Diogo Jota nie żyje. Przerażające szczegóły wypadku
Diogo Jota nie żyje. W czwartkowy poranek tragiczne wieści podała hiszpańska “Marca”. Mistrz Anglii z Liverpoolem z tego roku zginął w wypadku samochodowym na drodze A-52. Reprezentant Portugalii znajdował się w gminie Palacios de Sanabria w prowincji Zamora. Tragiczne wieści bardzo szybko potwierdził Liverpool, a także służby. Pogrzeb piłkarza i jego brata, który razem z nim podróżował, odbędzie się w sobotę.
Portugalskie media ujawniły kolejne makabryczne szczegóły dot. zdarzenia. Piłkarz miał wracać drogą lądową do Anglii po urlopie. Udawał się w kierunku promu. Z powodu problemów zdrowotnych unikał podróżowania samolotem. Autem miał kierować jego brat – druga z ofiar. Według mediów, w tym dziennika “Record”, auto, którym podróżowali mężczyźni miało przekroczyć prędkość. Świadkowie zaznaczają, że usłyszeli dwa huki. pierwszy z nich przy pęknięciu opony, a drugi przy eksplozji zbiornika paliwa. Chwilę później auto stanęło w płomieniach.
Kilka dni temu Jota wziął ślub ze swoją partnerką Rute Cardoso. 22 czerwca odbyła się uroczystość weselna pary młodej. Portugalczyk osierocił trójkę dzieci. Jego śmierć to ogromna tragedia dla całego piłkarskiego świata. Pożegnali go m.in. Cristiano Ronaldo, Jurgen Klopp czy Fernando Santos. Z kolei Liverpool symbolicznie uczci pamięć tragicznie zmarłego Diogo Joty, który przez kilka lat czarował na Anfield i zastrzeże jego numer.