Polskie drużyny zbyt szybko sprzedają
Bardzo rzadko zdarza się w ostatnich latach w Ekstraklasie, by jakaś drużyna była w stanie odrzucić mocną ofertę za swojego utalentowanego piłkarza czekając na jego mocniejszy rozwój i jeszcze większe zyskanie na wartości. Temat ten poruszył Mateusz Borek zwracając uwagę na różnice względem poprzednich dekad.
— Chciałbym pod rozwagę rzucić jedną myśl: moim zdaniem generalny bieżący rozwój futbolu nie pozwala polskim klubom na budowanie wielkości, tożsamości – mówię tutaj o liczbie Polaków, takich klasowych w składzie. Zmierzam do tego, że jednak taka Wisła pod skrzydłami Henryka Kasperczaka – ona, mając reprezentantów Polskich, płacąc dobre pieniądze, ale jednak niekonkurencyjne względem zachodu, potrafiła trzymać w jednej drużynie Sobolewskiego, Szymkowiaka, Kosowskiego, Żurawskiego, Frankowskiego, Głowackiego, Baszczyńskiego i kilku innych zawodników – zaczął współzałożyciel Kanału Sportowego
— Dzisiaj się to kompletnie zmieniło. Wtedy musiałeś się wyróżnić w pucharach, ktoś musiał przyjechać, dziesięć razy cię obejrzeć, zobaczył cię trzy razy w kadrze i dopiero wtedy kupił cię za granicę. Dzisiaj jest taka kasa, jest taka kasa do wydania, w piłce europejskiej: każdej, po Anglię, Włochy czy Niemcy, że co tylko się w miarę rusza, dwa razy prosto kopnie piłkę, ma 18 lat – już wyjeżdżają. Nie ma tego czasu, by oni nawet pograli w Ekstraklasie, byśmy się pocieszyli tymi gwiazdami. Przykładowo sześcioma-siedmioma w Legii, Lechu, Wiśle, innych klubach. Bo teraz ktoś się tylko wyróżnia, 18-19 lat, to już pięć lub sześć milionów i wyjazd, od razu wyjazd. Bo dla tych zagranicznych klubów nie jest żaden problem kupić dziesięciu czy piętnastu zawodników po parę milionów, niech dwóch czy trzech wypali. Tamtych się wypożyczy i zobaczymy jak się rozwiną – zakończył Mateusz Borek.