HomePiłka nożnaEmiliano Martinez bohaterem rzutów karnych! Aston VIlla w półfinale Ligi Konferencji

Emiliano Martinez bohaterem rzutów karnych! Aston VIlla w półfinale Ligi Konferencji

Źródło: Własne/Viaplay

Aktualizacja:

W rewanżowym spotkaniu w ramach ćwierćfinału Ligi Konferencji, Lille przegrało na własnym stadionie z Aston Villą po rzutach karnych. Całe spotkanie, pierwszy raz po urazie zagrał reprezentant Polski – Matty Cash, który zdobył bramkę na wagę dogrywki.

Matty Cash

sportpix / Alamy

Anglicy nie dojechali na pierwszą połowę

Łatwo było wysnuć wniosek, jak to spotkanie może wyglądać. Z uwagi na to, że ekipa z Ligue 1 była na debecie, musiała od początku ruszyć z atakami na bramkę Emiliano Martineza. I mimo tego, że tempo tych ataków nie było jakoś bardzo intensywne, pierwsze celne uderzenie gospodarzy zamieniło się w gola na 1:0 w 15.minucie. Doskonale wykończył podanie swojego kolegi Yusuf Yazici i rywalizacja w Lille rozpoczęła się od nowa.

Zaskakująca mogła być postawa drużyny z Birmingham w pierwszej połowie. Aston Villa nawet po stracie bramki, nie kwapiła się do huraganowych ataków, nawet nie myślała o tym, aby szybko wrócić do jednobramkowej przewagi w tym dwumeczu. To zdecydowanie zespół Paulo Fonseci był bliżej podwyższenia prowadzenia, co dałoby im awans do półfinału rozgrywek.

Sytuację bramkową na wyrównanie w 43.minucie miał nasz reprezentant Polski – Matty Cash. Jednak w momencie podania, obrońca gości był na pozycji spalonej. W efekcie czego w statystykach po pierwszej połowie, w kategorii strzały oraz strzały celne po stronie Aston Villi widniało okrągłe zero.

Polak uratował swój zespół

Przebieg gry po przerwie się nie zmienił. To Lille ewidentnie było bardziej gotowe mentalnie na walkę o awans. Aston Villa była zdecydowanie bezradna. Z każdą kolejną minutą w drugiej połowie, francuski zespół coraz mocniej naciskał, aby jeszcze w regulaminowym czasie gry wyeliminować zespół z Birmingham.

Fakt jest taki, że nie od początku drużyna Fonseci bardzo mocno intensyfikowała swoje działania w ataku. Pierwszy kwadrans drugiej połowy to była bardziej spokojna wymiana podań, bez klarownych sytuacji do podwyższenia wyniku. Po godzinie gry, Lille znowu mocniej “siadło” na przeciwnika i w 68.minucie podwyższyło prowadzenie. W efekcie czego, na tę chwilę to gospodarze byli bliżej kolejnego etapu rozgrywek.

Po tym ciosie jakim zdecydowanie był gol Benjamina Andre, Aston Villa wreszcie ruszyła do ataku. Trzeba tutaj wyróżnić naszego reprezentanta – Matty’ego Casha za działania w ofensywie. Polak często podłączał się do gry w ataku i w 83. minucie miał znakomitą szansę na gola dającego dogrywkę. I boczny obrońca potwierdził dobra dyspozycję przywracając do życia swoją drużynę. W 87. minucie Cash doskonale wykorzystał zamieszanie w polu karnym i mocnym strzałem zdobył bramkę dającą dogrywkę.

Zadecydowały rzuty karne

W dogrywce, mecz nam się trochę wyrównał. W 100.minucie znakomitą okazję mieli goście, ale na wysokości zadania stanął bramkarz Lille – Lucas Chevalier. Dodatkowy czas gry jednak rozstrzygnięcia nie przyniósł. Obie drużyny w ostatnim kwadransie bardziej oczekiwali już na rzuty karne, aniżeli próbowali zdobyć zwycięską bramkę.

Jedenastki lepiej wykonywali goście z Anglii. Również, dzięki dwóm wybronionym uderzeniom przez Martineza to Aston Villa gra dalej. W półfinale drużynę z Birmingham czeka starcie z kimś z pary Fenerbahce – Olympiakos.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Totalne szaleństwo! Tak wyglądają plany Arabii Saudyjskiej na mundial 2034!
Harry Kane pobił rekord Haalanda. Dodatkowo zdeklasował Lewandowskiego
Wielkie szczęście reprezentacji Polski! Biało-Czerwoni zyskają na spadku
Legia zagięła parol na obrońcę. Transfer wewnątrz Ekstraklasy
Najciekawsza liga może zrobić się jeszcze ciekawsza. Ostatni dzwonek
Balda go odrzucił z uśmiechem na ustach. Jagiellonia poszła na całość
Gwiazda muzyki pomogła angielskiemu klubowi! Przekonała piłkarza do transferu
Pogoń Szczecin w końcu to zrobi. Trener daje nadzieję
Królewski wyjaśnił przyszłość Wisły Kraków! Chodzi o trenera
Adrian Siemieniec ocenił wynik Jagiellonii. Powiedział bez ogródek