Endrick mógł zachować się lepiej
Mecz pierwszej kolejki Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Stuttgartem wielu zapadł w pamięć w dużej mierze za sprawą bramki Endricka. Młody napastnik wyprowadzając kontratak i mając możliwość zagrania do Viniciusa czy Mbappe, zdecydował się bowiem oddać strzał z pokaźnej odległości.
18-latek zdobył wtedy bramkę, więc nikt nie ośmielał się go skrytykować za brawurową decyzję. Inaczej było podczas niedzielnego meczu z Atletico. W tym spotkaniu ponownie Endrick miał świetną okazję na wyprowadzenie kontry. Podprowadził piłkę na około trzydziesty metr, by nie zastanawiając się oddać silne uderzenie z daleka. Tym razem chybił.
Real Madryt prowadził przy tej sytuacji 1:0. Sześć minut później, bo w piątej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy, gola wyrównującego dla Atletico zdobył Angel Correa. Wielu przypomniało sobie wtedy o sytuacji Endricka, który mógł zachować się lepiej przy groźnie wyglądającym kontrataku. Głos w tej sprawie zabrał Carlo Ancelotti na pomeczowej konferencji prasowej.
— To nie była tak klarowna sytuacja, jak ze Stuttgartem. Mógł zagrać do Bellinghama, ale nie uważam tego za dramat – przyznał szkoleniowiec Realu Madryt.