Początkowa przewaga Śląska
Na początku oba zespoły wielokrotnie popisywały się niedokładnością. Zagrania nie były precyzyjne, a na pierwszą ciekawą akcję kibice musieli czekać aż do 12. minuty. Kapitan gospodarzy Erik Exposito oddał wtedy niecelne uderzenie blisko 16. metra od bramki strzeżonej przez Jędrzeja Grobelnego. Wraz z upływem czasu WKS czuł się coraz pewniej. Gospodarze starali się rozgrywać i budować kolejne akcje.
Na starcie całkiem nieźle funkcjonował duet napastników Exposito — Klimala. Zawodnicy szukali siebie w polu karnym Kiedy jeden opuszczał szesnastkę w celu rozegrania piłki, drugi szukał dogodnej pozycji i czekał na zagranie. W dalszej części gra drugiego z nich, nie wyglądała już zbyt dobrze.
Warciarze z kolei nie weszli dobrze w ten mecz. Wydawało się, że mają kłopoty z upilnowaniem ruchliwych zawodników ofensywny Śląska. Przyjezdni ograniczali się do prób ataków z kontry i dalekich wrzutek. Widać było, że podopieczni Dawida Szulczka szukają dośrodkowań w pole karne, ponieważ tam czaił się Adam Zrelak, który musiał rywalizować z rosłymi bułgarskimi defensorami. Warto wspomnieć, że duet Petkov — Petrov był wzmocniony o etatowego młodzieżowca Trójkolorowych Łukasza Bejgera. Silna linia obrony nie przepuszczała ataków Zielonych.
Kluczowym momentem pierwszej połowy była sytuacja, gdzie po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Nahuela, a ten oddał strzał niespodziewanie od razu po przyjęciu. Hiszpański pomocnik popisał się wyjątkowo precyzyjnym uderzeniem z dystansu i wyprowadził Śląsk na prowadzenie w 26. minucie. 27-latek po raz kolejny pokazał, że potrafi zachwycić swoimi strzałami wszystkich kibiców na stadionie. Co ciekawe, gdy Nahuel strzela gola, Śląsk nie przegrywa. Tak było do tej pory aż w ośmiu przypadkach.
Jak zwykle w przypadku meczów Trójkolorowych aktywny był najlepszy strzelec Ekstraklasy — Exposito. Snajper walczył o każdą piłkę i wchodził w pojedynki z obrońcami. Wyjątkowo dobrze wyglądał także Tommaso Guercio, dla którego był to dopiero drugi mecz w barwach wojskowych. Do końca pierwszej części spotkania obraz gry nie uległ już zmianie.
Emocjonalny rollercoaster
Druga część meczu była naprawdę szalona. Rozpoczęła się dla fanów Śląska chwilą grozy. Na murawie leżał Exposito. Kapitan potrzebował pomocy sztabu medycznego, ale po chwili wrócił na murawę.
W 49. minucie meczu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Tomas Prikryl. Czech nierozważnie faulował grającego po raz pierwszy w wyjściowym składzie Guercio i musiał opuścić boisko. W tym momencie plan Warciarzy jeszcze bardziej się skomplikował. Nie stwarzali sytuacji, grając w jedenastu, więc osłabienie wydawało się być już barierą nie do przeskoczenia, ale goście zaskoczyli wszystkich, Niespodziewanie w 56. minucie meczu Łukasz Bejger zanotował samobójcze trafienie. Obrońca walczył o pozycję ze Zrelakiem i pechowo trącił piłkę, która pechowo wpadła do bramki Leszczyńskiego.
Wrocławianie byli zszokowanie po stracie bramki. Wszyscy na stadionie myśleli, że mecz układa się po ich myśli, ale podopieczni Dawida Szulczka nie odpuścili. Gol był dla nich impulsem do działania. Oczywiście to Śląsk w dalszym ciągu starał się rozgrywać, ale ponownie w ich poczynania wdzierała się nerwowość. Kolejne akcje nie przynosiły efektów, więc Jacek Magiera zdecydował się na szereg zmian. Na murawie pojawił się między innymi bohater wrocławskiej publiczność Piotr Samiec-Talar, grający dopiero drugi mecz w Ekstraklasie Jakub Jezierski oraz kolejny napastnik Patryk Szwedzik.
Śląsk bił głową w mur przez resztę regulaminowego czasu gry. Przełamanie przyszło w 91. minucie kiedy sprawy w swoje ręce, a w zasadzie nogi wziął Erik Exposito. Hiszpański snajper strzelił 16. gola w sezonie i zapewnił Śląskowi arcyważne zwycięstwo. Samiec-Talar wypatrzył w polu karnym kapitana swojego zespołu i zagrał mu precyzyjną piłkę. Najlepszy strzelec naszej ligi świetnie przymierzył i po raz kolejny zapewnił trzy punkty dla Wrocławia.
Śląsk wygrał drugi mecz w tym roku. Podopieczni Jacka Magiery umocnili się na pozycji wicelidera. Po tym spotkaniu mają na swoim koncie okrągłe 50. punktów. Z kolei zespół Warty musi skoncentrować się na kolejnych starciach, ponieważ ich sytuacja robi się coraz bardziej niepewna.