Tylko jeden gol Holendrów do przerwy
Pierwsze fragmenty spotkania były rarytasem dla kibiców zasiadających na trybunach, jak i telewidzów – Rumuni ruszyli wysokim pressingiem i gra niemal nieustannie toczyła się na połowie Holendrów. Za ich bramką siedziała potężna grupa ubranych w żółte koszulki rumuńskich fanów, których energia i żywiołowe reakcje zapewniły niezwykle interesujący początek tego starcia.
Podopieczni Edwarda Iordanescu zaskakiwali intensywnością i wręcz agresją, a w 14. minucie mogli zaskakująco wyjść na prowadzenie, ale piłka po pięknym strzale Dennisa Mana przeleciała tuż nad poprzeczką. Niewykorzystana sytuacja zemściła się pięć minut później – Cody Gakpo dostał piłkę na lewym skrzydle, łatwo poradził sobie z Andreiem Ratiu, po czym pięknym uderzeniem po długim słupku dał Holendrom prowadzenie.
Po straconej bramce animusz Rumunów zdecydowanie osłabł. To zawodnicy Ronalda Koemana prowadzili grę i nabijali statystyki zarówno jeśli chodzi o posiadanie piłki, jak i rzuty rożne. Po jednym z nich na 2:0 mógł podwyższyć Stefan de Vrij, ale zabrakło mu nieco szczęścia i dokładności.
Stracony gol nie był jedyną złą wiadomością dla Rumunów. W 38. minucie boisko z kontuzją musiał opuścić Vasile Mogos, a jego miejsce zajął Bogdan Racovițan z Rakowa Częstochowa. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, ale Holendrzy równie dobrze mogli, a wręcz powinno prowadzić większą różnicą bramek.
Holandia dopełnia formalności i melduje się w ćwierćfinale
Pierwsze minuty po zmianie stron również należały do Rumunów, ale tym razem nie przełożyło się to na choćby jedną groźną akcję pod bramką Barta Verbruggena. Ponownie konkretniejsi byli Holendrzy – najpierw Memphis Depay, a następnie Virgil van Dijk mieli najlepsze okazje do podwyższenia prowadzenia. Tym razem również zawiodła skuteczność, która od początku meczu była ich największym problemem.
Po upływie godziny gry ponownie dał o sobie znać Cody Gakpo. Zawodnik Liverpoolu w 63. minucie przeprowadził świetną indywidualną akcję, a jego uderzenie z 20 metrów świetnie wybronił Florin Nita. Kilkadziesiąt sekund później Gakpo cieszył się z bramki – trafił do siatki po odbiciu piłki przez Donyella Malena, ale arbitrzy słusznie dopatrzyli się spalonego i nie uznali tego gola.
W 80. minucie sędzia Felix Zwayer podjął kontrowersyjną decyzję. Uznał, że Denis Alibec za wysoko uniósł nogę i sfaulował Denzela Dumfriesa, choć z powtórek wynikało, że była to mocno przesadzona interpretacja. Gdyby nie gwizdek, Rumuni mogliby wyjść na czystą pozycję i stworzyć co najmniej groźną sytuacją. Chwilę później Holandia ponownie wykorzystała sytuację i podwyższyła na 2:0.
Cody Gakpo wbiegł w pole karne i przy linii końcowej wszedł w pojedynek z Radu Dragusinem. Rumuński obrońca był przekonany, że piłka wyjdzie za boisko, ale tak się nie stało. Zawodnik Liverpoolu zdołał dograć do Malena, a ten z najbliższej odległości podwyższył rezultat na 2:0.
W końcówce Holandia kontrolowała przebieg meczu i pomimo sporej nieskuteczności, w doliczonym czasie gry podwyższyła na 3:0. Bohaterem ponownie okazał się Donyell Malen, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i bez żadnego kłopotu pokonał Florina Nitę, ustalając rezultat na 3:0. W ten sposób Holendrzy z dość dużą dozą spokoju wygrali to spotkanie i awansowała do ćwierćfinału, w którym zagra ze zwycięzcą pary Austria – Turcja.
Rumunia – Holandia 0:3
Gole: Gakpo 20′, Malen 83′, 90+3′
Żółte kartki: Marin, Stanciu – Dumfries
Wyjściowy skład Rumunii: Nita – Mogos, Burca, Dragusin, Ratiu – Marin, Hagi, Marin, Stanciu, Man – Dragus
Wyjściowy skład Holandii: Verbruggen – Ake, van Dijk, de Vrij, Dumfries – Reijnders, Simons, Schouten – Gakpo, Depay, Bergwijn