W piątkowym programie “Tylko Sport” Marcin Borzęcki i Piotr Domagała analizują, o co jeszcze grają Polacy w tym sezonie. Pierwszym Biało-Czerwonym, którego wzięli na tapet, okazał się Jakub Kiwior z Arsenalu.
Długimi miesiącami polscy kibice martwili się o dyspozycję 25-latka, bo trener Mikel Arteta praktycznie nie dawał mu szans. Ale nagle kontuzji nabawili się m.in. Riccardo Calafiori oraz Gabriel i znalazło się miejsce dla Kiwiora. A ten ze swojej szansy skorzystał, co świetnie pokazał dwumecz z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, czy niedawne spotkanie z Crystal Palace, gdzie zdobył debiutancką bramkę w Premier League.
– Kiwior wskoczył do składu, a Arteta mówi, że nie widzi różnicy względem graczy z pierwszej jedenastki. Dla kibiców reprezentacji Polski to super wiadomość. Dla kibiców Arsenalu także, bo mają rezerwowego, który może wskoczyć w razie potrzeby do składu. Ale zastanawiam się, jaka to jest informacja dla samego Kiwiora. Czy nie jest więźniem swojej dyspozycji? Bo Arsenal, przy potencjalnych negocjacjach transferowych, może pomyśleć tak: “mamy takiego gościa, trzeciego stopera tej klasy, więc nie możemy go oddać nikomu” – stwierdził Piotr Domagała w “Tylko Sporcie”.
Podobną obawę wygłosił w “Mocy Futbolu” Mateusz Borek.
– Niestety, mam taką obawę, że dzisiaj ten wspaniały czas Kuby Kiwiora może zamienić się w przekleństwo. Nie zrealizuje się przez kontuzję transfer Gabriela, który wypadł na kilka miesięcy. Do gry wróci dopiero po rozpoczęciu następnego sezonu. Nie masz dzisiaj Calafiorego, bo jest kontuzjowany, tak samo jak Tomiyasu. Musi zostać Saliba, nie puszczą go, bo to szef defensywy. Musi grać w Champions League w przyszłym sezonie. Ja po prostu się boję o to, że nawet jak rośnie cena Kiwiora, to nikt go nie puści. W perspektywie miesięcy jesiennych wyleczą się konkurenci i może się znowu okazać, że Kiwior znów będzie piłkarzem łatającym dziury – powiedział Borek.
– Mam w sobie wielki entuzjazm, ale jednocześnie sporo obaw. Jak się wyleczy Gabriel, to od razu wskoczy do składu. – dodał.