FC Barcelona chce piłkarzy z europejskiej czołówki
“Blaugrana” zakończy ten sezon bez żadnych trofeów. Mistrzostwo Hiszpanii wygrał Real Madryt, Puchar Króla przypadł Athleticowi Bilbao, a z rywalizacji w Lidze Mistrzów Barcelona odpadła już w półfinale. Sobotni mecz z Gironą, który “Barca” przegrała 2:4, uświadomił wszystkim w klubie, że potrzebne są gruntowne zmiany w składzie. Kataloński klub zamierza się wzmocnić na co najmniej trzech pozycjach. Do klubu ma trafić rozgrywający w stylu Sergio Busquetsa, środkowy pomocnik, skrzydłowy i – w miarę możliwości – napastnik.
Jeśli chodzi o rolę Busquetsa, na liście życzeń Barcelony zostały dwa nazwiska. To Joshua Kimmich z Bayernu Monachium i Martin Zubimendi z Realu Sociedad. Pierwszy wciąż czeka na to, jak będzie wyglądał Bayern w przyszłym sezonie, zaś drugi przyciąga zainteresowanie angielskich gigantów. Pion sportowy Barcelony patrzy też na dwóch skrzydłowych – Daniego Olmo z RB Lipsk i Nico Williamsa z Athleticu Bilbao. Za Olmo trzeba zapłacić aż 60 milionów euro. Nieco tańszy jest Williams, za którego Athletic chce dostać “tylko” 10 milionów mniej.
Marzeniem klubu pozostaje finalizacja transferu Bernardo Silvy, który już od dawna chce zostać zawodnikiem “Dumy Katalonii”. W umowie Portugalczyka z Manchesterem City znajduje się klauzula odstępnego o wysokości 58 milionów euro. Tak wielkie wydatki mogą jeszcze bardziej nadwyrężyć cierpiący budżet Barcelony. Władze Katalończyków liczą jednak na to, że po naprawieniu sytuacji finansowej wejdzie w życie zasada 1:1, na mocy której klub będzie mógł przeznaczyć na transfery tyle, ile na nich zarobi. Ten przepis mógłby ułatwić “Barcy” sprowadzenie napastnika, który w przyszłości zastąpiłby Roberta Lewandowskiego.