Diogo Jota nie żyje
W czwartek rano gruchnęła tragiczna wiadomość. Diogo Jota, świeżo upieczony mistrz Anglii z Liverpoolem, zginął w wypadku samochodowym na drodze A-52 w gminie Palacios de Sanabria w prowincji Zamora. 49-krotny reprezentant Portugalii podróżował ze swoim bratem, graczem portugalskiego Penafiel Andre Silvą. W trakcie wyprzedzenia miała pęknąć opona w ich Lamborghini, przez co samochód miał wypaść z drogi i stanąć w płomieniach. Od pożaru zajęła się też pobliska roślinność.
“El Mundo Castilla y León” opublikowało nagranie z miejsca wypadku:
Przypomnijmy, że Jota był piłkarzem m.in. Liverpoolu, Wolverhampton czy Atletico Madryt. W swojej karierze wygrał Ligę Mistrzów i dwukrotnie Ligę Narodów z reprezentacją Portugalii.
Ronaldo i Fernando Santos przybici śmiercią Joty
Po tragedii głos zabrał m.in. Cristiano Ronaldo, który z Jotą przez wiele lat grał w reprezentacji, a raptem kilka tygodni temu wspólnie cieszyli się z triumfu w Lidze Narodów po zwycięstwie nad Hiszpanią w serii rzutów karnych.
– To nie ma sensu. Dopiero co byliśmy razem w reprezentacji, przed chwilą się ożeniłeś. Twojej rodzinie, żonie i dzieciom składam kondolencje i życzę wszelkiej siły tego świata. Wiem, że zawsze będziesz z nimi. Spoczywajcie w pokoju, Diogo i Andre. Wszyscy będziemy za Wami tęsknić – napisał Ronaldo w mediach społecznościowych.
Emocjonalne słowa wypowiedział również Fernando Santos, były selekcjoner portugalskiej reprezentacji oraz polskiej. Pod jego wodzą Jota debiutował w kadrze w listopadzie 2019 roku.
– Jestem w szoku, brak mi słów. To bardzo smutny moment dla rodziny. Zaczynał ze mną w kadrze… To chwila żalu dla wszystkich, zwłaszcza dla tych, którzy z nim pracowali, ponieważ wszyscy go niezwykle cenili – powiedział Santos w rozmowie z radiem Antena 1.