Tym razem Niemcy zremisowali z Ukrainą 0:0, ale wydźwięk tego meczu jest zdecydowanie bardziej optymistyczny. Zabrakło w zasadzie tylko gola. Gospodarze najbliższego Euro stworzyli sobie w tym meczu mnóstwo dogodnych okazji bramkowych, tyle tyko, że szwankowała skuteczność. Przez pełne 90 minut gracze Nagelsmanna musieli się zmagać ze stojącym niemal w komplecie na dwudziestym metrze przeciwnikiem, który ustawił się wyjątkowo defensywnie (5-4-1). No i trzeba przyznać, że radzili sobie całkiem nieźle z rozbijaniem tego betonu. Zabrakło tylko i aż wisienki na torcie. Co można z tego meczu zapamiętać i wyciągnąć? Oto 5 subiektywnych spostrzeżeń, które zostały mi w głowie:
Taktyczna elastyczność
Niemcy zagrali w meczu z Ukrainą w bazowej strukturze 4-2-3-1, która jednak w różnych fazach meczu zmieniała się w zależności od tego, kto był przy piłce i jacy zawodnicy byli na boisku. Kiedy jednak musieli wyprowadzać piłkę od własnej bramki, Pascal Gross robił za Toniego Kroosa i schodził na pozycję półlewego środkowego obrońcy, próbując zagrywać progresywne podania w środek. Niemcy budowali swoje ataki w schemacie 3+1, ale do pełniącego rolę pivota Roberta Andricha, co rusz schodzili niżej a to Jamal Musiała, a to Florian Wirtz i próbowali przenosić akcję piętro wyżej. Od początku meczu obaj grali bardzo wąsko, tuż przy osi boiska i często byli blisko siebie, próbując szukać się nawzajem. Odsłaniali skrajne korytarze, które zapełniali boczni obrońcy – Maximillian Mittelstaedt i Joshua Kimmich. W drugiej połowie Chris Fuehrich i Max Beier, którzy pojawili się na boisku na obu skrzydłach, rozszerzyli nieco grę Niemców i próbowali zejściami spod linii bocznej do środka zdynamizować ataki. A propos Fuehricha – świetnie funkcjonował na lewej stronie w parze z Maximilianem Mittelstaedtem. Widać było między nimi nić porozumienia z klubu. Na ich współpracy korzystał także Deniz Undav, któremu obaj stworzyli kilka dogodnych sytuacji podbramkowych. W ogóle można odnieść wrażenie, że Nagelsmann chętnie stawia na klubowe bloki – na prawej stronie królował Bayern (Kimmich i Musiala), na lewej Stuttgart (Mittelstadt i Fuehrich), a w środku Bayer (Tah, Andrich i Wirtz).
Głębia kadry
Niemcy grali bez Antonio Ruedigera, którego piłkarze z Bundesligi wskazali ostatnio jako najlepszego obecnie obrońcę na świecie, Toniego Kroosa, Nico Schlotterbecka, Leroya Sanę i Nicolasa Fuellkruga, a mimo to mieli kim reagować na wydarzenia boiskowe. Bardzo dobrą zmianę dał Chris Fuehrich, a wręcz rewelacyjną Maximilian Beier, o którym się mówi, że może być tym nieszczęśnikiem, którego Nagelsmann jeszcze skreśli z kadry. Beier podjął wyzwanie. Po wejściu na boisko wszędzie go było pełno, dwa razy groźnie uderzał na bramkę Turbina (raz w wewnętrzne spojenie bramki, ale piłka wyszła w pole), do tego wykreował 2 bardzo dobre sytuacje strzeleckie. Pokazał, że może być bardzo wartościowym zmiennikiem z ławki, który wniesie na boisko tempo i świeżość. Tylko jedno niecelne podanie (na 29) zaliczył po wejściu na boisko Aleksandar Pavlovic, który przez te kilkanaście minut na boisku grał z dużą swobodą i pewnością, mimo iż przecież był to jego debiut w kadrze. W kilku dogodnych sytuacjach znalazł się Deniz Undav, który choć gola nie strzelił, był niezwykle aktywny i trudny do upilnowania dla rywala. No ma Nagelsmann w kim wybierać.
Zabezpieczanie kontr
O ile z kreacją i z atakiem pozycyjnym Niemcy nie mieli w tym meczu większych problemów, o tyle z zabezpieczaniem kontr bywało różnie. Ukraińcy potrafili błyskawicznie przejść z piłką na ich połowę i doprowadzać do sytuacji 3 na 3 czy nawet 2 na 2. Drużyna Nagelsmanna, co oczywiście nie jest żadną niespodzianką, mocno ryzykuje, grając bardzo wysoko ustawionymi bocznymi obrońcami. Jeśli kontrpressing nie zadziała, to sprawny dyrygent w środku pola potrafi wypuścić szybkiego kolegę na wolne pole i zainicjować arcygroźny atak. Większość z tych ataków udało się Niemcom skasować, wiele z nich nawet w zarodku (ba, odebrali Ukraińcom kilka piłek po kontr pressingu nawet w ich polu karnym!), ale jednak z tempem Mychajła Mudryka nie do końca sobie radzili. Wydaje się, że w tym aspekcie Nagelsmanna czeka jeszcze trochę pracy z zespołem. Nie zawsze ten balans między graczami zaangażowanymi w atak a tymi, którzy bronią dostępu do własnej bramki, był właściwy.
Problemy Kimmicha w obronie
W poprzednim roku Niemcy rozegrali 11 oficjalnych meczów i stracili w nich aż 22 gole. Średnio 2 gole na mecz, czyli bardzo dużo. W tym roku, w trzech rozegranych spotkaniach stracili tylko jednego gola, mimo iż za rywali mieli Holendrów czy Francuzów. Postęp w grze defensywnej widoczny jest więc gołym okiem. Ukraińcy z rzadka przedostawali się na przedpole bramki Neuera, ale jeśli już to robili, to szukali swojej szansy na prawej stronie Niemców, a więc tam, gdzie operuje Joshua Kimmich. I raczej nie działo się to przypadkowo. Kimmich był najsłabszym ogniwem w defensywie i bardzo często wpuszczał swoją stroną rywala w tercję obronną i nie zawsze zdążał z powrotem. Kilka razy skórę ratował mu Waldemar Anton. Lewa strona z Mittelstaedtem była o wiele szczelniejsza. Musi Nagelsmann pokombinować, jak lepiej zabiezpieczyć tę stronę podczas Euro w momentach, kiedy Kimmich dubluje pozycję skrzydłowego.
Co z Guendoganem?
To nie był jego mecz. Guendogan należał do najsłabszych piłkarzy w swojej drużynie. Długimi fragmentami niewidoczny na boisku, raz zmarnował bardzo dogodną okazję do strzelenia gola, raz fatalnie podał w kontrze i szansę diabli wzięli. Bastian Schweinsteiger zastanawiał się nawet po meczu na antenie ARD, czy powrót Sane, po karencji za kartki, nie będzie dla Guendogana oznaczał braku miejsca w wyjściowym składzie. Można było odnieść wrażenie, że przez swoje wysokie ustawienie i tłok, jaki Ukraińcy generowali na własnym przedpolu (potęgowany jeszcze wąską grą Wirtza i Musiali) nie za bardzo potrafił sobie znaleźć miejsce na boisku, zbyt rzadko był pod grą. Nie kreował sytuacji, najwięcej piłek wymienił z Robertem Andrichem i Waldemarem Antonem, a więc piłkarzami defensywnymi. Tutaj jest jeszcze sporo rezerw. A to oznacza, że Niemcy mogą grać jeszcze lepiej niż wczoraj.