zespołu z autorem gola na wagę punktu – Pawłem Kruszelnickim. Poruszyliśmy również wątek jego odejścia z Zagłębia Lubin.

FOT. MICHAL STAWOWIAK / 400mm.pl

FKS Stal Mielec przełamała passę meczów bez punktów. “Mamy niedosyt”

FKS Stal Mielec po spadku z PKO BP Ekstraklasy nie notuje dobrych wyników. Aktualnie w tabeli Betclic 1. Ligi ten utytułowany klub zajmuje 16. miejsce. Do 25 sierpnia nie wygrał meczu, a w ostatnich tygodniach miał nieudaną passę siedmiu porażek z rzędu. W środę 5 listopada seria została przełamana, a mielczanie zdobyli punkt w starciu z Puszczą Niepołomice.

Po meczu porozmawialiśmy dłużej z Pawłem Kruszelnickim, autorem gola na wagę punkty w Niepołomicach. 

Karolina Jaskulska, Kanał Sportowy: Rozmawiamy dzień po waszym przełożonym meczu z Puszczą Niepołomice. Zremisowaliście 1:1. Jak podsumowałbyś to spotkanie?

Paweł Kruszelnicki, piłkarz FKS Stali Mielec: Myślę, że ogólnie byliśmy, może oprócz pierwszych minut, zespołem przeważającym w tym meczu i że graliśmy dużo, dużo lepiej niż Puszcza. Ale niestety cały czas mamy problem z tym, aby sytuacje zamienić na bramki. Kreujemy dużo sytuacji, tak było też w meczu z Puszczą, gdzie nie grało się nam łatwo. Za dużo było sytuacji niewykorzystanych i dlatego tylko zremisowaliśmy.

Mamy duży niedosyt, że z Niepołomic wyjechaliśmy tylko z punktem.

Traktujecie ten wynik jako punkt zdobyty czy raczej dwa stracone?

Myślę, że też nie powiedziałbym tego tak, że dwa stracone. Po serii sześciu czy nawet siedmiu porażek wliczając w to STS Puchar Polski, to docenialiśmy ten punkt. Z przebiegu meczu wiemy, jednak że na te trzy punkty zasłużyliśmy. Mi się wydaje, że zdominowaliśmy Puszczę i mieliśmy sytuację, żeby to wykorzystać i żeby wygrać. Ale nie udało się i musimy jeszcze dociskać bardziej przeciwnika i chcieć jeszcze bardziej, jeszcze mocniej, żeby w końcu przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.

Cieszy to, że w końcówce, choć rywal atakował, to nie straciliśmy bramki. To przede wszystkim było dla nas ważne, że w końcówce byliśmy nieustępliwi i skoncentrowani do końca na tym, co robiliśmy. Byliśmy mega skoncentrowani.

Zdobyłeś gola na wagę remisu. Jak on smakuje?

Myślę, że smakuje normalnie, choć na pewno jest duża ulga, że znów strzeliłem. Zwłaszcza że tydzień temu z powodu pauzy za kartki nie grałem. Liczyłem, że po tej bramce jeszcze będziemy mieć kolejne sytuacje, że ja jeszcze będę miał kolejne sytuacje do tego, aby zdobyć decydującego gola. W końcówce miałem okazję i mogłem strzelić, ale sędzia pokazał spalonego. Choć w moim przekonaniu go nie było.

Ten gol? Cieszy. Bo strzeliłem po dłuższej przerwie. Zespołowo brakuje nam jeszcze trochę szczęścia. Potrzebujemy takiego bodźca w postaci zwycięstwa.

Z perspektywy piłkarza jak wyglądała sytuacja z przełożeniem meczu z weekendu na środek tygodnia?

Jako piłkarze, musimy być przygotowani na to, co się stanie. Tak też było w tym przypadku. Mieliśmy grać w weekend, mecz przełożono i teraz jest tak, że mamy dwa mecze w ciągu kilku dni. 

Na pewno nie jest to komfortowe, gdzie jedzie się na mecz, wraca się, bo mecz został odwołany. Ale w tamtym momencie, to była najlepsza decyzja, bo boisko się nie nadawało. Terminarz też mieliśmy taki, że cały tydzień przygotowywaliśmy się pod Puszczę i “dostaliśmy” dodatkowe dni. Mieliśmy te kilka treningów więcej, aby dopracować pewne elementy i zagraliśmy ostatecznie w środę.

Jak podsumowałbyś tę rundę w swoim wykonaniu. Dwa gole, dwie asysty w 12 meczach – wynik satysfakcjonujący?

Na pewno ta runda jest dla mnie dość udana. Ominęło mnie co prawda kilka spotkań z powodu kontuzji i pauzy za kartki. Kiedy wracałem po tych przerwach, nie byłem w optymalnej formie. Natomiast patrząc na całokształt jestem zadowolony ze swojego grania. Trafiłem do I ligi z II ligi i ta liga mnie nie przerosła (wcześniej Paweł grał w rezerwach Zagłębia Lubin – przyp. red). 

Forma dostarczana przez Superscore

Oczywiście statystyki mi się wydaje, że mogą być dużo lepsze i to zawsze jest do poprawy. Jestem w stanie dać drużynie dużo więcej niż te dwie bramki i dwie asysty, ale są do tego kolejne spotkania. Runda się jeszcze nie skończyła, jest kilka meczów do rozegrania i mam nadzieję, że sobie te statystyki podreperuję. Najważniejsze jest jednak to, abym dawał korzyść drużynie i to, abyśmy punktowali.

FKS Stal Mielec chce odbić się od dna. Kruszelnicki wierzy w przełamanie

Kiedy spojrzymy na wasze wyniki drużynowe, są one dalekie od ideału. Jesteście w strefie spadkowej, nie wygraliście od 25 sierpnia. Takiemu klubowi jak FKS Stal Mielec nie przystoi chyba tak się prezentować i te wyniki nie są powodem do dumy.

Zgadza się, nie jest to powód do dumy. Ale też spójrzmy na to, że to jest nasz pierwszy sezon po spadku, drużyna była w przebudowie i te efekty nie są widoczne zawsze od razu. Było wiele sytuacji, które nam też nie pomagały w budowaniu zespołu i takiej pewności siebie, czy nawet zgrywaniu się.

Były mecze, gdzie przegrywaliśmy w końcówce, a gra czy wynik były na styk. Wydaje mi się, że nasza drużyna zasługuje na więcej punktów niż ma obecnie. Wiem, że nikt nie położy się na boisku i każdy będzie walczył do końca. Wiem, że jesteśmy w stanie wyjść z tej sytuacji. To będzie bardzo ciężkie, ale jeśli przytrafi się nam jakaś passa zwycięstw, to podskoczymy do góry. Nic nie jest stracone. Jeśli spojrzymy na tabelę, to  mamy 12 punktów i tak naprawdę niewiele tracimy chociażby do miejsca barażowego (11 pkt – przyp. red). Jest wiele drużyn w grze.

Forma dostarczana przez Superscore

Oczywiście na ten moment priorytetem jest to, aby zdobyć jak najwięcej punktów do końca rundy i wyjść z tego położenia, w którym jesteśmy. Potem wiosną chcemy ruszyć z impetem. Ale tak jak mówię, na razie skupiamy się na tym, co tu i teraz.

Jednak ta seria siedmiu porażek z rzędu nie jest czymś przyjemnym i ma prawo niepokoić kibiców.

Na pewno jest to coś, co boli, że tych meczów nie wygrywamy. Też styl, w jakim przegrywamy, po jakich bramkach, po jakich czasem błędach, kartkach czy głupich faulach. Takie sytuacje czasami mogą się zdarzyć, ale jest tego za dużo i imusimy się po prostu tego wyzbyć. Jesteśmy na takiej drodze, szukamy rozwiązań i jesteśmy w stanie tego wyjść. 

Niedawno doszło w waszym zespole do zmiany trenerskiej. Przyszedł Ireneusz Mamrot, co z twojej perspektywy się zmieniło w drużynie?

Przede wszystkim zmieniliśmy ustawienie, próbujemy się przymierzyć do innego schematu gry, gdzie przeszliśmy z trójki obrońców na czwórkę i na granie typowymi skrzydłowymi. Trener ma też swoje zasady i dużo akcentuje na odbudowę ustawienia. Są zmiany, ale jest wiele podobieństw do tego jak funkcjonowaliśmy za trenera Ivana Djurdjevicia. 

Zmiana trenera często wiąże się też z taką nową, świeżą energią w zespole.  U was też tak było?

Myślę, że tak, ale mam też takie poczucie, że trochę zawiedliśmy – i siebie, i nowego trenera. Byliśmy po serii porażek, gdzie trzeba było coś “wcisnąć” na nowo. Na początku to nie wychodziło, może czasem za bardzo chcieliśmy. Ale zgodzę się z tym, że taka nowa energia była. Nie zdołaliśmy jej co prawda przekuć na wyniki, ale wierzę, że będzie już tylko lepiej.

W sobotę zagracie kolejny domowy mecz, tym razem z Pogonią Siedlce. To chyba dobra okazja, aby w końcu się przełamać i wygrać.

Myślę, że po takich dwóch połowach, jakie zagraliśmy z Niepołomicami, które w moim naprawdę były dobre, to tak. Pokazaliśmy się z dobrej strony przede wszystkim. Tak chcemy grać i myślę, że w sobotę postaramy się zrobić wszystko, aby w końcu wygrać też dla naszych kibiców.

Oni są z Wami mimo gorszych wyników.

Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni. Pewna grupa kibiców zawsze jest z nami i zawsze możemy na nich liczyć. Tak było też w Niepołomicach, gdzie po takiej serii porażek, ludzie przyjechali w środku tygodnia na mecz i chcą nas wspierać, chcą nas oglądać. To dla nas bardzo wiele znaczy i dziękujemy im za to, że są z nami nawet w tych ciężkich momentach.

Paweł Kruszelnicki zamienił Lubin na Mielec. Oto kulisy rozstania z Zagłębiem

Latem trafiłeś do FKS-u Stali Mielec z Zagłębia Lubin. Opowiedz nam o kulisach. Co zdecydowało, że akurat Stal?

Mój kontrakt z Lubinem się skończył i moja przygoda z piłką w Lublinie się skończyła i to był głowny powód zmiany klubu. Chciałem kontynuować to, co robię już w I lidze, bo wcześniej grałem w rezerwach Zagłębia. Nie dostałem szansy w Ekstraklasie, choć w moim odczuciu pukałem do pierwszej drużyny. Tymczasem w klubie dostawałem taki, feedback, że to raczej nie ten moment dla mnie na Ekstraklasę. Chciałem więc po odejściu udowodnić, że jestem w stanie rywalizować już na wyższym poziomie rozgrywkowym.

Dlaczego Mielec? To jest to klub na pewno z historią, tradycją, z kibicami, ze wspaniałymi wspomnieniami i z przyszłością ekstraklasową. Od samego początku wszyscy bardzo chcieli w klubie, abym tutaj dołączył. Widziałem chęć współpracy ze mną i dania mi szansy rozwoju. Uznałem to za odpowiedni klub. 

W Zagłębiu po prostu nie wiązano przyszłości z Tobą? Nie było tematu przedłużenia umowy?

Kiedy zaczynałem zeszły sezon, czułem, że może to być ostatni rok w Lubinie. Miałem kontrakt do czerwca, nikt ze mną nie rozmawiał o przedłużeniu. Miałem automatyczny zapis, że jeśli zagram w pierwszym zespole, to zostanie on przedłużony, ale nie zagrałem i zapis się nie aktywował.

Paweł Kruszelnicki – zmiany klubów (źródło: Transfermarkt.de)

Zimą klub nie chciał mnie sprzedać, plan na mnie był taki, abym wypełnił kontrakt i pomógł drużynie do lata i dopiero odszedł. Nie było żadnych rozmów o zostaniu w Lubinie.

Czujesz do kogoś żal o tę sytuację?

Ja tego już nie rozpamiętuję, bo tak jak wspomniałem, byłem przygotowany na to, że to mój ostatni sezon. Czułem, że to może być moment pożegnania. Miałem już 22 lata, ciągle grałem w rezerwach… Czułem, że mogłem odejść wcześniej, aby się rozwijać, ale stało się, tak jak się stało. Nie mam do nikogo żalu. Było mi tam bardzo dobrze, miałem i mam do dziś wielu znajomych i czułem się w klubie bardzo dobrze.

Myślę, że Zagłębie też miało taki trudniejszy moment wiosną i może dlatego nie zadbano o mój kontrakt. Klub walczył o utrzymanie w Ekstraklasie i w II lidze, było wiele zmian – od trenerów po prezesów. Wiele pewnie rzeczy się na to wszystko nałożyło i może nie było nawet czasu, aby rozmawiać o mojej przyszłości. 

Pożegnałem się może w niedobrych stosunkach czy atmosferze, ale nie mam w głowie żalu. Nikogo nie obwiniam i cieszę się dziś z miejsca, w którym jestem. Kibicuje dalej Zagłębiu. 

Piłkarz FKS-u Stali Mielec inspiruje się Vitinhą!

Jakie są twoje największe marzenia piłkarskie?

Jeśli chodzi o takie kwestie krótkofalowe, to moim największym celem jest to, aby cały sezon robić to, co teraz. Rozwój jest najważniejszy i chcę też realizować swoje cele, jakie sobie założyłem, jeśli chodzi o statystyki. 

Długofalowo? Chciałbym trafić do Ekstraklasy, a później też wyjechać za granicę. To jest takie moje marzenie. Gra w reprezentacji Polski też jest wielkim moim marzeniem.

Oshee
Oshee

Moim największym celem jest, żeby cały sezon zrobić to, co teraz robię i żeby w sumie Patrzeć na to, żeby się rozwijać cały czas i zdobywać jakieś tam swoje cele. Przede wszystkim, które sobie założyłem na sezon. Bo gdzieś tam mówię o statystycznie.

Grasz w pomocy. Masz jakiegoś idola, piłkarza, którym się inspirujesz?

Na pewno podglądam grę wielu zawodników. Staram się obserwować i podpatrywać jakieś zachowania i przekładać je na boisko. Na pewno dużo czerpię z gry Vitinhi, ale nie jest też tak, że mam jakiegoś jednego idola. Inspiruje się wieloma zawodnikami.

A w FKS Stali? Masz jakiegoś takiego może mentora? Mimo że jesteście młodą szatnią.

Oj tak. Kiedy trafiłem do Mielca, wiedziałem, że będę tutaj miał coś ,czego nie miałem wcześniej – możliwość podpatrywania starszych, doświadczonych kolegów.

Od początku obserwowałem czy Piotrka Wlazło czy Maćka Domańskiego. Ich zachowania, poszczególne aspekty gry. Słucham ich opinii. Chociaż czasami są one różne, to lubię ich słuchać. Z niejednego pieca chleb już jedli i potrafią się wypowiedzieć o piłce w inny, ciekawy sposób. Mają ciekawe spojrzenie i wiem, że to też pomoże mi w rozwoju. Cieszę się, że mogę z nimi dzielić szatnię. 

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Robert Lewandowski postanowił! To zrobi w najbliższym okienku transferowym!
Ten klub walczy o pierwszy awans do Ekstraklasy w historii! Świetna forma
Zasłużony polski klub po trudnej serii wychodzi na prostą. “Priorytetem jest to, aby zdobyć jak najwięcej punktów do końca rundy”
Wisła Kraków – Polonia Warszawa: zapowiedź, data, transmisja. Gdzie oglądać?
Feio dostał pytanie o Legię! Odpowiedź nie pozostawia złudzeń. „Ubolewam”
Kolejny wielbłąd Łubika! Co zrobił bramkarz!? Górnik z pierwszą porażką od sierpnia [WIDEO]
Pietuszewski znów bez powołania! Jan Urban wyjaśnia
Dlatego Jan Urban powołał debiutantów! Selekcjoner wyjaśnia
Iordanescu pożegnał się z Legią! „Na zawsze pozostanę kibicem”
Adam Nawałka może objąć Wieczystą. Są nowe wieści!