Tymczasem Daniel Stefański tylko jako sędzia główny prowadził w tym sezonie 15 meczów Ekstraklasy, czyli więcej niż ktokolwiek we włoskiej Serie A.
W najwyższej lidze w Polsce rozegrano już 26 kolejek, we włoskiej Serie A – już 30. Mimo to nawet tamtejsi sędziowie – czołowi arbitrzy Europy, przez niektórych ekspertów uznawani za najlepszych, występujący regularnie w Lidze Mistrzów – są wyznaczani do pracy w swojej lidze narodowej rzadziej niż Daniel Stefański w Ekstraklasie.
Jeden z dwóch najlepszych obok Szymona Marciniaka sędziów na świecie, czyli Włoch Daniele Orsato, prowadził w tym sezonie 12 meczów Serie A. Marco Guida sędziował 14 spotkań Serie A, Davide Massa – 11, Maurizio Mariani – 12. Wszyscy czterej prowadzili w tym sezonie mecze Ligi Mistrzów, Stefański w tych rozgrywkach jako sędzia główny nie wystąpił nigdy.
We francuskiej Ligue 1 i niemieckiej Bundeslidze rozegrano po 27 kolejek. W obu krajach tylko po dwóch arbitrów zostało wyznaczonych do pracy w 15 meczach. We Francji byli to Benoit Bastien i Jerome Brisard. Pierwszy ma za sobą mecze w Lidze Mistrzów, drugi też jest czołowym arbitrem Francji. W Niemczech tyle meczów sędziowali tylko Deniz Aytekin i Felix Zwayer – dwaj arbitrzy z doświadczeniem w Lidze Mistrzów.
Więcej meczów niż Stefański w Ekstraklasie prowadziło siedmiu sędziów hiszpańskiej La Ligi, gdzie rozegrano już 30 kolejek, czyli o cztery więcej niż w Polsce, oraz dziesięciu arbitrów angielskiej Premier League, w której rozegrano już 31 niepełnych kolejek. Hiszpania i Anglia to są jednak dwa kraje, gdzie sędziowanie w ostatnich latach krytykowane jest najbardziej. Szczególnie w Anglii coraz częściej jako powód błędów sędziowskich podawane jest zmęczenie arbitrów.
Świąteczna seria meczów Ekstraklasy była kolejną w tym sezonie, w której zdarzyło się kilka błędów wypaczających przebieg gry lub wynik końcowy. W spotkaniu Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław (2:2) druga bramka dla gości padła po faulu na obrońcy gospodarzy. W spotkaniu Widzewa Łódź z Koroną Kielce (3:1) gościom należał się rzut karny. Wypaczony przebieg miało też spotkanie Stali Mielec z Lechem Poznań, w którym piłkarz gospodarzy powinien zostać ukarany czerwoną kartką.
O ile w dwóch pierwszych wymienionych meczach sędziowie główni mogli nie dostrzec, że w walce ciałem doszło do przekroczenia przepisów i tak naprawdę większa była tu wina sędziów wideo, o tyle w Mielcu było odwrotnie – sędzia VAR stanął na wysokości zadania, ale po raz kolejny w tym sezonie nie popisał się arbiter Daniel Stefański. Ten sam, który w Gliwicach był sędzią wideo. Ten sam, któremu liczby meczów mogliby pozazdrościć nawet czołowi sędziowie europejscy z Daniele Orsato na czele. Nie wspominając o arbitrach polskiej I ligi, II ligi czy III ligi, którzy wciąż nie mogą doczekać się choćby szansy debiutu w wyższej lidze.