Michał Pol: – Wszyscy wiedzą, że druga żółta kartka w piłce nożnej musi oznaczać pokazanie czerwonej kartki i wykluczenie z gry. Jak to możliwe, że sędzia meczu Lille – Aston Villa pozwolił bramkarzowi gości bronić dalej z dwiema żółtymi kartkami?
Rafał Rostkowski: – W „Przepisach gry” jest taki fragment: „Napomnienia (ŻK) oraz reprymendy udzielone zawodnikom i osobom funkcyjnym podczas zawodów nie obowiązują podczas karnych (serii rzutów karnych).”. Mało kto o tym wie, nawet wielu sędziów zdziwiło się, kiedy taki zapis został wprowadzony, ale jest on faktem i obowiązuje.
Jaki to ma sens?
Przyznaję, że ten sens jest bardzo wątpliwy, bardzo dyskusyjny. Gdybym miał glosować w tej sprawie, osobiście byłbym przeciw, bo to zaburza logikę karania żółtymi kartkami.
To po co wprowadzono ten przepis?
Jego autorom chodziło o to, żeby w czasie rzutów karnych drużyny nie traciły bramkarzy i żeby karnych nie musiał potem bronić jakiś zawodnik z pola. Ma to związek z tym, że w „Przepisach gry” jest też taki fragment: „Jeżeli bramkarz popełni przewinienie i w jego wyniku rzut jest powtórzony, bramkarz zostaje ostrzeżony (reprymenda) za pierwsze przewinienie; za każde kolejne przewinienie (przewinienia) bramkarz zostaje napomniany.”.
Wielu bramkarzy broni rzuty karne będąc na styku linii bramkowej, czyli ocierając się o złamanie przepisu. Jeżeli bramkarz w czasie meczu zobaczył już pierwszą żółtą kartkę, a potem na przykład w pierwszej serii rzutów karnych dostaje reprymendę za nieprawidłową obronę, to po drugiej serii i opuszczeniu linii bramkowej niechcący zbyt wcześnie może dostać drugą żółtą kartkę. Bez tego kontrowersyjnego zapisu o „nieobowiązywaniu napomnień podczas karnych” musiałby zostać ukarany czerwoną kartką i wykluczony z kolejnych serii. Ten zapis daje więc bramkarzom niejako trzecią szansę.
Ale przecież Martinez zobaczył tę drugą żółtą kartkę nie za obronę rzutu karnego, lecz za swoje zachowanie poza polem karnym.
I to jest negatywny skutek uboczny wprowadzenia tego przepisu. Widać jak na dłoni, że przepis jest wadliwy.
Za co dokładnie sędzia ukarał bramkarza Aston Villi?
Tego też nie wiadomo, ponieważ nawet w relacji na żywo na stronie UEFA.com o tej drugiej żółtej kartce nie ma ani słowa. Podobnie jak w pomeczowym raporcie, który również jest już dostępny na oficjalnej stronie UEFA. Może ta kartka jest pominięta dlatego, że „Napomnienia (ŻK) oraz reprymendy udzielone zawodnikom i osobom funkcyjnym podczas zawodów nie obowiązują podczas karnych (serii rzutów karnych)”, a może dlatego, że formalnie tej kartki być może nie ma…
Jak to? Przecież wszyscy widzieli, że sędzia ją pokazał.
Tak, a po chwili wykonał takie gesty, jakie sędziowie wykonują, gdy anulują kartkę po interwencji VAR. Tutaj takiej interwencji nie było, przynajmniej oficjalnie nic o tym nie wiadomo, ale arbiter mógł dostać jakiś sygnał od sędziego asystenta lub od sędziego technicznego. A może tylko uspokajał zawodników, że zgodnie z przepisami nie pokaże czerwonej kartki, ale uspokajał ich takimi gestami, które wprowadziły jeszcze więcej wątpliwości.
Czy pamiętasz jakąś inną podobną sytuację z dwiema żółtymi kartkami dla tego samego zawodnika bez kartki czerwonej?
Sędziowaniem zajmuję się od dziecka, ale taką sytuacje widziałem dopiero pierwszy raz. Kiedyś słynny był przypadek z meczu Chorwacja – Australia podczas mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku. Sędzia Graham Poll z Anglii pokazał wtedy Chorwatowi drugą żółtą kartkę, ale nie zorientował się, że ten piłkarz jedną już na koncie miał. Wykluczył go dopiero po trzeciej żółtej kartce.
Rozmawiał Michał Pol