HomePiłka nożnaDodatkowe treningi i wizyta u fryzjera. Kamiński chce wrócić do gry

Dodatkowe treningi i wizyta u fryzjera. Kamiński chce wrócić do gry

Aktualizacja:

Ostatni sezon Jakub Kamiński najchętniej wymazałby z pamięci. Teraz jednak wychowanek poznańskiego Lecha chce odzyskać miejsce w wyjściowej jedenastce, a symbolem odrodzenia ma być… nowa fryzura.

Jakub Kamiński

Jakub Kamiński. Fot. Alamy

NIEZROZUMIAŁY ZJAZD

Z jednej strony wybrać sobie na pierwszy zagraniczny zespół VfL Wolfsburg to spore wyzwanie, bo mowa w końcu o jednym z najbogatszych klubów w Niemczech, który – choć ma za sobą wahania – w ostatnich latach grywał jednak w Lidze Mistrzów (2015/16 i 2021/22) czy Lidze Europy (2014/15 i 2019/20). Z drugiej strony jednak – jeśli ktokolwiek płaci za 20-latka 10 milionów euro, to znaczy, że mocno w niego wierzy i chce zadbać o jego rozwój. Tak czy owak błyskotliwy skrzydłowy w Bundeslidze odnalazł się fantastycznie już w pierwszych miesiącach. Niemal z miejsca stał się zaufanym żołnierzem Niko Kovaca, który ustawiał go na różnych pozycjach i w każdej z ról Polak spisywał się co najmniej dobrze. Najczęściej grywał jako lewoskrzydłowy, choć dość solidnie obłożony zadaniami defensywnymi. Pewnie między innymi stąd dość skromny, choć przyzwoity bilans – cztery gole i trzy asysty. W wielu meczach chorwacki szkoleniowiec wolał go zresztą przerzucić nawet na pozycję prawego obrońcy, byle nie ściągać z placu, co koniec końców zaowocowało ponad dwoma tysiącami minut spędzonych na boiskach ligowych.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, więc po tak udanym debiutanckim sezonie spodziewaliśmy się, że kolejny będzie jeszcze lepszy. Było jednak zupełnie odwrotnie. Już latem mogła zapalić się pierwsza lampka ostrzegawcza, gdy „Wilki” zakontraktowały kilku kolejnych zawodników ofensywnych, dając tym samym sygnał, że chcą wrócić na arenę międzynarodową i o regularną grę będzie jeszcze trudniej. 22-latek był jednak na nieco uprzywilejowanej pozycji, bo przecież wciąż drużynę prowadził lubiący go trener i – w przeciwieństwie do nowo poznanych kolegów – nie musiał aklimatyzować się w zespole. Koniec końców spędził jednak na boisku ledwie 465 minut, nie strzelił ani jednego gola, a na pocieszenie mógł się jedynie pochwalić dwoma asystami. Z perspektywy czasu trudno zrozumieć konsekwencję, z jaką pomijał go w ostatnich miesiącach Kovac, choć trzeba uczciwie przyznać, że zimą Chorwat dał skrzydłowemu szansę odbudowy. Regularnie wystawiał go w sparingach, a po wznowieniu rywalizacji ligowej wypuścił go w pierwszym składzie na mecze z Mainz i Heidenheim. W obu jednak „Kamyk” spisał się mizernie i jak już został odstawiony, tak nie podniósł się z ławki do końca kadencji tego trenera.

ZBAWIENNA ZMIANA TRENERA

Światełko w tunelu pojawiło się jednak, gdy Kovaca zastąpił na stanowisku Ralph Hasenhuettl. Austriak przyszedł na Volkswagen-Arena z misją utrzymania zespołu w lidze, co już samo w sobie mówi o tym, jak beznadziejny sezon zagrał cały Wolfsburg. „Wilki” koniec końców uniknęły spadku, a i Polak zyskał na tej roszadzie. Zagrał w czterech z ostatnich pięciu spotkań i to w tym okresie zrobił pierwsze liczby. Trudno było oczywiście na bazie tych występów popadać w hurraoptymizm, ale można było uwierzyć, że u nowego trenera znów zacznie regularnie grać.

W trakcie letniego okienka transferowego VfL nie szalało już tak spektakularnie na rynku transferowym. W klubie pojawił się Kamil Grabara, ściągnięto mu też do rywalizacji Mariusa Muellera z Schalke, natomiast do wzmocnienia siły rażenia zakontraktowano wyłącznie Mohameda Amourę z Royal Union Saint-Gilloise – przy czym jest to w dużej mierze odpowiedź na problemy z obsadą pozycji napastnika. Lukas Nmecha jest bowiem notorycznie kontuzjowany, z kolei Jonas Wind sposobi się do odejścia z klubu. W kadrze jest co prawda jeszcze 33-letni Kevin Behrens, ale to piłkarz który nie będzie w stanie grać regularnie i na wysokim poziomie.

Poza tym nieco uszczupli się liczba skrzydłowych. Na wylocie z Wolfsburg jest bowiem Vaclav Cerny, który co prawda grał częściej bliżej prawej strony, ale bywały też mecze, gdy stanowił bezpośrednią konkurencję dla Polaka.

NOWA FRYZURA, NOWY KAMIŃSKI

Przede wszystkim jednak optymizm wobec sytuacji Kamińskiego wzbudzać może jego postawa w trakcie letnich przygotowań do kolejnego sezonu. Szeroko rozpisuje się o tym choćby bliski klubowi „Wolfsburger Allgemeine Zeitung”. To co w pierwszej kolejności rzuca się w oczy, gdy spojrzy się na wychowanka Lecha, to zmieniona fryzura. Pofarbowana na blond czupryna ma być dla niego pewnym symbolem rozpoczynającym nową epokę. „To sygnał dla świata zewnętrznego, że wróciłem i znów zaatakuję” – powiedział sam piłkarz.

Wizytą u fryzjera nikt jednak jeszcze miejsca w składzie nie odzyskał, dlatego też sam zainteresowany imponuje również piłkarsko. Zachwycony postępami Kamińskiego jest Hasenhuettl, który przyznał wprost, że 22-latek dostaje kolejne szanse i je wykorzystuje, a poza tym na co dzień tryska energią i optymizmem, które sprawiają, że rośnie w oczach Austriaka. Kamiński w ostatnich tygodniach w szczególności popracował też w trakcie dodatkowych treningów nad przygotowaniem fizycznym, co widać i w trakcie zajęć drużynowych, i w trakcie sparingów.

Wszystko wskazuje więc na to, że w tym sezonie reprezentant kraju odegra ważniejszą rolę w swoim zespole. Trudno dziś powiedzieć, czy będzie zawodnikiem wyjściowej jedenastki, bo w końcu chętnych do gry na bokach jest wielu – poza nim choćby Kevin Paredes, Patrick Wimmer, Tiago Tomas czy Lovro Majer. Szans od trenera powinien jednak otrzymać sporo, zwłaszcza po tak udanym obozie przygotowawczym.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

McGregor skomentował wyrok sądu! Podejmie jasne kroki
Conor McGregor usłyszał wyrok! Szybko opuścił sąd [WIDEO]
Bombardier wraca do Polski! Zawalczy na gołe pięści
Bartosiński przemówił po porażce z Chalidowem (WIDEO)
Juras docenił Quebonafide i… nawiązał do rapera z USA
Soldić ponownie zawalczy na KSW? Lewandowski podał warunek
Zawodnik UFC dostał propozycję od KSW, ale wybrał… FAME MMA. Teraz się tłumaczy
Denis Labryga wraca do klatki MMA. Przed nim prawdziwe sportowe wyzwanie
Rysiewski o reakcji Bartosińskiego po przegranej z Chalidowem. Musiał mu to wyjaśnić
To może być następny rywal Mameda Chalidowa! Hit marketingowy i sportowy